Homeland podobnie jak przed rokiem wywołuje skrajne emocje. Jednym nadal bardzo się podoba, a inni sadzą, że serial tylko pikuje. Kiedy ten podział się wykształcił? Zapewne jego genezy możemy doszukiwać się w finale premierowego sezonu i momencie, w którym Brody nie zdetonował bomby w bunkrze pełnym ludzi. Wielu uważa, że produkcja Showtime powinna się wówczas zakończyć i przejść do historii jako telewizyjne arcydzieło. Ale scenarzyści stwierdzili, że mają w zanadrzu opowieść znacznie bardziej rozbudowaną - i tak oto mamy już czwarty rok emisji.
Ja należę do tej pierwszej grupy oglądających - zwolenników Homeland. Dla mnie pierwsze 3 serie były znakomicie rozpisaną trylogią wędrówki Carrie i Brody’ego. Nicholas w 3. serii z powodzeniem walczył o odkupienie win i zapłacił za to najwyższą cenę. Jego historia została zakończona wzorowo. Teraz zaś przyszedł czas na Carrie Mathison. To jest sezon Claire Danes i jej bohaterka gra w nim pierwsze skrzypce. Nie ma wielkiego zagrożenia, tylko kameralna i osobista szpiegowska operacja, która jest jednym z przystanków w rozwoju głównej postaci. Moim zdaniem nie jest to jej ostatnia misja i śmiem twierdzić, że stacja zamówi jeszcze 5. (i zarazem finałową) serię. Na razie to, w jakiego człowieka ewoluuje Carrie po śmierci swojego ukochanego, jest przedstawione naprawdę dobrze.
Homeland nadal ogląda się znakomicie, ale po prostu trzeba być przy tym ciut bardziej cierpliwym. Scenarzyści zdecydowali się w pierwszej połowie sezonu na spokojniejsze rozwijanie fabuły, co przełożyło się na to, że na pierwszy poważny i wbijający w fotel zwrot akcji musieliśmy czekać aż do 6. odcinka. Ale było warto.
[video-browser playlist="632945" suggest=""]Danes ponownie w podwójnej roli – jako agentka CIA i pod przykrywką jako dziennikarka – wypadła jak zwykle wyśmienicie. Przebłyski z jej dawnego życia, które inkorporowała do swojej nowej tożsamości, były wyraźnym sygnałem, że Carrie można jeszcze uratować. Co mam przez to na myśli? Choćby scena rozmowy z Farą i fakt, że nadano jej przydomek "The Drone Queen", pokazują, jak zimną i wyrachowaną postacią jest teraz Mathison. Jest osobą, dla której życie osobiste to ciężar – liczy się dla niej tylko praca, w której się zatraca. Dobrze widzi to Quinn, który z doświadczenia wie, co poświęcenie się CIA może zrobić z człowiekiem. W tym momencie chciałem obalić wszelkie teorie, że Peter jest w Carrie zakochany, a scenarzyści szykują nam kolejny wątek miłosny. To nie jest miłość! To jest strach przed tym, jaką droga podąża osoba, na której mu zależy.
Kolejną ofiarą poświęcenia Carrie dla Ameryki został Aayan - ambitny chłopak z potencjalnie fantastyczną przyszłością, po którym pozostały tylko worki na śmieci w biurze jego kochanki. Co musiał czuć na moment przed śmiercią, gdy zdał sobie sprawę, że został zdradzony przez dwie najbliższe mu osoby: ukochaną kobietę i jedynego pozostałego członka rodziny?
Homeland wraca tak naprawdę do punktu wyjścia, ale stawka jest teraz o wiele wyższa. Krucjata w poszukiwaniu pojedynczego terrorysty stała się właśnie operacją ratunkową na szeroką skalę. Ciekawe, ilu z Was wystrzeliłoby te rakiety i zrównało z ziemią Haqqaniego razem z Saulem. Trzeba się jednak zastanowić nad tym, dla kogo byłoby to większe zwycięstwo. Byłby to niesamowity sukces propagandowy dla Talibanu. Zabicie obywatela USA takiej rangi z Haqqaniego zrobiłoby bohatera i męczennika dla sprawy.
Czytaj również: "POTUS" - thriller polityczny od twórców "Homeland" i "24 godziny"
Druga połowa 4. sezonu powinna zwiększyć tempo i już do samego finału być z każdym odcinkiem tylko lepsza. Danes w tej ostatniej sekwencji znów dała z siebie wszystko i nic nie wskazuje na to, aby miała spuścić z tonu. Już może nie jest pod przykrywką, ale coś mi mówi, że jej choroba znów da o sobie znać. Bohaterka ponownie będzie rozdarta pomiędzy dwoma tożsamościami w jednym ciele, czując na karku oddech pakistańskiego wywiadu i musząc uratować swojego mentora. Będzie się działo.