Podczas spotkania grupy terapeutycznej pada propozycja przygotowania imprezy na koniec świata. Pan K jest przekonany, że Majowie mówili prawdę i 21 grudnia 2012 roku nastąpi kres życia. Tym samym twórcy w umiejętny sposób wyśmiewają ludzką paranoję i strach przed rzekomymi przepowiedniami, które nigdy się nie spełniają. Pan K służy za stereotypowy przykład takiego człowieka - poddającego się wierze w proroctwa i który koniec końców przechodzi rozczarowanie. Udaje się z tego tematu wycisnąć sporo humoru, ale i zmusić do zastanowienia nad ludzką łatwowiernością.
[image-browser playlist="596971" suggest=""]©2012 NBC
Ryan razem ze Stevenem chcą udać się do winiarni, gdzie upoją się w tę ostatnią noc ludzkości. Nasz bohater jednocześnie pomaga Annie, która musi nauczyć się, że nie może codziennie chodzić na grób zmarłej miłości. Mamy tutaj jedne z lepszych scen odcinka - wszystko za sprawą świetnego współgrania i chemii pomiędzy Ryanem a Annie. Bohaterowie znakomicie się uzupełniają, dostarczając nam sporo śmiechu.
Ważnym aspektem jest także postać Lauren i zbliżające się oświadczyny. Sonia i Yolanda pomagają jej chłopakowi przygotować się do zadania tego najważniejszego pytania. Chociaż w tym wątku nie brak sporej dawki humoru, jest on zarazem najbardziej dramatyczny. Wątpliwości Lauren pozwalają widzom utożsamiać się z bohaterką. Natomiast końcowe uświadomienie Ryana, że sam przechodził przez to samo, daje scenarzystom możliwość na rozwinięcie tego bohatera. Ryan stawia kolejny krok w terapii leczenia po śmierci żony. Mimo wszystko - miałem nadzieję na jakąś sugestię, że Ryan i Lauren mają szansę na romans, który mógłby nam dostarczyć sporo śmiechu. Być może jest na to jeszcze za wcześnie.
[image-browser playlist="596972" suggest=""]©2012 NBC
Prawdopodobnie będę się powtarzać, ale Go On to bez wątpienia moja ulubiona komediowa premiera sezonu, która idealnie łączy humor z dramatem, zapewniając przyjemną zabawę.
Ocena: 7/10