Odcinek 2 sezonu 2  Into the Badlands zaczyna się walką, czyli jednym z tych aspektów (pomijając niesamowity świat przedstawiony), dla których oglądam ten serial. Popisy sztuki walki towarzyszą nam zresztą przez sporą część odcinka, jednak nie jest to wada, a same sceny nie są wymuszone. Poziom choreografii wzrósł znacznie względem poprzedniego sezonu i zaczynam zauważać coraz mniej wire-fu. Nie mam co prawda nic przeciwko wykorzystaniu go od czasu do czasu, ale bez przesady. Bez tego sceny walki wypadają po prostu lepiej i bardziej naturalnie. Walka otwierająca odcinek wygląda świetnie, a zwłaszcza moment, gdy Sunny używa swojego "potężnego sojusznika" Bajiego jako broni. Cały wątek ich wymuszonego przez sytuację towarzystwa wypada zresztą bardzo dobrze, ale z jednym dla mnie zgrzytem. Mianowicie, pomijając przydatność postaci granej przez Nicka Frosta, w podróży Sunny'ego do Krainy Bezprawia, jest on postacią w pewnym sensie komediową. Przyznam szczerze, że nie jestem pewien, czy serial takiego wątku potrzebuje. Wydaje się on stanowić nieco zbyt duży kontrast dla mroku tej produkcji A skoro już przy temacie mroku jesteśmy, to nie należy przejść obojętnie wobec faktu, że 2 sezon Into the Badlands jest zdecydowanie brutalniejszy i bardziej krwawy. Najlepiej widać to na przykładzie sceny najazdu Nomadów na osadę, w której żyje Lydia wraz z ojcem. Posoka, jaka została tam przelana, oraz czysta agresja i pierwotność tej sceny, naprawdę mnie ruszyły. Nie należy jednak dać się zwieść pozorom, to nie jest jatka dla jatki, to sensowny i celowy zabieg fabularny. Sam wątek postaci Lydii dopiero kiełkuje w tym odcinku i nie ma o czym za bardzo mówić. Wraz z nowym epizodem powraca również Quinn i tu zaczyna robić się jednocześnie ciekawie, a z drugiej niepokojąco. Poprzednia seria pokazała, jak bardzo ta postać jest charyzmatyczna i jak potrafi manipulować innymi. Bardzo mnie zastanawia, jaki ma cel w tym, by usynowić dziecko Sunny'ego i Veil, obwołując je swoim dziedzicem. To, że robi to na złość Ryderowi, jest oczywiste, ale musi mieć w tym jakiś ukryty cel, którego nie umiem dostrzec. Wątek M.K. prezentuje się nie mniej ciekawie. Ta mistyczna część serii nabiera coraz większego znaczenia i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że stanie się integralną częścią całej historii, nie mniej ważną, o ile nawet nie ważniejszą od wojny Baronów. Monastyr, w którym trenuje nasz młody bohater, jest bardzo odrealniony, odcięty od reszty świata, ale kiedyś chłopak będzie musiał do Krain Bezprawia powrócić. Ciężko na razie stwierdzić, w jakich stanie się to okolicznościach, ale mam wrażenie, że będzie to scena z przytupem. Teraz  jednak M.K. coraz bardziej dojrzewa i mam nadzieję, że jego droga do dorosłości i opanowania swojego daru będzie pokazywana tak dobrze, jak przez 2 minione odcinki. Reasumując, najnowszy odcinek Into the Badlands to kontynuacja zwyżkowej formy serialu. Historia staje się nieco zagmatwana przez swoją wielowątkowość, ale wciąż łatwo i przyjemnie się ją śledzi. Przez 2 odcinki, jakie dotychczas wyemitowano, twórcy zgrabnie rozstawili figury na szachownicy i wszystko wskazuje na to, że będzie to udana partia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj