Marcyś, Jaromir, Lizzy i Makar to starzy przyjaciele z dzieciństwa, którzy kiedyś założyli popularny zespół deathmetalowy, Exterminator. Jednak dawna świetność grupy przeminęła, panowie rzadko ze sobą rozmawiają i chodzą do nudnych prac. Pewnego dnia spotykają się na pogrzebie gitarzysty Exterminatora, Cypka. Tam po raz pierwszy od dawna w Marcysiu rozpala się nadzieja na reaktywację kapeli. Z pomocą przychodzi pani burmistrz miasteczka Kochanowo, która oferuje pokaźną sumę z dotacji unijnych na pomoc w powrocie Exterminatora na estradę. Jednak nie wszystko złoto, co się świeci i nasi bohaterowie zamiast w salach koncertowych i klubach muzycznych będą musieli grać na festynowych scenach wśród przypadkowego tłumu gapiów, nalewaków z piwem i stoisk z kiełbasą z grilla. Reżyser produkcji, Michał Rogalski, świetnie ukazał nam ponowne dojrzewanie braterskiej relacji pomiędzy głównymi bohaterami filmu. Pod płaszczem opowieści w stylu od zera do bohatera przekazał nam bardzo znamienny obraz odzyskiwania wzajemnego zaufania oraz powolnego uaktywniania się resztek nadziei na odmianę swojego pozbawionego dreszczyku życia. Twórca zestawia tutaj ze sobą paradoksalnie dwa różne światy, monotonnej, codziennej egzystencji bohaterów oraz ich koncertowej odsłony, która - co ciekawe -przysparza naszym bohaterom o wiele więcej zmartwień. Bardzo dobrze zaprezentowano to starcie tytułowej grupy z nie tyle mrocznymi stronami samej branży muzycznej, jak z biurokratyczną stroną wszelkich wydarzeń. Ta bezsilność i złość na dane sytuacje głównych bohaterów, wchodząca w pewnych momentach na granicę parodii, sprawdza się świetnie na ekranie. Dodatkowo reżyser produkcji wyolbrzymia wszystko, nurkuje w rejony groteski i karykatury z poszczególnymi wątkami, postaciami, nawet samym  krajobrazem, co wcale w tym wypadku nie jest minusem, wręcz pozwala lepiej odebrać przekaz filmu, wszystkie narracyjne i ekspozycyjne punkty doskonale się ze sobą komponują, właśnie za sprawą tych parodystycznych elementów. Zdecydowanie najlepiej prezentuje się właśnie wątek nominalnie głównego bohatera produkcji, czyli Marcysia, który łączy w sobie pewien obraz dużego dziecka oraz dorastania do poważnej roli życiowej z interesującą relacją miłosną, która mimo wielu przeszkód naznaczona jest troską. Ciekawie obserwuje się, jak kreowana jest przemiana Marcysia przez cały czas trwania filmu. Bardzo dobrym wątkiem, posiadającym w sobie ogromne pokłady humoru, jest ten związany z Makarem, który na własne życzenie zostaje pensjonariuszem zakładu psychiatrycznego. Wszelkie żarty sytuacyjne wynikające z tego stanu rzeczy działają w punkt i zapewniają szeroki uśmiech na twarzy podczas trwania seansu. Trochę żałuje, że nie został za bardzo pogłębiony wątek Jaro, ponieważ miał on spory potencjał. Słabiej wypada również kwestia związana z Lizzym i jego romansem z szaloną Julią, jednak pewne niedostatki w prowadzeniu niektórych postaci rekompensuje niezły humor, dobra historia oraz interesujące covery (z pewnymi wyjątkami) znanych przebojów - od Scorpions i TSA po Andrzeja Zauchę. Jeśli chodzi o kreacje aktorskie to czwórka głównych bohaterów sprawdza się doskonale jako kolektyw, ale też bardzo dobrze radzą sobie indywidualnie. Paweł Domagała świetnie czuje się w roli mężczyzny będącego dużym dzieckiem, który jednak w chwili próby potrafi podejmować ważne decyzje. Krzysztof Czeczot po nieciekawych rolach w swoich poprzednich produkcjach tutaj udowadnia, że ma duży potencjał komediowy. Piotr Rogucki świetnie sprawdza się w kontrze do pozostałych postaci jako ten najbardziej zwariowany i pełen głupich pomysłów, bardzo dobrze balansuje pomiędzy spokojem a kompletnym szaleństwem. Trochę słabiej w tej grupie wypada Piotr Żurawski, jednak z minuty na minutę jego postać się rozkręca, dając nam ciekawą kreację, szczególnie w ostatnim akcie filmu, na co wpływa także interesująca rola Aleksandry Hamkało, pokazująca swoje szalone oblicze, które bardzo mi się podoba. Na drugim planie jak zwykle dobrze prezentuje się w swojej roli Agnieszka Więdłocha, jednak show kradną postacie nietypowych czarnych charakterów czyli Eryk Lubos oraz Dominika Kluźniak. Pierwszy doskonale czuje się w roli czepiającego się najdrobniejszych szczegółów przedstawiciela nieprzyjaznych zasad biurokracji naszego kraju, druga za to nieźle łączy w sobie osobowość kumpeli z podwórka z urzędową harpią. Na uwagę zasługuje także fantastyczna Dorota Kolak w roli pani Ziomeckiej. Naprawdę dobra rola drugoplanowa. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że będę tak dobrze bawił się na seansie tego filmu, a jednak. Niegłupie żarty, ciekawa, wciągająca historia oraz bardzo dobre kreacje aktorskie sprawiają, że Gotowi na wszystko. Exterminator to idealna produkcja na poprawę humoru w zimne, zimowe dni.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości sieci Multikino

Źródło: Multikino.pl
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj