Gotham to chyba najbardziej oczekiwana premiera tego telewizyjnego sezonu. Przez ostatni miesiąc amerykańska stacja FOX codziennie promowała serial nowym zwiastunem, teaserem, materiałem zza kulis czy innym fragmentem. Jeśli ktoś śledził wszystkie możliwe filmy trafiające do sieci związane z tą produkcją, właściwie widział już cały pierwszy odcinek - z pokazanych klipów można bowiem chyba z powodzeniem zmontować pilota. Od wczoraj jednak nie trzeba się kłopotać - serial w końcu doczekał się swojej telewizyjnej premiery, a widzowie mogli zobaczyć młodego komisarza Gordona w akcji.

Serial FOX to dość specyficzna adaptacja komiksu, bo choć mamy tutaj dobrze znane fanom DC Comics miasto Gotham i zamieszkujących je rzezimieszków, brakuje tej najważniejszej postaci - pilnującego porządku superbohatera. Twórcy poszli tutaj jeszcze o krok dalej niż lekko ponad dekadę temu scenarzyści Tajemnic Smallville. Tam obserwujemy losy młodego Clarka Kenta, który w przyszłości przywdzieje charakterystyczny niebiesko-czerwony strój i stanie się Supermanem. W Gotham zaś przyszły superheros, owszem, istnieje, lecz okupuje raczej drugi czy nawet trzeci plan. W przeciwieństwie do Kenta z serialu The CW tutejszy Bruce Wayne nie jest o krok od założenia zbroi i peleryny – to nawet nie nastolatek, a jeszcze dzieciak. To oznacza, że ikoniczną postać Batmana zobaczymy najwcześniej za 10 sezonów, oczywiście o ile produkcja tyle przetrwa.

[video-browser playlist="631771" suggest=""]

Należne Wayne’owi miejsce w centrum zajmuje za to samo tytułowe Gotham City i będący istotną, ale jednak poboczną postacią w komiksach Jim Gordon. To niecodzienne podejście do komiksowej rzeczywistości intryguje, ale jednocześnie budzi sporo obaw. Rozwinięcie bohatera granego przez Bena McKenziego i jego relacja z młodym Bruce'em brzmi jak świetny materiał na wiele odcinków. Jak dokładnie przebiegała metamorfoza Wayne’a w Człowieka Nietoperza? Jak wpadł na pomysł zostania superbohaterem? Co było punktem krytycznym, po którym zdecydował się założyć kostium? Jaką rolę odegrał w genezie Batmana komisarz Gordon? To pytania, na które Gotham będzie przez cały swój ekranowy żywot na pewno próbowało odpowiedzieć.

Jak długo będzie dane produkcji FOX na antenie się utrzymać? Serial określany jest jako "najbardziej obiecujący tytuł roku", ale pilot przez krytyków został przyjęty z mieszanymi uczuciami. I słusznie, bo choć Gotham ogląda się bez znużenia, to jednak niestety nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. Zawodzi szczególnie Ben McKenzie – jego bohater to nie Jim Gordon, lecz w zasadzie projekcja dorosłego Bruce’a Wayne’a. Ten drugi jest za młody na prowadzenie śledztwa i urządzenie własnej wendetty, więc namaszcza spotkanego przypadkiem komisarza, by ten w tym go wyręczył. Postać grana przez McKenziego to na razie stereotypowy dobry gliniarz ze świetlanymi ideami, muszący pracować w mieście przepełnionym korupcją, grzechem i występkiem. Aktor przez cały czas trwania odcinka z jedną zaciętą miną poszukuje morderców rodziców młodego milionera.

Zobacz również: Zapowiedź 2. odcinka nowego sezonu serialu "Agenci T.A.R.C.Z.Y."

Akcja pilota toczy się wartko, choć bez większych zaskoczeń. Scenarzyści po kolei odhaczają przedstawienie kilku przyszłych wrogów Batmana (z rewelacyjnym Pingwinem na czele), pokazują samą scenę zabicia Wayne’ów (ta jest niestety tak melodramatyczna, że aż sztuczna) i zasiewają ziarenka dotyczące głównego wątku. Pomimo tego, że odcinek trwał prawie 10 minut dłużej niż przeciętny pilot, twórcy nie wyszli poza fazę ekspozycji. Może nie trzeba było upychać aż tylu czarnych charakterów znanych z komiksów? Wspomniany Pingwin w zupełności by wystarczył, a tak, by uczynić całość jeszcze bardziej efektowną, umieszczono kilka zbędnych w ogólnym rozrachunku postaci. To jednak "urok" stacji ogólnodostępnych i seriali w nich debiutujących – w nich emisja pilota to śmierć i życie serialu. W stacjach kablowych tempo bywa zwykle nieco spokojniejsze, bo tam twórcy do 1. odcinka nie muszą pakować wszystkich elementów, które mogą potencjalnie zainteresować widza.

[video-browser playlist="631499" suggest=""]

Odcinek był nieco dłuższy niż tradycyjne nie tylko dlatego, że tego potrzebowali scenarzyści, ale także z powodu potężnego budżetu serialu. To co prawda nie serial science fiction, gdzie potrzeba mnóstwa efektów specjalnych, ale wydane pieniądze zdecydowanie na ekranie widać. Warstwa formalna jest widowiskowa pod każdym względem – świetnie zaaranżowane wnętrza uzupełnia dobór lokacji i wspaniałe zdjęcia. Gotham z serialu FOX rzeczywiście zasługuje na miano osobnego bohatera. Miasto posiada własną duszę – jego wygląd balansuje między gotycką wizją Tima Burtona i chłodnym mrokiem z filmów Christophera Nolana. Większe nakłady finansowe sprawiają, że to także pierwszy serial o tematyce superbohaterskiej z akcją z prawdziwego zdarzenia. Nie ma tutaj znanego z Arrow maskowania braków szybkim montażem czy kamerą z ręki. Jeśli ktoś dostaje po twarzy, to dostaje po twarzy i doskonale widać sińce oraz wydobywającą się z nosa krew. Jeśli ktoś biegnie po dachu, to biegnie po dachu, a my oglądamy nie tylko błyskawiczne ujęcia pędzących nóg, ale budynki w planie pełnym ze wszystkimi kaskaderskimi popisami.

Czytaj również: Solidna oglądalność "Gotham", świetny wynik "Scorpion"

Gotham mimo nieco zawodzącego 1. odcinka pozostaje jednak najbardziej obiecującym serialem roku. Żadna inna produkcja nie ma takiego zaplecza w postaci wydawnictwa DC i tak znanych komiksowych bohaterów. To może być hit dekady - wystarczy wszystko to ułożyć w dobrą fabułę. Na razie mamy do czynienia najwyżej z kolejnym przyzwoitym dramatem kryminalnym, a całość interesującą czyni Mroczny Rycerz w tle.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj