Nie musieliśmy długo czekać na przełom w fabule ósmego sezonu Homeland. Takowy nastąpił już pod koniec czwartego odcinka i był prawdziwym trzęsieniem ziemi. Zanim jednak śmigłowiec z prezydentami Afganistanu i Stanów Zjednoczonych rozbił się w afgańskim lesie, dostaliśmy odcinek pełen niepokoju i oczekiwania. Już od pierwszych minut epizodu coś wisiało w powietrzu. Chyba każdy z nas przeczuwał, że to właśnie w tej odsłonie nastąpi zwrot akcji. Świetnie napisany i zrealizowany epizod zbudował napięcie towarzyszące nam praktycznie do ostatnich minut. Po tym, gdy amerykańskie władze odtrąbiły wielki sukces na Bliskim Wschodzie, do Afganistanu przybywa Prezydent USA. Każdy jest uśmiechnięty, usatysfakcjonowany i rozluźniony. Zwycięzcy świętują, jednak my wiemy, że niedługo wydarzy się coś, co wywróci wszystko do góry nogami. W przeciągu odcinka otrzymujemy przesłanki wzmagające nasz niepokój. Najpierw kolumnę prezydencką opuszcza Carrie, później z powrotu do domu rezygnuje Max. Więcej czasu ekranowego otrzymuje defetystyczny wiceprezydent USA, a Saul pierwszy raz w historii serialu jest w tak szampańskim nastroju. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze prezydent Ralph Warner – człowiek o czystych intencjach i krystalicznym sercu. Ktoś, kogo odejście wywołałoby ból i rozgoryczenie zarówno u bohaterów serialu, jak i widzów sympatyzujących z tą postacią. W momencie, gdy pojawia się informacja, że Warner ma przybyć na front, my już wiemy, że wkrótce wydarzy się coś bardzo złego. Fakt, że nie ma przy nim Carrie i Saula, dosłownie spisuje go na straty. Twórcom udaje się bardzo klarownie połączyć wszystkie rozpoczęte wątki. W początkowych odcinkach historia Maxa wydawała się znajdować na marginesie całej opowieści. Teraz informatyk umiejscowiony jest w samym centrum wydarzeń. Również osobiste doświadczenia Carrie zyskują na istotności. Zauważmy, że to ona zasugerowała Prezydentowi przybycie do Afganistanu i to ona opuściła go w decydującym momencie. Ze względu na jej przeszłość, wkrótce może na nią spaść cień podejrzeń. Po raz kolejny więc Homeland zatacza koło. Niegdyś tropicielka szpiegów, teraz zwierzyna łowna. Akcja dwóch najnowszych odcinków Homeland przywodzi na myśl serial 24 godziny, a dokładnie to, czym ta produkcja mogła się stać, gdyby jej poziom artystyczny znacząco nie spadł. Mamy więc protagonistów na froncie i w kuluarach. Mamy też martwego Prezydenta i jego następcę, który zupełnie się do tej roli nie nadaje. Wszystko toczy się w zawrotnym tempie. Pojawiają się pojedyncze wątki poboczne (Samira), ale nie odstają one fabularnie od motywu przewodniego. Nie ma tu miejsca na osobiste refleksje czy chwile zadumy. Wydarzenia pędzą na złamanie karku, a w miejsce obyczajowych segmentów pojawia się czysta akcja. W piątym epizodzie Max ze swoim oddziałem zostaje ostrzelany przez wroga. Niestety, jego magiczne właściwości przynoszące szczęście przestają działać. Koledzy informatyka giną, a on sam dostaje się do niewoli. Homeland daje gorzką lekcję życia. W prawdziwym świecie nie ma miejsca na mity, fetysze i zabobony. Młodzi żołnierze z oddziału Maxa przekonują się o tym bardzo boleśnie. W omawianych odcinkach nie uświadczyliśmy Rosjan. Twórcy zmyślnie usunęli ich z pierwszego planu. Nieobecność Gromowa może być ważną wskazówką. Czyżby to oni pociągali za sznurki w Afganistanie? Generał Abdul G'ulom i Tasneem Qureishi wydają się tym razem być poza podejrzeniami. Informacja o rzekomym zamachu zaskakuje ich tak samo, jak i amerykańskich dyplomatów. Zawieszenie broni zostaje zerwane, a Afganistan ponownie staje w wojennych płomieniach. Taki stan rzeczy jest na rękę niektórym wpływowym grupom. Czy również Rosjanom? Ta zagadka wkrótce zostanie rozwiązana. Na koniec warto zwrócić również uwagę na nowego Prezydenta USA. Benjamin Hayes przekonuje się, jak to jest być głową państwa, kiedy ma podjąć brzemienną w skutkach decyzję. Polityk nie staje na wysokości zadania, oddając inicjatywę Davidowi Wellingtonowi. Hayes zdaje sobie sprawę, jaki ciężar od teraz będzie dźwigał na swoich barkach. Wszystko na to wskazuje, że szybko schowa się do mysiej dziury. Pierwsze odcinki 8.sezonu Homeland położyły podwaliny pod całą opowieść. Teraz dostajemy oczekiwane trzęsienie ziemi i zapewne w kolejnych odsłonach przyjdzie czas na podsumowanie tego, co właśnie się wydarzyło oraz przegrupowanie sił. Omawiane odsłony udowodniły, że scenarzyści doskonale sobie radzą z intensywnymi i pełnymi emocji segmentami akcji. Tak świetnie napisana historia zasługuje na najważniejsze nagrody w branży telewizyjnej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj