Brittany S. Pierce przechodzi kryzys. Tęsknota za Santaną odbija się negatywnie na jej ocenach, przez co zostaje wyrzucona z drużyny cheerleaderek. Pan Schuester razem z resztą chóru postanawia wyciągnąć ją z dołka wykorzystując do tego postać, która od lat była dla niej wzorem do naśladowania. Albo na odwrót, jeśli wierzyć temu, co opowiada Brittany. Mowa o księżniczce popu - Britney Spears. To właśnie przeróbki jej piosenek, po raz drugi w historii serialu, wypełnią cały odcinek.
Fabuła skupia się wokół Brittany, jednej z barwniejszych i najzabawniejszych postaci serialu, dlatego też spokojnie możemy liczyć na dobrą dawkę cudownie absurdalnego humoru. Smaczku dodają żartobliwe aluzje do wydarzeń wyciągniętych z historii kariery Spears, a żeby je wychwycić nie trzeba być nawet jej zagorzałym fanem, ani stałym czytelnikiem pism plotkarskich. Wystarczy status zwykłego użytkownika sieci, który jest w miarę na bieżąco z memami internetowymi.
[image-browser playlist="598718" suggest=""]©2012 20th Century Fox Television
W Nowym Jorku fabuła na razie rozwija się raczej schematycznie. Mamy postać wrażliwej i pracowitej dziewczyny, która zostawiła swoje dotychczasowe życie w małym mieście, w zamian za możliwość zrobienia kolejnego kroku ku wielkiej scenie. Mamy twardą mistrzynię, która swoją szansę zaprzepaściła lata temu (co zostało skrzętnie uwiecznione na odpowiednim serwisie internetowym). Oczywiście okazuje się, że jej "wysokie wymagania" podyktowane są troską o studentów, nie złośliwą zemstą w stylu "skoro mam iść do piekła, to zabiorę cię ze sobą". Do tego pojawia się przyjaciel wschodzącej gwiazdy - zawsze gotowy do rozmowy, oraz przystojny kolega - artysta, który chce zwieść dziewczynę na pokuszenie. Wszystko to gdzieś już widzieliśmy, ale nie należy zapominać, że Glee świetnie bawi się takimi szablonami. Póki co, można rozkoszować się nowojorskim klimatem.
Muzycznie odcinek wypada zdecydowanie ponad przeciętną, a "Oops!... I Did It Again" jest jednym z najlepiej zrealizowanych pomysłów na cover zaprezentowanych we wszystkich sezonach. Zaskakuje chyba wszystko - od aranżacji, przez niesamowitą choreografię, aż po montaż. Poza tym dostaliśmy też dwa świetne przeróbki na wersję akustyczną. Po pierwsze, mashup "(You Drive Me) Crazy" z "Crazy" Aerosmith w wykonaniu Marley i Jake'a. Po drugie, "3" z Tiną, Samemi i Joe na wokalu. Łagodna, w porównaniu z mocno elektronicznym oryginałem, aranżacja pokazuje zupełnie inną stronę tej piosenki.
Po raczej przeciętnym odcinku otwierającym sezon, w "Britney 2.0" Ryan Murphy dał nam wszystko, czego można chcieć od Glee: pochwałę popkultury, kreatywność w muzyce oraz mały wątek wychowawczy wyłaniający się z oparów absurdalnego humoru. Podziękowałabym w języku Brittany, ale wstydzę się swojego akcentu.
Czytaj więcej: Recenzja premiery czwartej serii "Glee"