Chwilowe zwolnienie tempa wyszło Into the Badlands na dobre. Mamy możliwość spokojnego przyjrzenia się temu, co działo się do tej pory i jak wpłynie to na przyszłość. Pewne wątki się kończą, inne pojawiają a jeszcze inne rozkwitają spokojnie. I znów, podobnie jak w reszcie sezonu, zasadniczo brak tu zbędnych scen czy ekspozycji i wszystko całkiem zgrabnie ze sobą współgra. Przede wszystkim miło, że możemy się dowiedzieć wciąż czegoś nowego o przeszłości naszych bohaterów. I to na dodatek bez naruszania integralności tego, co już znamy do tej pory, jedynie dodając interesujące i potencjalnie ważne szczegóły. Tak jest w przypadku Wdowy i jej życia na dworze Barona Chau. Pozwala nam to nie tylko zrozumieć jej relację z Gaiusem, bratem obecnej Baronowej, ale także jeszcze bardziej wejść w skórę jej samej. Przyznam, że osobiście zaczynam Minerwie kibicować coraz bardziej, a jej zachowanie w bitwie w ostatnich minutach odcinka tylko utwierdza moją sympatię. Działania Pielgrzyma nabierają rumieńców, choć mam wrażenie, że jego więź z Castorem i to, na co wystawiła chłopaka Cressida mogą na dłuższą metę zniweczyć jego plany, a przynajmniej je spowolnić z powodu wewnętrznego konfliktu. I tu czegoś szczerze nie rozumiem. Pielgrzym zawiera sojusz z Wdową, a Cressida pozwala na atak żołnierzy Chau pod dowództwem Castora na jej obóz dla uchodźców. Akt desperacji czy ki diabeł? No w każdym razie nie kupuję tego zbytnio. Wisienką na torcie odcinka jest wizyta Sunny'ego, Henry'ego i Bajie'go u dawnej Mistrzyni. Cóż, zaczynam rozumieć, czemu postać grana przez Frosta jest jaka jest. Pomimo różnic i, wydawałoby się, niechęci byłego Mnicha widać, że tę dwójkę łączyła głęboka, niemal rodzinna więź. I chyba zresztą nawet dalej łączy, choć Bajie nie chce tego przyznać. Jakby tego nie oceniać, sceny z udziałem tej czwórki ogląda się bardzo przyjemnie i czuć tu rzadko obecne ostatnio w tym serialu  ciepło. Na koniec została jeszcze kwestia tak ważnych w tym serialu walk. Dostajemy jedną, na sam koniec, podczas wspomnianego ataku na obóz uchodźców. Jest ni mniej ni więcej poprawnie, jednak bez zbytniego szału. Patrząc jednak na to,że za nami już połowa tego doskonałego sezonu, niedługo scen potyczek możemy mieć aż nadto, a dzisiejsze wydarzenia i spokojny ton, to tylko cisza przed burzą.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj