W finale 4 sezonu serialu Gracze Spencer (Dwayne Johnson) został wystawiony do wiatru przez jednego ze swoich partnerów. Marzenie o posiadaniu własnego klubu w Las Vegas rozsypały się jak domek z kart. W rezultacie Strasmore postanowił wycofać się z biznesu. Zrobić sobie przerwę. I jakoś wszyscy przyjęli tę decyzję z wielką ulgą, bo były atleta nie jest ulubieńcem tłumów. Jedynie Joe Krutel (Rob Corddry) poczuł się zdradzony przez przyjaciela, który namówił go na otwarcie własnej agencji. Mieli ją razem prowadzić, po czym sportowiec zostawił go samego na polu walki. Teraz Spencer otrzymał od ligi NFL propozycję, której nie może odrzucić. Wraca do gry, co wielu osobom się bardzo nie spodoba. I to nie tylko właścicielom klubów sportowych, ale także niektórym zawodnikom, a przede wszystkim Joe. W kinie nastała złota era Dwayne’a Johnsona. Ma on rocznie tyle projektów, że widz może odnieść wrażenie, iż miesiąc bez „The Rock” jest miesiącem straconym. Aktor i były wrestler ma bardzo napięty harmonogram pracy, co niestety odbiło się na serialu Gracze. Piąty sezon nie kręci się bowiem wokół postaci Strasmore’a. Mało tego, samego bohatera jest tam może 5 minut na każdy odcinek, a tak to obserwujemy perypetie jego kolegów. Najwidoczniej z powodu limitowanej dostępności gwiazdora, scenarzyści musieli ostro odwrócić proporcję. Cała produkcja niestety na tym traci, ponieważ oparcie historii na takich osobach jak Joe Krutel, Ricky Jerret (John David Washington) czy Charles Greane (Omar Benson Miller) jest nudne. Nie oferuje niczego ciekawego. Te postaci były fajne, jak pojawiały się na chwilę, a nie dominowały serial. Gdy z tej układanki zrzuciliśmy na daleki margines charyzmatycznego Spencera, dla którego większość widzów sięgała po ten serial, nie zostało tu zbyt wiele. Odcinki ciągną się niemiłosiernie. Z serialu wyparował luz i poczucie humoru. Nie obserwujemy już kulis wielkiego biznesu, jakim jest NFL. Scenarzyści rozmieniają się na drobne. Starają się pokazać w kilku odcinkach, na czym polega chociażby fenomen e-sportu. Ale to już nie jest to. Graczom niestety nie udało się to, co osiągnęła Ekipa, czyli utrzymanie obsady na tym samym poziomie od początku do końca. Szkoda, bo lubiłem ten serial, ale już poprzedni sezon obniżał loty, a teraz szykuje się do wyboistego lądowania. Moim zdaniem twórcy powinni zakończyć go na 3 sezonie, a nie sztucznie przedłużać o 2 kolejne sezony. Przez to dostajemy nudną opowieść, która w dziwaczny sposób stara się pozamykać wszystkie wątki. Na siłę wciska nam się happy endy, które czasami są wręcz kuriozalne. W szczególności rozwiązanie historii Jerreta jest dla mnie strasznie wymuszone i poprowadzone kompletnie bez pomysłu. Moje rozczarowanie jest tym większe, że jestem fanem The Rocka, lubię jego poczucie humoru, które przemyca do swoich produkcji. Sięgając po Graczy, chciałem obejrzeć właśnie jego w głównej roli, a nie nudnych kumpli. Bez żalu żegnam ten serial i dziękuje mu za ciekawe i zabawne 3 pierwsze sezony.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj