Archiwalne materiały otwierające odcinek to haczyk, jaki zarzucił serial Hawaii Five-0, aby z miejsca przykuć uwagę widzę. Pomysł sprawdził się, ponieważ wstawki te potrafiły zaintrygować i wprowadzić w klimat snutej tym razem opowieści. Wsparciem nietypowego nastroju były także zgrabnie zrealizowane i stylowe retrospekcje, które przewijały się w przeciągu całego odcinka i umiejętnie uzupełniały jego treść. Fabuła oparta została na teorii spiskowej, która choć szyta grubymi nićmi, to potrafiła wzniecić wyobraźnię widza. To ryzykowna konwencja, którą łatwo było pokpić, ale serialowi udało się ją ciekawie zaimplementować i poprowadzić – nawet pomimo skrótów i uproszczeń takich jak np. znalezienie magnetofonu. Logika zdarzeń choć wątpliwa, była jednak atrakcyjna i pozwalała się zaangażować oraz skłonić do samodzielnego rozszyfrowywania kolejnych tropów (zamachu na Fidela Castro można było się wcześniej domyślić). Podążanie za śledztwem Jerry’ego i China było więc największą wartością odcinka.
źródło: CBS
Równocześnie prowadzone było dochodzenie Danny’ego i Steve’a, które przekonująco pokazywało ich autorytarność i bezkompromisowość w obliczu osobistej natury badanej sprawy. Wprowadzenie FBI z powodzeniem skomplikowało także intrygę, ale brak ekranowego czasu znów wymusił okropną kliszę, jaką było niezrozumiale szybkie wymięknięcie - hardego jeszcze chwilę wcześniej - agenta federalnego. Bazowanie na zabójstwie sympatycznej przyjaciółki Jerry’ego to zaś miecz obosieczny, bo choć była ona przykra i zrozumiale motywowała do działania, to niewątpliwie było to również rozwiązanie nieco przesadzone, o którym już zaraz serial zapomni. Raczej nie wpłynie ono znacząco – o ile w ogóle - na rys psychologiczny bohatera, póki co jednak zmierzono się z nim z wyczuciem. W kolejnych odcinkach z pewnością poruszony zostanie za to wątek związku Grace i Willa. Podrzucona tym razem krótka interakcja między Dannym a Lou stanowiła zapowiedź konfliktu, a co za tym idzie gagów, jakie wkrótce się pomiędzy nimi rozegrają. Jest to trochę sztuczna dynamika, bo Grover zachowuje się tu wyjątkowo nieczule i nietaktownie, ale z drugiej strony argumenty o dbaniu o przyszłość syna nie są całkiem puste i bezzasadne. Podsumowując, hołd złożony przez Hawaii Five-0 osobie JFK oglądało się z zainteresowaniem i przyjemnością. Serial ani na chwilę nie zgubił rozrywkowej i lekkiej tonacji, powiódł się także eksperyment z oswojeniem motywu sensacyjnego, który udanie urozmaicił schemat standardowego odcinka.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj