Już pierwsze zapowiedzi mogły napawać optymizmem. Gra nie miała „wymyślać koła” na nowo. Ona miała dać graczom to, czego brakuje im w kolejnych odsłonach Cywilizacji. I ja takie podejście od początku po prostu kupiłem. Czym więc jest Humankind? Najprościej – to gra 4X (explore, expand, exploit, exterminate). A co różni ją od konkurenta ze stajni Firaxis Games? Po pierwsze i najważniejsze – swoboda! Zaczynamy od stworzenia naszego przywódcy (albo przywódczyni, jak kto woli) i stajemy na czele plemienia nomadów. Startujemy więc na jednym z pól i powoli poznajemy świat, zbieramy jedzenie lub odkrywamy tajemnicze miejsca (ruiny, stare skarbce). Po upływie kilku lub kilkunastu tur przekształcamy je w naszą cywilizację. I tutaj nadchodzi moment, w którym wspomniana wcześniej swoboda daje o sobie znać. Wybieramy jedną z kultur (każda z dostępnych ma swoje wady i zalety), ale nie jest to wybór na zawsze. Tu nie znajdziemy w kulturowym kręgu Bizancjum od początku do końca rozgrywki. Tutaj bowiem nasz rozwój to mijające epoki, a nie kolejne technologie. Na czym to polega? Otóż wybierając wspomniane Bizancjum, mamy bonusy do nauki. Rozwój naszej cywilizacji będzie polegać na kolejnych odkryciach naukowych, które będą wspierać nasz lud. Wybierając na początku lud, który skupia się na ekspansji – rozwój przez zdobywanie kolejnych terenów itd. Wracając do Bizancjum, którym grałem – rozwinąłem się do kolejnej epoki poprzez właśnie naukę i ciągły rozwój, mając tylko dwa terytoria dla siebie. Kolejnym wyborem była frakcja skupiająca się na rolnictwie, czyli musiałem położyć nacisk na: zwiększenie produkcji żywności, co prowadzi do wzrostu ludności w miastach. Nie będę tutaj streszczać całej swojej kampanii, dlatego napiszę tylko – ta gra jest warta wielu podejść i kombinacji z nacjami. To jest złoto w czystej postaci! No dobrze, ale nie ma podbijania świata bez działań wojennych oraz dyplomatycznych. W Humankind ten aspekt został bardzo dobrze rozwiązany. Spotykając na swojej drodze inną nację, możemy wejść w układ pokojowy, handlowy np. z naciskiem na wymianę towarów luksusowych, albo najzwyczajniej w świecie, jeśli czujemy się na siłach – wypowiedzieć wojnę i zrobić jej z siedzenia jesień średniowie… a nie, dopiero w starożytności jestem. No to po prostu spuścić łomot i zetrzeć z mapy świata. I tu mam niewielki zgrzyt związany z grą Amplitude Studios. Z jednej strony bardzo mądrze powiększają swoje terytoria i rozwijają nacje, a z drugiej kiedy z nimi walczymy, rzadko próbują atakować. Raz zostawiłem część terytorium pod słabą ochroną, przeciwnik miał ponad 2 razy więcej sił ode mnie. I ja zdążyłem przenieść swoje wojsko (około 7-9 tur) do niego i zaatakować, a on w tym czasie nic, zero, null. Sama walka natomiast jest zrealizowana naprawdę bardzo dobrze. Przechodzimy od ekranu bitwy (spokojnie, nie będzie taki jak w serii Total War) i mamy możliwość rozmieszczenia swoich jednostek na polach. Następnie starcia odbywają się w turach, w których atakujemy się lub przyjmujemy ciosy. Kluczem do zwycięstwa w potyczkach jest odpowiednie rozmieszczenie wojsk. Wtedy, nawet przy przewadze przeciwnika można przechylić szalę na swoją stronę. Jeśli tego nie lubicie, proszę bardzo – można automatycznie rozegrać walkę i zobaczyć tylko wynik końcowy. Autorzy wprowadzili również w grze kryzysy. Dzięki nim, nawet kiedy panuje pokój, możemy próbować wymusić pewne rzeczy na naszych przeciwnikach, np. poszanowanie naszej religii czy umowa na wymianę towarów, na których nam bardzo zależy, a nie możemy ich zdobyć, bo jedyne źródła są w posiadaniu „wroga”. A jeśli nasz rywal nie chce, mamy pretekst do wojny i nie dostajemy kar, które czekają nas, kiedy zaatakujemy z zaskoczenia. Wszystko bardzo przemyślane, oprócz oczywiście pasywności podczas wojny. I z jednej strony jest to wada, ale z drugiej strony pozwala nam byśmy skupili się na innym aspekcie gry, czyli rozwoju naszej cywilizacji oraz miast. A to jest bardzo dobrze dopracowane. Z niesamowitą wręcz przyjemnością mogłem obserwować, jak miasta stawały się metropoliami. Pozostała jeszcze dyplomacja. Tutaj twórcy również dostarczyli nam wielu możliwości, byśmy nawet pokojowo nastawieni zdobywali niedostępne na pierwszy rzut oka towary czy odkrycia naukowe.

Grywalność

9 /10

fot. SEGA
+7 więcej
No, to powalczyliśmy, wymusiliśmy luksusowe towary, a nasza cywilizacja rośnie w siłę. Ale jak to wszystko brzmi i wygląda? Tutaj po raz kolejny trzeba pochwalić autorów, ponieważ graficznie Humankind stoi na bardzo wysokim poziomie. Mapy są pełne szczegółów, tu widać wóz, który powoli toczy się z towarami, tam wędrują zwierzęta, które można wyeliminować, gdzieś indziej trafiają się ludzie na zbliżeniach. Do tego muzyka, która dostosowuje się do epoki, w której obecnie się znajdujemy. Lecz w grach takich jak ta trzeba zwrócić uwagę także na interfejs. W sieci można spotkać się z opiniami, że jest on przeładowany (nawet, jak na taką grę, w której sporo informacji spływa na nas w każdej turze). I faktycznie, można tak na początku powiedzieć, jednak im dalej w grze, tym bardziej dziękowałem twórcom, że tyle tego jest. Dzięki temu wszystkiemu szybciej wiedziałem, gdzie zaczynają się jakieś problemy z ludnością czy przemysłem lub że wpływy złota do skarbca zaczynają się zmniejszać.

Oprawa

8 /10

Ocena końcowa

8/10


Grywalność

9/10

Oprawa

8/10
Czas na odpowiedź – czy Humankind to godna konkurencja Cywilizacji? Jak najbardziej tak! Amplitude Studios nie ustrzegło się błędów, takich jak pasywna SI czy trochę na siłę wprowadzona mechanika zanieczyszczenia środowiska (tak, zamiast z tym walczyć, dostajemy karę do stabilności), a nawet problemy z długim czasem ładowania pomimo instalacji gry na dysku SSD. Z drugiej strony jednak mnogość możliwości rozwoju naszej własnej cywilizacji, opcje dyplomacji, bardzo ładna grafika, sporo losowych wydarzeń czy świetna eksploracja sprawiają, że grając w przedpremierową wersję gry, przez kilka nocy miałem syndrom: „Jeszcze jedna tura i idę spać, obiecuję” a to skutkowało niewyspaniem i zwiększeniem dawki kofeiny w pracy, by w ogóle funkcjonować. Słowo końcowe – bardzo dobrze, że powstał tytuł, który konkuruje z Civilization VI. Teraz Firaxis Games musi wziąć się mocno do roboty, żeby kolejna część przyciągnęła graczy, bo Humankind to kawał świetnie napisanego kodu.

Wersja konsolowa

Po ponad dwóch latach od premiery PC Humankind doczekało się wersji na konsole. Duża pochwała należy się wydawcy za fakt, że nie kierował się chciwością i od razu przygotował wydanie kompletne, zawierające wszystkie opublikowane do tej pory DLC. Gra oczywiście ani wizualnie, ani mechanicznie nie różni się od wersji na komputery osobiste i ma prawie takie same wady i zalety, jak tamto wydanie. Prawie, gdyż po pierwsze nijak przez ten czas nie poprawiono optymalizacji czasu ładowania i nawet na dysku SSD PlayStation 5 są one po prostu boleśnie długie, znacznie dłuższe niż w konkurencyjnej Cywilizacji. Po drugie zaś, w porównaniu z wyżej wspomnianą, ma fatalne i absolutnie nieintuicyjne sterowanie. Naprawdę długo musiałem się do niego przyzwyczajać, a i tak po kilkunastu godzinach gry dalej nie do końca orientuję się, jak niektóre funkcje uruchomić, dałoby się to zrobić dużo lepiej. To powiedziawszy, wciąż jest to tytuł, po który wato sięgnąć. Mimo swoich drobnych bolączek jest to bardzo dobra strategia 4X, a o takie na konsolach ciężko. Plusy: + rozgrywka wciąga; + sporo możliwości; + bardzo ładna oprawa. Minusy: - pasywna SI; - drobne problemy techniczne.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj