W komiksie Injustice. Bogowie pośród nas. Rok czwarty. Tom 4 do akcji wkraczają greccy bogowie, a Superman mierzy się z Wonder Woman. Sęk w tym, że potencjał tej historii był znacznie większy.
Jeśli spojrzycie na nasze dotychczasowe recenzje komiksowej serii
Injustice, szybko dojdziecie do wniosku, że jakość fabularna spada z każdą kolejną odsłoną. Niestety,
Injustice. Bogowie pośród nas. Rok czwarty. Tom 4 wpasował się w tę tendencję, obnażając wszystkie grzechy i grzeszki postrzeganej całościowo opowieści. Gdy wydawało się, że ta zmierza już do końca, DC postanowiło podtrzymać ją przy życiu, podłączając do scenariuszowego respiratora. Głównym autorem kolejnej części historii nie jest już więc
Tom Taylor, a
Brian Buccellato – ta zmiana siłą rzeczy uderzyła w warstwę fabularną. Ograbiła ją z tak ważnych i pieczołowicie eksponowanych u poprzedniego scenarzysty aspektów emocjonalnych, a także doprowadziła do odejścia od wcześniej starannie ukazywanych interakcji postaci. Nie oznacza to, że
Rok czwarty w tym uniwersum jest złym komiksem; po prostu w trakcie lektury czytelnik zada sobie pytanie, czy odrobinę sztuczne przedłużanie historii faktycznie było potrzebne i czy lepszym wyjściem nie byłoby powierzenie Taylorowi napisania epilogu do wątków, którymi dzielił się z nami w poprzednich odsłonach serii.
Najmocniejszą i zarazem najsłabszą stroną nowej części opowieści jest jej fabularny punkt wyjścia: ruch oporu, wciąż próbujący rzucić wyzwanie rządzącemu Ziemią twardą ręką Supermanowi, zwraca się o pomoc do greckiego boga wojny, Aresa. Panteon znanych z mitologii bóstw Olimpu dysponuje przecież potęgą, która przynajmniej na papierze jest w stanie zatrzymać autorytarne zapędy, wydawałoby się, wszechmocnego Człowieka ze Stali. Do gry wkraczają więc Zeus i spółka, przy czym motywacje takiego posunięcia początkowo wydają się arcybanalne: greccy bogowie czują się zazdrośni o to, że ludzie, zamiast oddawać im cześć, wolą bić pokłony przed obdarzonymi nadnaturalnymi mocami superbohaterami. Sprawy na tym polu zaczną jednak z czasem komplikować się tak mocno, że Superman będzie musiał stawić czoło nie tylko potężnym bóstwom; sama okładka tomu pokazuje, że Ostatniego Syna Kryptona czeka nawet starcie z Wonder Woman. A to dopiero początek wiekopomnych walk, które odnajdziemy w tej historii...
Nie zrozumcie mnie źle: nie mam nic przeciwko wplataniu elementów dawnych mitologii w świat współczesnych herosów. Komiksy i oparte na ich podstawie filmy czy seriale niejednokrotnie już udowadniały, że taki zabieg może być niezwykle korzystny dla samej fabuły danego dzieła. Co więcej, w tym artystycznym posunięciu Buccellato jest odważny i konsekwentny. Próbuje zaakcentować wiele niuansów całej sytuacji. Problemem jest jednak to, że wprowadzenie greckich bogów na pierwszą linię frontu walki z Supermanem i jego złowrogą świtą jawi się pretekstowo; scenarzysta rozpędza się do tego stopnia, że zapomina wytłumaczyć czytelnikom, dlaczego do Aresa w ekspresowym tempie dołącza grupa innych bóstw. Z nie do końca jasnych przyczyn autor nie wykorzystuje także okazji na to, aby skupić się na ogromie skomplikowanych interakcji w obrębie starogreckiego panteonu – właściwie w pewnym momencie bardziej zdaje się go interesować to, z jaką mocą i w jaki sposób ten czy inny bóg przyłoży swojemu przeciwnikowi. To właśnie dlatego
Rok czwarty koniec końców zamienia się w serię niekończących się starć i trudno odnaleźć w nim coś więcej niż absolutnie niezobowiązującą rozrywkę. Szkoda, Taylor we wcześniejszych odsłonach historii miał jednak większe ambicje.
Znacznie lepiej na tym tle radzą sobie odpowiadający za warstwę wizualną rysownicy, spośród których największy wkład w powstanie nowej odsłony
Injustice mieli
Bruno Redondo i
Mike S. Miller. W aspekcie graficznym mamy tu wciąż do czynienia ze znakomicie ukazaną historią, przepełnioną dynamiką wydarzeń i znakomicie podkreśloną wyrazistymi kolorami. Uwagę przykuwa również to, jak często autorzy ilustracji postanawiają skupiać się na twarzach poszczególnych postaci, co kapitalnie sprawdza się w scenach walk – zarysowany na obliczu konkretnych bohaterów zwyczajnie ludzki ból doskonale kontrastuje z ich nadnaturalną, boską aurą.
Injustice. Bogowie pośród nas. Rok czwarty. Tom 4 to komiks, który czytelników szukających w całej serii czegoś więcej niż superbohaterskiego okładania się po twarzy może mniej lub bardziej rozczarować – gorzka to refleksja; wszak paliwem fabularnym tej części historii miały być zupełnie nowe postacie, w dodatku sprowadzone z samego Olimpu. Owszem, walka Supermana z Wonder Woman prezentuje się emocjonująco, a jej złożoność i zaskakujący przebieg z całą pewnością są angażujące. Nie zmienia to jednak faktu, że najlepiej w całym tomie wypada niepowiązany z zasadniczą osią fabularną zeszyt, w którym Plastic Man ma za zadanie uratować z więzienia własnego syna. Sam ten fakt pokazuje, że z artystycznego punktu widzenia w
Roku czwartym nie wszystko poszło po myśli twórców. Będą oni jednak mieli szansę zrehabilitować się w ostatnim już tomie serii, który ma ukazać się w Polsce jeszcze w tym roku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h