Za nami kolejny odcinek Halo. Czy serial nadal trzyma poziom?
Jak pokazuje kolejny odcinek,
Halo nie jest typowym, napakowanym akcją serialem SF, jakiego można było się spodziewać, znając materiał źródłowy. Czy to źle? Nie, bo nie jest nudno. Znów dostajemy odcinek, którego motywem przewodnim jest budowanie postaci, ale jest ono świetnie wplecione w cały czas brnącą do przodu historię. Nie ma tu przesadnych dłużyzn. Segmenty ekspozycyjne są zrealizowane tak, że widz śledzi je z zapartym tchem, nawet jeśli są to tylko klimatyczne widoki, które potrafią wywołać całe spektrum emocji. Widzimy między innymi imponujące, choć przykre widoki slumsów.
Nie oznacza to absolutnie, że akcji w tym odcinku nie ma. Skupia się ona na postaci Makee, ludzkiej kobiety związanej z Przymierzem - zarówno we flashbackach, nieco przybliżających jej związek z Obcymi, jak i w sekwencji ataku na statek UNSC. Zaskoczyło mnie tu mocno użycie Lekgolo, zdecydowanie mniej znanej rasy związanej z sojuszem wrogich kosmitów. Ta sekwencja nie tylko pozostawia uczucie dyskomfortu, ale jeszcze pokazuje, że naprawdę nie szczędzono budżetu na efekty specjalne.
Dostajemy też wreszcie to, na co osobiście czekałem od pierwszego odcinka, czyli pełnoprawną Cortanę. Brawa dla twórców za smaczek w postaci pierwszych wypowiedzianych przez nią słów. Jednak to z nią wiążą się moje największe obawy. A to dlatego, że najbardziej chyba ze wszystkich odbiega od swojego growego pierwowzoru. Czas oczywiście pokaże, czy to zmiana na lepsze, czy gorsze, ale zdecydowanie ciekawie zapowiada się dynamika między nią a Johnem-117.
Przy okazji twórcy nie szczędzą nam brutalności i mroku. Wspomniana scena z młodości Makee to kolejny pokaz zimnokrwistości UNSC oraz odwagi do pokazywania nam wymownej przemocy i śmierci, jakiej doświadczają tu nawet najmłodsi. Z jednej strony budzi to wspomniany dyskomfort i jest bardzo okrutne, z drugiej jednak świetnie buduje ciężki klimat serialu, zamiast dość lekkiego, niezobowiązującego i znanego z gier "zabili go i uciekł". Idealnie się wpasowuje w to również scena "narodzin" Cortany.
W moim odczuciu
Halo rozbudowuje się zdecydowanie na plus. Dobrze, że odkrywa własną tożsamość, zamiast odcinać kupony od znanej i lubianej serii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h