Dwudziesty odcinek Grimm jest ostatnim przed finałem piątego sezonu. Wiadomo, że tego typu epizody mają za zadanie przygotować grunt pod rozwiązanie wszystkich konfliktów i spraw, które wymagają ostatecznego zamknięcia. I z tej roli Bad Night wywiązał się nieźle, bo wszystkie postacie mają niemal pełny obraz sytuacji i w finale na pewno każdy wykona ruch, dzięki czemu czekają nas, miejmy nadzieję, spore emocje. Po ostatnim odcinku najciekawiej zapowiada się wątek Nicka, którego relacje z Renardem uległy zaognieniu. Wydawać by się mogło, że z kapitanem łączyły go w miarę dobre stosunki i obaj darzyli się wzajemnym szacunkiem oraz zaufaniem, ale wygląda na to, że ambicje nowego burmistrza wzięły górę nad przyjaźnią. W końcu nigdy nie był zapraszany na wspólne kolacje z przyjaciółmi Nicka, więc łatwiej mu było przejść na tzw. Ciemną Stronę Mocy. Nie wydaje mi się, że Renard jest tutaj podwójnym agentem, który chce zniszczyć Black Claw od środka. W każdym razie nic nie wskazuje na to, by próbował grać na dwa fronty. Zależy mu na władzy i na rodzinie, którą udało mu się zjednoczyć. Już prędzej możemy się spodziewać działań ze strony Adalind - ewidentnie przeraża zachowanie Diany i jasno też dała do zrozumienia Renardowi, że nie ma zamiaru z nim być, ponieważ kocha Nicka. Tylko ciekawe, jak na to zareaguje ich córka, która próbuje manipulować rodzicami, wykorzystując swoje moce. Ta kwestia powinna się wyjaśnić w finale. Z kolei drugim głównym wątkiem odcinka było śledztwo w sprawie rzekomego włamania do domu Zuri, ale tutaj obyło się bez większych emocji. Chodziło o to, aby szybko i w miarę logicznie uświadomić naszych bohaterów, że Zuri oraz Tony współpracują z Black Claw - i to się udało. Ciekawi natomiast to, jakie informacje z Yaguaraté wyciągną Eve i Trubel oraz jak to pomoże Nickowi i reszcie w walce z tą organizacją oraz odzyskać jego syna. No url Warte odnotowania są również dwa fakty. Po pierwsze, Nick powiedział Trubel o kawałku drewna czyniącym cuda. Pytanie, jak ta informacja zostanie wykorzystana przez naszą Grimm, bo jej zachowanie wydawało się dość podejrzane, a nie jest jej obce ukrywanie prawdy przed Nickiem i na dobrą sprawę mało wiemy o jej działalności w HW. Po drugie, Wu wydaje się panować nad wirusem zamieniającym go w nieopanowanego potwora. Raczej jest to tylko pozorna kontrola, bo trudno uwierzyć, aby tak szybko nauczył się pokonywać zwierzęcą agresję wywołaną chorobą. Temat jego przemian raczej jeszcze nie został zamknięty. Odcinek Bad Nigth mógł się podobać. Tempo akcji również było odpowiednie – nie za szybkie i nie za wolne (J.K. Simmons byłby zadowolony). W sam raz, aby widz mógł się wciągnąć w historię, która interesująco się rozwinęła. Jesteśmy już na ostatniej prostej piątego sezonu. Sięgając pamięcią do początku tej serii, raczej przewidywaliśmy, że fabuła skupi się na walce z Black Claw, ale wygląda na to, że twórcy postawili na osobisty konflikt Nicka z Renardem, a tajną organizację pozostawili w tle. Tak naprawdę to dopiero finał nam pokaże, czy to dobry kierunek i jak bardzo scenarzystów poniesie wyobraźnia. Już widzimy, że z Nickiem nie ma żartów, bo bez wahania zabił śledzących go wesenów z Black Claw, a zaciśnięta pięść zapowiada dużo bezwzględnego działania z jego strony. Jednak prawdą jest też to, że jeżeli przypomnimy sobie poprzedni sezon, to jednak nie jest to ten sam poziom emocji. Mimo to dwudziesty odcinek na tyle zainteresował, że z lekką niecierpliwością można wyczekiwać dwugodzinnego finału. A skoro już w tym sezonie mieliśmy kilka szokujących zwrotów akcji, to i teraz powinniśmy liczyć na kolejne, równie zaskakujące.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj