Gaslit to historia o słynnej aferze Watergate, w której sporą rolę odegrała Martha Mitchell. Kobieta była żoną prokuratora generalnego. Przyczyniła się do zdemaskowania nielegalnych działań administracji prezydenta Richarda Nixona. W pierwszym odcinku raczej nie odczuwa się tego, że to Martha jest najważniejszą bohaterką serialu. Wcale nie pojawia się najczęściej na ekranie, bo twórcy więcej czasu poświęcają zarysowaniu historii afery. Jednak jest to wyróżniająca się postać dzięki wspaniałej Julii Roberts. Aktorka kreuje interesującą bohaterkę, która pragnie przebywać w blasku reflektorów. Zdarza jej się przekazywać plotki dotyczące Nixona do prasy, żeby zrobić wokół siebie trochę szumu. Ma tupet i własne zdanie nawet na kontrowersyjne tematy np. w sprawie wojny w Wietnamie. Lubi też grać na nosie mężowi, który często traci do niej cierpliwość. Barwność tej postaci to zasługa Roberts, która jest w tej roli bardzo przekonująca i gra z dużym wdziękiem. Błyszczy w każdej scenie, dlatego chce się ją oglądać non stop. Ponadto tworzy też świetny duet z Seanem Pennem, który w grubej warstwie charakteryzacji (niczym Colin Farrell w Batmanie czy Gary Oldman w Czasie mroku) jest nie do poznania. Mimo tej transformacji jest w stanie grać postać z charyzmą, która wcale nie pozostaje w cieniu Marthy. Historia inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami i ludzkimi dramatami, ale nakręcono ją w nieco komediowym tonie. Część dialogów ma humorystyczny wydźwięk, co nadaje produkcji niespodziewaną lekkość i sprawia, że seans jest bardziej przystępny i rozrywkowy. Z drugiej strony do historii podchodzi się przez to mniej poważnie, bo niektóre postacie ukazano dość groteskowo, jak choćby Gordona Liddy’ego. Raz budzi on grozę, gdy wygłasza swoje tyrady, przypalając sobie przy tym dłoń, innym razem bawi jego ekscentryczny sposób działania i niekonwencjonalne metody inwigilacji. Ważne, że Shea Whigham w tej roli dobrze się sprawdza. 
fot. Starz
+3 więcej
 Dan Stevens jako John Dean też przemyca elementy komediowe do swojej postaci. Jego bohater należy do administracji Nixona, ale odgrywa tak mało znaczącą rolę, że tak naprawdę nikt go nie zna. Aby zostać docenionym, próbuje się wykazać - to za jego sprawą wynajęto Liddy'ego do misji „zdobywania informacji” w obozie Demokratów (przeciwnicy polityczni prezydenta). Dużo czasu poświęca się tu romansowemu wątkowi z Mo (niezła Betty Gilpin), która jest fanką Marthy. Ich historia nie jest porywająca, ale jako dodatek do fabuły spełnia swoje zadanie, bo między aktorami jest niezła chemia. Ponadto Dan Stevens, który nosi tutaj brązowe szkła kontaktowe i wygląda nieco inaczej, gra solidnie, dzięki czemu jego wątek intryguje. Na pochwałę zasługuje na pewno scenografia, kostiumy i charakteryzacja (szczególnie fryzury). Dbałość o szczegóły pozwala poczuć klimat lat 70. Aktorzy również zachowują specyfikę zachowań i sposób mówienia tego okresu. Momentami wydają się nieco przerysowani, ale nie przekraczają granicy dobrego smaku. Grają wiarygodnie. Dla polskiego widza historia Watergate z Gaslit może się wydawać nieco zagmatwana. Raczej trudno oczekiwać, żeby znał szczegóły i jej uczestników, a także rozumiał zawiłości amerykańskiego systemu politycznego. Z tego punktu widzenia fabuła może nie być zbyt atrakcyjna, mimo że i tak przedstawiono tylko podstawy całej afery. Ciekawiej wypada część związana z Marthą, która jest barwną osobą. Pierwszy odcinek Gaslit to udany, ale nie zniewalający początek serialu, który raczej będzie się dopiero rozkręcać. Na razie zbudowano dobry grunt do późniejszego wyjawienia afery. Imponuje gwiazdorska obsada, która jest najmocniejszym punktem nowej produkcji Starz. Na pewno nie warto przekreślać tego serialu po pierwszym epizodzie, bo jeszcze wszystko przed nami. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj