Muszę przyznać, że przed emisją drugiego sezonu miałem spore obawy, że podobnie jak w pierwszej serii, pojawi się wiele wątków spowalniających niepotrzebnie akcję i fabułę. Na całe szczęście się myliłem i muszę przyznać, że druga odsłona jest zdecydowanie lepsza od pierwszej. Nie ma w niej czasu na zbędne ckliwości czy niezbyt interesujące wątki. Twórcy zdają się konsekwentnie podążać obraną przez siebie ścieżką i odhaczać kolejne elementy, które chcą zrealizować, co potwierdza już szósty odcinek obecnego sezonu.
Niewątpliwie spodziewałem się nieco słabszego odcinka, po ostatnim bardzo emocjonującym, ale trudno nazwać to spadkiem formy Homeland. Obserwujemy bowiem konsekwencje wydarzeń z „Q&A” i odnajdujemy bohaterów w zupełnie nowej sytuacji. Przez cały odcinek praktycznie nic nie zaskakuje: jak zwykle świetna gra aktorska Lewisa i Danes, przewidywalna postawa Brody’ego i spóźnione, aczkolwiek spodziewane wpadnięcie na trop mordercy Walkera przez Mike’a. Jednak nie obyłoby się bez czegoś niespodziewanego. Mianowicie najlepiej wypada wątek stosunkowo nowej postaci, czyli Quinna, który jest ucieleśnieniem skuteczności w pracy. Imponuje pewnością siebie, jak i determinacją oraz oddaniem dla kraju, ale chyba największy podziw budzi jego samokontrola w trudnych sytuacjach. Jego wizyta do Gettysburga i jej konsekwencje to zdecydowanie najlepszy fragment odcinka. Twórcy w tym wątku zaskoczyli pod każdym względem. Nie da się nie skierować słów uznania w stronę scenariusza, który został rozpisany ze szwajcarską precyzją i elegancko łączył wszystkie wydarzenia, które działy się w zupełnie różnych miejscach, w jedną spójną całość. Ponadto Quinn, który po raz kolejny wykazał się intuicją i sprytem, co nie tylko imponuje, ale potwierdza, że obsada Homeland to światowa czołówka, a bohater grany przez Ruperta Frienda będzie kolejną barwną i interesującą postacią.
[image-browser playlist="597751" suggest=""]
©2012 Showtime
To wszystko potwierdza, że moje niewielkie obawy o przedwczesne wyciąganie wszystkich asów z rękawa przez scenarzystów zdają się być zupełnie bezpodstawne. Widać bowiem, że wątek główny jest bardzo dobrze przemyślany i twórcy wiedzą, gdzie chcą dotrzeć w tym sezonie. Jedynie lekki niedosyt pozostawia fakt, że brakuje jakiejś odważniejszej decyzji, np. zrealizowania domniemanego zamachu na USA, ale mam nadzieję, że i tego się wreszcie doczekamy, a tym samym Homeland pokaże, że łamie utarte schematy i zasługuje na wszelkie zaszczyty.
Większą zadrę natomiast na tym, jak i poprzednich odcinkach można znaleźć w wątkach pobocznych. Cieszy, że twórcy starają się uruchamiać nowe ścieżki fabularne, tylko czemu tak słabo je eksploatują i tak pobieżnie? Przecież z wątku Dany naprawdę da się wyciągnąć więcej i to niekoniecznie poświęcając temu więcej czasu ekranowego. Razi to tym bardziej, że w tym serialu wszystko wydaje się dopracowane, poza tym jednym aspektem, który zdaje się być zrobiony trochę tak na odczepnego. A można przecież całkiem zgrabnie wplątać młodą córkę Brody’ego w wielki świat politycznych intryg i zamieszać nieco w fabule głównej, co by wyszło zapewne tylko na plus.
[image-browser playlist="597752" suggest=""]
©2012 Showtime
Homeland kolejnym odcinkiem potwierdza, że jest jednym z najlepszych seriali, które obecnie emitowane są w amerykańskiej telewizji. Raczy nas wybitnym aktorstwem i pokazuje, że nawet odcinek po wielkiej burzy może być emocjonujący i zaskakujący. Pozostaje tylko pytanie: co nas jeszcze czeka w tym sezonie? Kolejny wielki szok czy może coś bardziej nostalgicznego? Jedno jest pewne, twórcy nie osiedli na laurach i starają się jak tylko mogą, aby utrzymać wysoki poziom Homeland.
Ocena: 8/10