Pilot prezentuje dość oklepaną fabułę. Mamy niezależną kobietę, która odnosi sukcesy w pracy. Zakochuje się w facecie, który ma trójkę dzieci. Jak na razie cała historia ma opierać się na tym, by Alice poznała te dzieci, a jak to w schematach bywa, kobieta się boi i nic nie wychodzi jak trzeba. Ta część serialu jest co najwyżej przeciętna. Twórcy nie oferują żadnych ciekawych pomysłów czy emocji, które sprawiłyby, że to wszystko miałoby sens, a my moglibyśmy polubić bohaterkę. Kłopot jest też ze wszystkimi postaciami, które nie są zbyt ciekawe i co najgorsze, nie są śmieszne. Jenna Elfman i Stephen Schneider są stereotypową parą, między którą nie ma chemii. Ich relacja nie ma w sobie serca, ani dawki humoru, której oczekujemy po serialu komediowym. Najgorzej w tym równaniu wypada Schneider, który przypomina mniej zabawną wersję Stevena Carella. Każdy, kto oglądał Dharma & Greg, wie, na co stać Jennę Elfman, więc aktorka nie schodzi poniżej jakiegoś poziomu. Najgorsze, że nie ma zbyt wiele do pokazania pod względem komediowym. Oklepane gagi nie działają w pilocie. Najgorzej jednak wypadają dzieciaki, które są zwyczajne i schematyczne. Podstawą tego typu sitcomów jest dobre rozpisanie postaci, które sprawi, że akcent komediowy będzie rozłożony na każdego aktora. Tutaj na razie tego nie widać. Jest chaotycznie. Unikalności Imaginary Mary miała nadawać wymyślona przyjaciółka Alice, czyli tytułowa Mary. Na pewno pochwały należą się animatorom, bo jak na warunki telewizyjne, wygląda ona dobrze i należycie współgra z aktorską warstwą serialu. Pod tym względem trochę lepiej to działa niż w serialu Son of Zorn, gdzie styl animacji nie pozwalał na płynną integrację wizualną. Problem jest z osobowością Mary, która jest strasznie irytującą postacią. Uparta, monotematyczna, nieśmieszna i czasem za bardzo dziwaczna ( scena, gdzie lubi patrzeć na seks ). Najdziwniejsze w tym jest to, że ta postać wydaje się kompletnie niepotrzebna. W tym koncepcie drzemie potencjał na niezły familijny serial komediowy o trudach związków i budowania rodziny. Wpływ Mary na całą historię w wielu momentach jest znikomy. Wręcz postać wydaje się absurdalnie wciśnięta na siłę. Nie czuć też potencjału na poprawę, bo jeśli Mary ma nadal mieć taką osobowość, to seans będzie jedynie denerwować, nie bawić. Razi też fakt, że Alice ot tak akceptuje powrót Mary. Zbyt szybko i bez pomyślunku. Wiele lat temu ALF pokazał, że można stworzyć znakomity serial komediowy z nierzeczywistą postacią w obsadzie. To jest wręcz wzór do naśladowania. Imaginary Mary miało wyśmienity potencjał na bycie czymś wyjątkowym, ale szybko zostaje on zmarnowany przez kiepski scenariusz. Przeciętnie, nieśmiesznie i z nieciekawymi postaciami. Rozczarowanie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj