Star Wars: The Clone Wars zawsze był serialem lekkim, przyjemnym, pełnym akcji i przygody. Czasami brakowało w tym prawdziwych "Gwiezdnych Wojen" - tego klimatu znanego nam z obu trylogii, który wyzwala emocje i sprawia, że oglądamy go z niekłamaną radością. Jednym z powodów była muzyka, która z tym uniwersum nie miała zbyt wiele wspólnego. Śmiało mogę powiedzieć, że ten aspekt uległ zmianie - począwszy od wątku Dartha Maula, skończywszy na dzisiejszym odcinku - ten serial staje się prawdziwymi "Gwiezdnymi Wojnami". Przepełniony jest emocjami, właściwą Sadze atmosferą, którą tak kochamy i charakterystycznymi elementami tak w wizualiach, jak i w dźwięku. Muzyka, nawet gdy nie korzysta ze znanych nam tematów, jest bliska filmowym odsłonom w formie i treści, dzięki czemu klimat budowany jest w sposób fenomenalny. Można jedynie zadać sobie pytanie, dlaczego Star Wars: The Clone Wars od początku tak nie wyglądały? Odpowiedzią może być chyba tylko jedna: to pierwszy serial Lucasfilmu i po prostu musieli nauczyć się, że w telewizji historie opowiada się trochę inaczej.
[image-browser playlist="594156" suggest=""]
©2013 Lucasfilm
Pierwszy raz w tym serialu w sposób tak prosty i umiejętny wykorzystano metafory. Ważnym ich aspektem było stworzonko zwane tooka. Najpierw widzimy je bawiące się małą istotką, co łatwo odnieść do gry w kotka i myszkę, jaką prowadziła Asaji powoli ścigając Ahsokę. Świetnie wypada to również potem, gdy Asaji myśli, że Ahsoka za nią podążą, a to ponownie było to małe stworzonko. Jednocześnie scena pokazuje nam, że to, co widzimy może być złudne. Prawdopodobnie jest to nawiązanie do tajemniczej sprawczyni wydarzeń.
Scenarzyści nigdy w tak znakomity sposób nie rozwijali bohaterów. Można nawet powiedzieć, że ten element był ostatnim, o jakim myśleli. W wątku Ahsoki ulega to zmianie. Scenarzyści dojrzewają wraz z serialem i pokazują nam dojrzalszą historię, bardziej poważną i przede wszystkim mroczniejszą. W bieżącym odcinku wyraźnie rozbudowano trzy postacie - Anakina, Ahsokę i Asaji Ventress.
Każdy z nas domyślał się, że prędzej czy później Ahsoka będzie jednym z czynników doprowadzających Anakina do rzucenia się w objęcia Ciemnej Strony. Poniekąd serial próbuje tłumaczyć nieudolność Lucasa, który w "Zemście Sithów" kazał nam wierzyć, że przyczyną była żenująca chęć ratowania ukochanej. Wydarzenia z "Wojen Klonów" pokazują głębszy sens przemiany i powody, które nim kierują. Wszystko zaczyna się od rozmowy Anakina z Radą Jedi. Napięcie pomiędzy nim a Mistrzami jest wręcz namacalne. Nieufność Mace'a Windu względem młodego Jedi i pomoc ze strony Obi-Wana wypadają wiarygodnie i na tle słów Skywalkera z "Zemsty Sithów" trochę ironicznie. Pamiętamy, że w wybuchu gniewu powiedział, że to Obi-Wan powstrzymuje go przed rozwojem, co oczywiście nie było prawdą, a ta scena jest na to jednym z dowodów. Frustracja Anakina w stosunku do Rady narasta stopniowo. Wyraźnie widzimy, że nie może on uwierzyć w to, że od razu spisują ją na straty, sądząc, że jest winna. Jego jedynym sojusznikiem jest Plo-Kloon, który zwerbował młodą Togrutankę do Zakonu. Także genialnie wypada scena, w której Anakin goni za Ahsoką i w pewnym momencie dostrzega w jej towarzyszce Asaji Ventress. W wyśmienity sposób kamera ukazuje nam twarz Anakina, na którym malują się niesamowite emocje (nie sądziłem, że w tym serialu jest to możliwe...). Rozczarowanie, niedowierzanie, gniew. Anakin nie chce wierzyć, że Ahsoka jest winna, ale to, co zaczyna dostrzegać siłą rzeczy zmusza go do zmiany osądu. Wkrada się zwątpienie, które umocnione zostaje przez końcowe znalezienie Padawanki wśród dowodów świadczących na jej niekorzyść. Przy takiej ilości faktów nawet najmocniejsza wiara w uczennicę może zostać zachwiana. Jednocześnie sam fakt porażki Anakina jako mistrza również powinien mieć wpływ na niego i jego upadek. Nie udało mu się wychować Ahsoki na prawdziwą Jedi, która wyraźnie zboczyła z wyznaczonej jej ścieżki. Cień Dartha Vadera pada na Skywalkera.
[image-browser playlist="594157" suggest=""]
©2013 Lucasfilm
Nie zapominajmy również o zmianach w osobowości Ahsoki i Asaji. Wbrew przewidywaniom Ventress nie odpowiada za zamach i wrobienie Ahsoki. Kobiety zaczynają współpracować, co nigdy wcześniej nikomu z nas nie przeszło by przez myśl. To jest też dowód na desperację Ahsoki, która poza Barissą Offee nie ma sojuszników. Nie może nikomu ufać, a idąc na układ z dawną zaciekłą przeciwniczką jest pewna, że ta jej nie zdradzi. Sama Asaji przechodziła przemianę przez kilka odcinków i dzięki temu staje się postacią o wiele ciekawszą. Ne można jej teraz jednoznacznie sklasyfikować, bo znalazła się w takiej szarej strefie - nie jest już ani do końca zła, ani dobra, przez co wzbudza więcej sympatii. Widzimy, że ona wierzy słowom Ahsoki i zależy jej na ułaskawieniu. Kiedyś byłoby to nie do pomyślenia, że Asaji będzie walczyć z klonami, nie zabijając żadnego z nich. Miłym akcentem jest pojawienie się u niej poczucia humoru.
Szara strefa jest w tym odcinku kluczowa. Ahsoka wychowana w luksusach świątyni poznaje dopiero prawdę o życiu. Jej przygoda na dolnych poziomach, które są brudne, niebezpieczne i mroczne sprawia, że kobieta dostrzega istnienie innego świata, a zarazem nieefektywne działanie instytucji, jaką jest świątynia Jedi. Jedi mają być strażnikami pokoju, stać po stronie tych dobrych, a pozwalają, aby ich pracownicy mieszkali w ubóstwie. Świetnie, że osadzono akcję w takim miejscu - dolne poziomy Coruscant są gwarancją czegoś nietypowego, mniej kolorowego i poważniejszego.
Wszystkie dowody przemawiają za tym, że to Barissa Offee stoi za zamachem, nawet pomimo tego, że w umiejętny sposób twórcy trzymają nas w niepewności. Trudno do końca stwierdzić, jakie powody kierują młodą Jedi, ale na pewno sam wątek budzi ciekawość. Gdy Ahsoka odkryje, że zdradziła ją jedyna osoba, której ufała, zniszczy to jej światopogląd i może mieć istotny wpływ na rozwój fabuły i prawdopodobnie 6. sezon. Liczę jedynie, że wątek Barissy nie zostanie poprowadzony sprzecznie z kanonem, gdyż jak wszyscy wiemy, Offee zginęła na Feluci podczas wykonywania rozkazu 66.
[image-browser playlist="594158" suggest=""]
©2013 Lucasfilm
Twórcy zaserwowali nam kolejny fenomenalny odcinek Wojen Klonów, który prezentuje nam niebywały klimat, olbrzymie emocje i napięcie, sprawiające, że oglądamy go z wypiekami na twarzy. Końcowy pojedynek Ahsoki i jej przeciwniczki jest tego najlepszym dowodem. Malujący się na twarzy młodej Jedi strach, świetna muzyka i emocje sprawiają, że zaczynamy się zastanawiać, jaki będzie los Padawanki Tano i jak to wszystko się zakończy. Zapowiada się najbardziej spektakularny finał w historii tego serialu.
Ocena: 8/10