Reżyser Bryan Fogel (Jewtopia), a zarazem kolarz amator wpada na pewien pomysł. Zainspirowany aferą dopingową, która rozpętała się wokół Lance’a Armstronga, postanawia pójść w jego ślady. Dosłownie. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, pomysł na dokument Icarus jest następujący – reżyser dosłownie naszprycuje się czym się da, żeby wygrać najtrudniejszy amatorski wyścig kolarski na świecie, czyli francuski Haute Route. Najpierw jednak, aby mieć punkt odniesienia, Fogel bierze w nim udział czysty jak łza. Wykończony reżyser nie jest w stanie uwierzyć, jakie tempo prezentują ci najlepsi z najlepszych. Nastaje jednak czas próby – tym razem Fogel zwraca się do właściwych ludzi, którzy pomogą mu w zdobyciu wszelkich niedozwolonych substancji, które zrobią z niego człowieka-maszynę. Poinstruowany, jak wstrzykiwać sobie płynny doping, Fogel zagłębia się w świat, w który wprowadza go nowo poznany szef rosyjskiego laboratorium antydopingowego (RUSADA), Grigorij Rodczenkow. Może początkowo dziwić, dlaczego osoba, która zwalcza doping, pomaga reżyserowi w jego zażywaniu. Fogel prowadzi wideokonferencje przez Skype’a z Rosjaninem, z którym wyraźnie dobrze się dogaduje. Eksperyment trwa, reżyser ponownie bierze udział w Haute Route, ma ambitny zamiar wykiwać testy antydopingowe, ale cały plan spala na panewce. Wszystko zmienia się, kiedy niemiecka telewizja emituje dokument, przedstawiający kulisy działalności RUSADY – laboratorium zamiast wyłapywać nieuczciwych sportowców, samo im pomagało w wygrywaniu. Każda olimpiada, każdy zawodnik, każdy zdobyty przez Rosjan medal – tutaj nie ma przypadków. Nagle Icarus, ten dość kameralny film dokumentalny zamienia się w sensacyjny, szpiegowski film akcji. Powoli staje się jasne, że WADA, czyli Światowa Agencja Antydopingowa nie odpuści. Grigorij Rodczenkow czuje, że jest między młotem, a kowadłem – z jednej strony WADA, z drugiej rosyjskie władze, które nie są tak niewinne, ja to mówi prezydent Putin. Bryan Fogel miał być głównym bohaterem tego filmu, ale tak naprawdę jest nim Grigorij Rodczenkow właśnie, prywatnie wielki miłośnik prozy George’a Orwella. Wielokrotnie wspominana powieść Rok 1984 staje się pretekstem, aby z jej pomocą wyjaśnić kulisy afery dopingowej w Rosji. Jest nauka, jest zrozumienie, i jest akceptacja. Trzy etapy, przez które prowadzi widza Rodczenkow, który musi uciec z Rosji, ponieważ przyrównuje siebie do Snowdena, bojownika o prawdę. Fogel zamiast kręcić swój dokument o zażywaniu dopingu, tworzy już dokument o człowieku, który postanawia mówić prawdę i tylko prawdę. Z dala od Rosji i rodziny, ale taka jest cena za jej wyjawienie. Dokument wkracza na główne tory, a widz ogląda rosnącą sympatię pomiędzy reżyserem, a Rodczenkowem, który jest osobą trudną do oceny. Jego historia, opowiedziana przez niego samego, ubrana jest w rysunkowe, ręcznie narysowane kadry, które przypominają odrobinę straszną baśń, nie wolną także od śmierci. Rodczenkow był w centrum huraganu, doskonale znał kulisy podmiany próbek moczu rosyjskich sportowców, a teraz nie boi się mówić głośno, kto stał nad nim i kto o wszystkim wiedział. Sposoby manipulacji próbkami przez pracowników rosyjskiego laboratorium poraża. Widz nie ma wątpliwości, że Światowa Agencja Antydopingowa słusznie zabroniła rosyjskim sportowcom wzięcia udziału w Igrzyskach w Rio w 2016 roku. Cóż z tego, skoro proceder w Soczi miał się jak najlepiej… Icarus to dokument wciągający, który z prostej historii nieoczekiwanie rozrasta się w batalię o wyznanie prawdy przez człowieka, który przez wszystkie lata swojej pracy kłamał. Trudno mu nie współczuć, trudno też nie postawić się w sytuacji tych wszystkich oszukanych sportowców, którzy za swoją ciężką pracę nie otrzymali nic. Każdy widz musi sam uznać, kim tak naprawdę jest Grigorij Rodczenkow, człowiek mający za sobą naprawdę okropne przeżycia, ale też i życie pełne obłudy. Ten film dokumentalny przy okazji zachwyca stroną audiowizualną, z naprawdę dobrą muzyką i niezwykłą stroną graficzną. Nic dziwnego, że dzieło Bryana Fogela zdobyło nagrodę publiczności na Sundance Film Festival. Nominowany także do głównej nagrody dokument dostępny od 4 sierpnia na platformie Netflix zdecydowanie jest wart obejrzenia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj