Będę z Wami zupełnie szczery – nie do końca wierzyłem w kontynuację InJustice: Gods Among Us. Pierwsze zwiastuny wskazywały na to, że sequel zaoferuje mniej więcej to samo co poprzedniczka, ale doprawi całość systemem zdobywania wyposażenia, a tym samym również znienawidzonymi w branży mikrotransakcjami. Na szczęście końcowy efekt okazał się bardzo udaną produkcją, a InJustice 2 to jedna z najlepszych bijatyk ostatnich lat. Swoją przygodę z grą rozpocząłem standardowo – od samouczka, aby przypomnieć sobie to, co pamiętam z „jedynki”, a jednocześnie zapoznać się z nowymi mechanikami. System walki przypomina ten znany z innych dzieł NetherRealm Studios, ale pojedynki są jeszcze bardziej dynamiczne, a zadawanie ciosów i łączenie ich w efektowne combosy sprawia wrażenie bardziej płynnego. Do tego dochodzi też cała masa sztuczek, przydatnych zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Nie brakuje tutaj również charakterystycznego „żonglowania”, które jest jednym ze znaków rozpoznawczych bijatyk od tych deweloperów, a zarazem kluczem do osiągnięcia sukcesu w potyczkach z zaawansowanymi graczami. Powracają również wyjątkowo efektowne (a przy tym i efektywne) superumiejętności.

Gdzie dwóch się bije, tam Brainiac korzysta

Kolejnym przystankiem była kampania dla jednego gracza. Jestem jedną z tych osób, które uważają, że fabuła w bijatykach zazwyczaj stanowi jedynie przedłużenie samouczka – jest okazją do poćwiczenia swoich umiejętności. Tutaj jednak jest nieco inaczej. Opowieść przedstawiona w trybie fabularnym jest kontynuacją wydarzeń z części pierwszej. Superman został uwięziony, a wśród bohaterów i złoczyńców doszło do podziałów. Nagle na horyzoncie pojawia się jednak nowe zagrożenie w postaci kolekcjonującego planety Brainiaca, który na kolejny cel upatrzył sobie Ziemię. Nie pozostaje więc nic innego, jak zebrać drużynę i stawić mu czoła.
fot. WBIE
Na papierze brzmi to raczej dość typowo – mamy bohaterów, mamy złoczyńcę, mamy też i ratowanie świata. Tutaj jednak, zgodnie z tym, co mówiono nam w zwiastunach, linie się rozmywają. Superman i jego poplecznicy nie do końca zgadzają się ze szlachetnym, brzydzącym się zabijaniem Batmanem, tworzą się podgrupy, złoczyńcy decydują się na współpracę z herosami i na odwrót. Sporo tutaj zamieszania, zwrotów akcji i wszystko to sprawia, że wydarzenia śledzi się z zaciekawieniem. Dodatkowo wszystko wypada tak świetnie także z innego względu – doskonałych animacji twarzy i głosów postaci. Te dwa elementy nadają grze sporej dozy realizmu. Widać, że sporo czasu poświęcono na dopracowanie mimiki bohaterów i złoczyńców, szczególnie że w pierwszych materiałach z gry wypadało to… nie najlepiej, mówiąc bardzo delikatnie. Również sam sposób prowadzenia kampanii zrealizowano pierwszorzędnie. Dość standardowym rozwiązaniem jest oddawanie w ręce graczy różnych wojowników, ale tutaj wypada to po prostu bardzo naturalnie. Na początku zaczynamy grę jako Batman wraz z Robinem, a potem rozgrywamy kolejne rozdziały, w których mamy możliwość pokierowania losami innych postaci. Co ciekawe, w kampanii fabularnej wprowadzono coś na kształt wyborów moralnych, zaś sama historia ma dwa główne zakończenia, zależne od pewnej decyzji, którą przyjdzie nam podjąć. Jedynym mankamentem jest długość trybu fabularnego – można go ukończyć w około 6–10 godzin, w zależności od umiejętności gracza. Musicie jednak wiedzieć, że rozgrywka w kampanii jest całkiem wymagająca. Domyślny, normalny poziom trudności momentami sprawia wyzwanie, szczególnie dla osób, które nigdy wcześniej nie grały w poprzednie Injustice lub gry z serii Mortal Kombat. Częste zmiany grywalnych postaci również mogą czasami sprawiać pewne problemy – sam miałem trudności z przyzwyczajeniem się do niektórych bohaterów. Model walki w InJustice 2 jest bowiem dość specyficzny i próżno szukać tutaj uniwersalnych taktyk, które sprawdzą się podczas rozgrywki każdym z wojowników.
fot. WBIE
To jednak jeszcze nie koniec fabularnych niespodzianek, które przygotowali deweloperzy z NetherRealm Studios. W InJustice 2 jest też coś takiego jak Symulator Bitwy, w którym bierzemy udział w kilku walkach jako wybrana przez nas postać, a następnie oglądamy… alternatywne zakończenia. Jeśli po przejściu kampanii czujecie niedosyt i chcielibyście zobaczyć, co stałoby się, gdyby ostatecznie zatriumfował np. Joker, to macie taką możliwość. Każda z grywalnych postaci otrzymała swój własny epilog.

Dostępna w grze zawartość może przytłoczyć

Do dyspozycji graczy oddano 28 postaci (+ Darkseid do zamówień przedpremierowych), wśród których znalazło się miejsce zarówno dla tych znanych z poprzedniczki, jak i zupełnie nowych wojowników. Bardzo pozytywne wrażenie robi też ich zróżnicowanie – mamy potężne postacie, takie jak Bane, Gorilla Grodd i Swamp Thing, szybkich i zwinnych bohaterów w stylu Black Canary i Harley Quinn, magów, których reprezentuje Black Adam i Doctor Fate, a także wojowników, którzy dobrze sprawdzą się w pojedynkach na dłuższy dystans, jak np. Deadshot i Green Arrow. W kilka dni po premierze (w USA gra zadebiutowała 16 maja, u nas 19) trudno oceniać balans rozgrywki, ale wydaje się on być w porządku, poza małymi mankamentami, jak np. nieco zbyt potężne strzały z dystansu oddawane przez Deadshota, przez co postać tę upodobali sobie zarówno bardziej, jak i mniej profesjonalni gracze. Wspomniany wcześniej Symulator Bitwy to część większego trybu rozgrywki – Multiwersum. W największym skrócie są to serie walk z różnymi nagrodami, które co jakiś czas się zmieniają. To świetne rozwiązanie dla osób, które nie przepadają za rozgrywkami sieciowymi, ale chciałyby, aby gra zapewniła im wiele godzin zabawy. Ciągle zmieniające się walki, a także zdobywanie punktów i nagród w postaci skrzynek i wyposażenia sprawiają, że tryb ten nie nudzi się nawet przy dłuższych posiedzeniach. Samo zdobywanie wyposażenia zasługuje zresztą na osobny akapit. Miałem ogromne obawy co do tego, jak zostanie to zrealizowane. Sprzęt, który ma znaczenie nie tylko kosmetyczne, ale i wpływ na zdolności bojowe postaci? Już na pierwszy rzut oka brzmi to jak wplecenie w grę mechanizmu pay-to-win. Na szczęście za gotówkę można kupić wirtualną walutę, która służy do odblokowywania elementów kosmetycznych, a wyposażenie mające realny wpływ na walkę zdobywamy wraz z postępami w InJustice 2… i trzeba przyznać, że idzie to całkiem szybko, łatwo i sprawnie. Nowy sprzęt otrzymujemy praktycznie co chwilę, dzięki czemu postacie możemy dostosowywać do naszych potrzeb – zarówno pod względem statystyk, jak i wyglądu.
fot. WBIE
Oczywiście w grze nie mogło zabraknąć trybu wieloosobowego. InJustice 2 pozwala na zabawę przy jednej konsoli oraz w sieci, a każda z tych opcji może być dodatkowo konfigurowana. Mamy więc możliwość ustalenia liczby rund i czasu ich trwania, a także wyłączenia wpływu ekwipunku na statystyki postaci, jeśli komuś przeszkadza takie rozwiązanie. Ciekawym pomysłem jest dodanie również możliwości wystawienia trzyosobowej drużyny złożonej z naszych bohaterów przeciwko podobnym drużynom innych graczy. Starcie toczy się wtedy automatycznie, bez naszego udziału, my zaś otrzymujemy za to doświadczenie, a także okazjonalne wyposażenie.

To film? To animacja? Nie – to cutscenki z Injustice 2

W grze fantastyczne wrażenie robi oprawa audiowizualna. Wspomniana już wcześniej mimika i animacje twarzy postaci w fabularnych cutscenkach robią ogromną robotę – bohaterowie i złoczyńcy są tutaj wyjątkowo ludzcy, ma się wrażenie, jakby oglądało się całkiem przyzwoity film wykonany w technologii CGI. W trakcie walki także trudno się do czegoś przyczepić. Areny są pełne detali, na dodatek po raz kolejny są one nie tylko interaktywne (możemy rzucać w przeciwników elementami otoczenia), ale i wielopoziomowe – powraca więc możliwość wyrzucania oponenta w inne miejsce. Nieco gorsze wrażenie robią scenki przerywnikowe, w których pokazywane są lokacje i postacie nie mające większego znaczenia dla fabuły (np. miasta i cywile). Wyraźnie widać, że nie poświęcono im zbyt wiele czasu i uwagi, ale trudno uznać to za istotną wadę, bowiem pojawiają się one bardzo sporadycznie.
fot. WBIE
+30 więcej
Również aktorzy głosowi świetnie wywiązują się z powierzonych im zadań – role powierzono po prostu odpowiednim osobom – usłyszymy tu m.in. Kevina Conroya jako Batmana, Alana Tudyka (Green Arrow) i Roberta Englunda (czyli filmowego Freddy’ego Kruegera) w roli Scarecrowa. Niestety, głosu Jokerowi nie podkłada Mark Hamill, ale nowy aktor dubbingowy (Richard Epcar) całkiem sprawnie stara się go naśladować i w zdecydowanej większości kwestii wypada bardzo wiarygodnie. Muzyka stanowi natomiast świetne tło dla wydarzeń, a szczególnie dobre wrażenie robi główny motyw z Injustice 2, w którym słychać pewne inspiracje serią Arkham i Mortal Kombat. W InJustice 2 trudno się do czegoś przyczepić. Gra oferuje ogromną ilość zawartości, zróżnicowane tryby rozgrywki zarówno dla samotnych wilków, jak i osób preferujących zabawę w sieci, ciekawie rozwiązany system zdobywania doświadczenia i wyposażenia, który mobilizuje do dalszej gry, a także fantastyczną oprawę audiowizualną i ciekawą historię. Jest to świetna produkcja – nie tylko dla fanów komiksów DC, ale dla wszystkich miłośników dobrze zrealizowanych bijatyk. Plusy: + ciekawa historia, + zróżnicowani wojownicy, + oprawa graficzna (niemal wszędzie), + aktorzy głosowi, + efektowne, interaktywne areny, + mnóstwo trybów rozgrywki, + sensownie rozwiązany system postępów. Minusy: - dość krótka kampania, - oprawa graficzna (w niektórych przerywnikach).
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj