Wydawnictwo Egmont konsekwentnie kontynuuje wydawanie serii Garfield. Tłusty koci trójpak. Na Każdy z albumów składają się trzy osobne tomy przygód rudego kocura. Recenzowane tutaj tomy 3-6 zawierają solidną dawkę pasków z tym bohaterem. W przypadku garfieldowych komiksów trudno jest mówić o fabule czy większej ciągłości wydarzeń. Prędzej można mówić o często pojawiających się motywach, trendach lub odchodzeniu od jednych tematów na rzecz drugich. I tak na przykład w pierwszych tomach popularne były paski o konsumowaniu przez Garfielda jego głównej spożywczej miłości, którą jest lasagne. Często pojawiały się też komiksy nabijające się z miłosnych perypetii Jona. W recenzowanych tomach też się te motywy pojawiają, ale jest ich znacznie mniej – prędzej mamy do czynienia z ogólnym zamiłowaniem Garfielda do jedzenia, a także jego krytycznym nastawieniu do Jona. A jeśli o krytyczny nastawieniu mówimy, to chyba nic nie oddaje charakteru Garfielda niż jego stosunek do psa Odie’ego. Kocur nabija się z nieco przygłupiego psiaka niemiłosiernie, znęca się nad nim, a jednocześnie od czasu do czasu pojawiają się historyjki, w których pokazana jest głęboka więź i zrozumienie między tymi postaciami. Sprawia to, że do pozornie dość nieprzyjemnego obrazu Garfielda: narcystycznego, leniwego i złośliwego kocura (co nie znaczy, że takim go nie lubimy!), wprowadzane są znacznie cieplejsze nuty.
Źródło: Świat Komiksu
+6 więcej
Są także tematy, które powracają jak bumerang. Nawet jeśli przez jakiś czas nie są obecne, to potrafią wrócić ze wzmożoną siłą. Garfield uwielbia drzemki, wiecznie ma problemy z wagą, a poniedziałki go prześladują (tu mamy do czynienia chyba z najbardziej abstrakcyjnymi pomysłami).
W omawianych trzech albumach mamy do czynienia z już ustabilizowaną kreską. Jim Davis już nie eksperymentuje(choć drobne zmiany się zdarzają) i postacie mają niezmienny wygląd, który powszechnie znamy. Nie są to rzecz jasna wyszukane rysunki, ale ich pewna schematyczność świetnie sprawdza się w formie, w której były pierwotnie publikowane. Zresztą nie oszukujmy się – tu nie o estetyczne wrażenia chodzi, a o proste unaocznienie humorystycznych pomysłów fabularnych. Komiksy z Garfieldem to przede wszystkim ogromna dawka humoru. Czytanie ich w większych dawkach może skutkować zakwasami od nadmiaru śmiechu. Dobrym pomysłem jest więc czytanie po kilka-kilkanaście stron na raz. Fabularnie przecież nie ma tu ciągłości, można zacząć i skończyć w dowolnym momencie, a dzięki temu dłużej będziemy się delektować lekturą. Ponadto uniknie się pewnego zmęczenia materiału – przy czytaniu całego albumu na raz może się ono pojawić, gdyż niektóre motywy powracają dość często.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj