W Hiszpańskiej księżniczce nie ulega zmianie obsesyjne pragnienie Henryka, żeby mieć syna. To dla niego ważne, aby spłodzić męskiego potomka i utrzymać silną pozycję na tronie. Kręcimy się wokół tego tematu od początku drugiej części serialu, a twórcy starają się pokazywać go z różnych stron. Widzimy, jak pod presją męża Katarzyna się zmienia i traci przez to swoich przyjaciół i sojuszników. Jest zdesperowana. Znowu też poroniła, co po raz kolejny wywoływało smutek. Ciężko ogląda się takie obrazki, ponieważ cierpienie bohaterki wywołuje współczucie, szczególnie że jest bezsilna i nawet jej głęboka wiara w Boga nie pomaga. Doszedł też kolejny aspekt udręki Henryka i Katarzyny. Z powodu tej sytuacji cierpi Maria, czyli ich córka, która ze względu na płeć jest traktowana ozięble, a do tego boi się matki. Te relacje co prawda uległy poprawie, gdy Katarzyna postanowiła wykształcić córkę na królową, ale mimo wszystko jest to przygnębiający wątek. Z kolei w szóstym odcinku oglądaliśmy, że dziewczynkę traktowano jak towar, aby wzmocnić sojusz między krajami za pomocą małżeństwa. Przy okazji twórcy pokazali, jak wyglądały tego typu obyczaje, co jest zawsze cenne dla fabuły. Przy okazji sporo zamieszania wywołał król Franciszek, który zachowywał się prowokacyjnie, dzięki czemu urozmaicił historię, bo Henryk uniósł się honorem, gdy jego żona została obrażona. A to rzadko widywaliśmy w ostatnich odcinkach. Trochę emocji też wywołało uprowadzenie Marii podczas zamieszek w stolicy, których przyczyną była klęska głodu. Twórcy postanowili wykorzystać tę sposobność, aby te niepokoje wzmagała nienawiść do cudzoziemców. Niewątpliwie jest to też swego rodzaju komentarz do współczesności, który budzi mieszane uczucia. Ale z drugiej strony warto było zwrócić na tę kwestię uwagę, ponieważ dzięki temu fabuła jest bardziej kompleksowa i wieloaspektowa.
fot. Starz
Kolejnym ważnym tematem, który musiał się pojawić w Hiszpańskiej księżniczce była reformacja, a właściwie to wzmożona działalność heretyków w stolicy. Twórcy sprytnie wykorzystali wątek Liny i Oviedo, którzy nie tylko są z innego kraju, ale też są wyznawcami dwóch różnych religii. Pozwoliło to uświadomić Katarzynie, że od palenia książek zaczynają się prześladowania ludzi, co prowadzi wprost do kolejnej inkwizycji. To robiło wrażenie, a przy okazji wątek Liny w końcu się na coś przydał, bo jak dotąd był on mało atrakcyjny. Ze względu na te wydarzenia związane z heretykami Katarzyna stała się jeszcze bardziej pobożna i zażarcie broniła wiary katolickiej oraz sakramentu małżeństwa. Niespodziewanie zyskała sprzymierzeńca w postaci Wosleya, z którym do tej pory żyli u boku Henryka jak pies z kotem. Ich nienawistne spojrzenia, kwaśne lub triumfujące miny nawet rozbawiały. Mimo wszystko ich chwilowy rozejm, w którym połączyli siły w bronieniu zasad religijnych zaskakiwał. Sprawił też, że historia została urozmaicona, bo ta wzajemna nienawiści już trochę spowszedniała. Sam Wosley też nadmiernie irytował, więc taka odmiana była wskazana. Nie zmienia to faktu, że kardynał nie zaprzestał swoich knowań i wpływania na decyzje Henryka. Przekonał się o tym lord Stafford, który został oskarżony o zdradę króla. Jego proces wzbudzał duże zainteresowanie. Olly Rix, który wcielał się w tego bohatera, pokazał się ze znakomitej strony. Aż dziwi, że dopiero teraz jego talent został wykorzystany. Sceny z jego udziałem był świetne i to dzięki niemu nie brakowało w nich emocji. Stafford ostatecznie został stracony, co wyglądało makabrycznie. Również deszczowa pogoda sprawiła, że te wydarzenia nabrały bardziej posępnego charakteru. Nie można też zapomnieć o Meg, która w każdy możliwy sposób próbowała przekonać brata do poparcia jej wniosku o unieważnienie małżeństwa przez papieża. Z kolei Katarzyna przestała ją z tego powodu wspierać, co doprowadziło do rozłamu w ich przyjaźni. To dzięki temu aspektowi wątek Meg nie był aż tak męczący, ponieważ jej historia od pewnego momentu zaczęła dreptać w miejscu. Choć bohaterka walczyła o swoje prawa jak lwica, to nawet bardzo dobra w tej roli Georgie Henley już tak nie imponowała. Twórcy jednak znaleźli umiar w tym całym szaleństwie. Nagły zwrot nastąpił w historii Maggie, która odkryła, że jej przyjaciel Thomas More nie jest taki dobry, za jakiego go uważała. Odkryła jego mroczniejszą stronę, gdy natrafiła w jego domu na narzędzie tortur. To zaskakiwało, ponieważ można było sądzić, że w końcu los im będzie sprzyjać. Twórcy najwyraźniej mają inne plany. Dwa odcinki drugiej części Hiszpańskiej księżniczki były bardzo dobre. Szczególnie siódmy, w którym zginął Stafford emocjonował. Poza tym aktorzy zagrali solidnie, dając z siebie wszystko. Ponadto oglądaliśmy festiwal kostiumów w tych epizodach, które olśniewały bogactwem i przepychem. Doskonale się to ogląda. Twórcy pilnują, aby fabuła nie nudziła, a problemy bohaterów były wielowymiarowe. To dobry prognostyk przed finałowym odcinkiem, który zakończy burzliwą historię Katarzyny Aragońskiej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj