W trzecim odcinku koncept mockumentary jest w końcu wykorzystywany z głową. Tyczy się to zwłaszcza samego Hulka, który zdradza widzom swoje przemyślenia i plany. Z innej strony patrząc, na tę chwilę jest to jedyny element serialu, który pokazuje nam rozwój dynamiki grupy. Jest w tym głupkowaty, dziecinny humor, ale... o kilka klas lepszy niż w premierowych odcinkach. To kolosalne zaskoczenie, bo nic tutaj aż tak nie razi głupotą, nie mamy tylu dziwacznych scen, w których bohaterowie wygłupiają się do kamery, a same sceny humorystyczne nabierają zupełnie innej formy. Tak jak poprzednio mieliśmy slapstick zahaczający o humor kloaczny, tak teraz dostajemy po prostu humor głupkowaty, który momentami nawet potrafi spełnić swoją powinność.

Podoba mi się pomysł Marvela na telewizyjne uniwersum animowanych seriali. Avengers Assemble ma przerwę, przez co Hulk może spokojnie zająć się sobą i kompanią. To jednak nie stoi na przeszkodzi w gościnnych występach, bo takim sposobem pojawia się sam Iron Man. Stark wprowadza tutaj trochę humoru, kilka efektownych scen akcji i przede wszystkim Hulkbustery! Sądziłem, że może to pojawić się w serialu, ale nie przeszło mi przez myśl, iż tak szybko. I do tego mamy Hulkbustera na każdego członka ekipy.

Hulkbustery, Leader oraz łotr zwany Blastaar są kluczowymi elementami zapewniającymi nam to, czego chyba każdy oczekiwał po tym serialu - rozwałki. Akcja jest ciekawsza, dynamiczniejsza i przede wszystkim lepiej zrealizowana technicznie. Premiery Hulk and The Agents of S.M.A.S.H i Avengers Assemble przesadzały w korzystaniu z komiksowych paneli, które wywołują często efekt statyczności obrazu. Szczególnie było to odczuwalne w przygodach Hulków w scenie strzelania do robali, gdzie wyglądało to brzydko i nieefektownie. Tutaj mamy widoczną zmianę - paneli jest mniej, a sama animacja nabiera dynamiki. Wpływa to pozytywnie na rozrywkę, gdyż akcja jest efektowniejsza, a nawet, co jest zaskoczeniem, da się odczuć w niej jakieś emocje. Szczególnie w scenie na super hulkbusterze czuć, że toczy się walka o miliony mieszkańców miasta.

[video-browser playlist="635559" suggest=""]

Hulk oraz A-Bomb (nadal najbardziej irytująca postać serialu) jako jedyni znają prawdę o Skaarze. To interesująco rozwija tę grupę, gdyż patrzą mu wyraźnie na ręce, ale jednocześnie nie traktują go jako wroga. Trudno też powiedzieć, czy Skaar działa świadomie, czy być może jest w jakiś sposób kontrolowany przez Leadera. Jednocześnie wiemy też, jaki cel ma Hulk dla siebie i swoich kolegów. Chcą walczyć ze złem, chcą pomagać ludziom, a przede wszystkim - chcą zmienić postrzeganie samych siebie. To jest coś warte rozwoju i, oby, głębszego potraktowania w tym serialu.

Jedna rzecz wywołuje szczególnie negatywne wrażenie. Relacja Tony'ego z Hulkiem nie jest taka, jak być powinna. Zgodzę się, że Stark traktuje wszystkich z góry i nie jest to nowiną, ale tutaj w rozmowach natury technicznej Iron Man rzuca komentarz na temat inteligencji zielonego olbrzyma. Z tym mam spory problem, bo z Hulka robi się dużego osiłka, który musi udowodnić, że nie jest głupi, a kompletnie pomija się fakt, że to dr Banner, bardzo utalentowany naukowiec. Trochę to sprzeczne z wizją Marvela z kinowego filmu, gdzie Tony z Bannerem sympatycznie współpracowali. Taka relacja powinna być też w serialu.

Moje pozytywne słowa nie oznaczają, że Hulk and the Agents of S.M.A.S.H momentalnie staje się serialem dobrym, szczególnie dla fanów postaci. Na razie mamy kompletną zmianę tonu i jakości względem poprzednich odcinków. Jest trochę poważniej, efektowniej, mniej głupio i ciekawiej. Nie jest to co prawda rozrywka na wysokim poziomie, ale po tym serialu oczekuję dobrej akcji i interesującej fabuły, a trzeci odcinek dokładnie tego dostarcza.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj