#AmericanPsycho jest ukłonem w stronę mediów społecznościowych i ich roli we współczesnym świecie. Główna bohaterka, Grace, została o tym brutalnie uświadomiona już na samym początku śledztwa. Cokolwiek wrzucisz do sieci, w niej już pozostanie, a w kluczowych momentach może być wykorzystane przeciwko tobie. Oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko wyciąganie co ciekawszych kąsków z przeszłości obu dziewcząt. Telefony komórkowe, a zwłaszcza zaginiona komórka Molly, stają się kluczowym źródłem informacji. Kto wie, może uda się dzięki nim zbliżyć o krok do mordercy? Aktualnie trudno jest nawet próbować zgadywać, kto nim jest. Wątki zaczynają się komplikować między sobą i łączyć w punktach, które niekoniecznie do siebie wcześniej pasowały. Tworzenie małej pajęczyny zależności pomiędzy bohaterami jest z reguły dobrym znakiem dla seriali, choć w przypadku Guilt można mieć pewne wątpliwości, czy ten serial potrafi to udźwignąć. Brak pewnej logicznej konsekwencji pozostawia niesmak, który utrzymuje się przez cały odcinek. Z przymrużeniem oka traktowane są przestrzeń i czas, choć z drugiej strony dzięki takiemu naginaniu reguł fabuła porusza się dość zgrabnie do przodu. Największym problemem Guilt jest główna bohaterka, Grace. Bardzo trudno zapałać do niej sympatią, a jej praktycznie wiecznie zapłakana buzia nie wzbudza nawet współczucia. Wydaje się w najlepszym razie nijaka. Zazwyczaj drugi odcinak pozwala wyrobić sobie preferencje pod względem postaci, tym razem jednak niełatwo jest wykrzesać z siebie cieplejsze uczucia. W efekcie dość trudno jest przywiązać się do całego serialu. No url #AmericanPsycho cierpi na tę samą przypadłość co jego poprzednik – dość kiepską grę aktorską, powiązaną z lekkimi niedociągnięciami scenariusza. Dialogi, w ogóle cała chemia pomiędzy aktorami na ekranie, wychodzą płytko, o ile nie recytatorsko. Odcinek przewidywał kilka emocjonalnych momentów, które zostawiły raczej uczucie zażenowania niż gęsią skórkę. Rozmowa pomiędzy Grace a bratem zmarłej Molly wypadła blado, i to wcale nie była wina oświetlenia w magazynie przechowującym rzeczy. Czegoś tutaj wyraźnie brakuje, co pozwoliłoby choć na chwilę zapomnieć, że to tylko serial. Guilt ma jednak kilka jaśniejszych momentów, które ratują nieco ogólny odbiór. Ciekawie skrojona postać Stana, adwokata Grace, ponownie skradła odcinek. Jego bezpretensjonalne poczucie humoru i sposób bycia sprawia, że ma się ochotę obejrzeć spin-off z nim w roli głównej. Sama końcówka odcinka jest miłą niespodzianką. Po lekko rozwleczonej akcji i fatalnie skonstruowanym wątku Natalie i jej prywatnego śledztwa mamy do czynienia z pierwszym poważniejszym zaskoczeniem. Lista podejrzanych wciąż rośnie, pojawiają się nowe fakty oraz zgony, które podobno do tej pory uważane były za zamknięte. Teraz jednak, wyciągnięte z czeluści archiwum, mogą wnieść nieco światła do sprawy. Czy to prawdziwy trop? A może jedynie nęcenie widza, by odciągnąć uwagę od prawdziwego mordercy? Pomimo dość widocznych mankamentów odcinek oglądało się dość przyjemnie. Serial raczej nie osiągnie najwyższej półki, ale jako letnie wieczorne kino nadaje się idealnie. #AmericanPsycho pokazuje, że całość zmierza w nieco lepszym kierunku niż pilot wcześniej sugerował. Po licznych zakrętasach fabularnych być może zostaniemy zaskoczeni tym, kto zabił Molly. Już teraz mamy kilku podejrzanych, z których najmniej prawdopodobną wydaje się być Grace. Chociaż kto wie? Może jej nowa etykietka amerykańskiej psychopatki okaże się być prawdziwą? Miejmy nadzieję, że Guilt nam to niedługo wyjaśni.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj