Początek rozmowy przy ciastku i herbatce jest bardzo... zwyczajny. Trudno nie odnieść wrażenia, że obserwujemy dwójkę przyjaciół przy pogawędce, a nie lekarza i jego pacjentkę. Janina kipi radością po raz pierwszy, od kiedy ją poznaliśmy. Ten emocjonalny dialog z poprzedniego odcinka był kluczowym i przełomowym punktem w jej terapii. I bynajmniej nie jest to taka chwilowa zmiana jak u Magdy, gdzie kilka minut później kobieta wróciła do swojej skrajności. To efekt permanentny, ale co najważniejsze, otwiera on drzwi do ukazania prawdziwego problemu.

Wszystko zaczyna się od rozmowy na temat wiary, na którą Janina reaguje bardzo emocjonalnie, wręcz agresywnie. W tym miejscu podziwiać można opanowanie Wolskiego, który szybko uspokaja kobietę. Wydaje się, że kolejne kroki to coś, czego ona bardzo potrzebowała. Andrzej zbudował pomiędzy nimi nić zaufania, a Janina poczuła, że te spotkania naprawdę pomagają. Pamiętamy, że na początku nie mogła uwierzyć, iż ktoś dostaje pieniądze za to, że siedzi na fotelu i gada, ale gdy poczuła efekty tego na sobie, widoczna jest zmiana jej opinii.

Opowieść Janiny o gwałcie z młodości jest bardzo obrazowa i intymna, a zachowanie jej rodziców - karygodne, okrutne i przerażające. Przez kilka minut mamy tak naprawdę monolog Stanisławy Celińskiej, podczas którego podziwiamy prawdziwy kunszt aktorstwa z najwyższej półki. Radziwiłowicz jest tu tylko widzem, podobnie jak my, który z napięciem słucha każdego słowa kobiety. Po wyznaniu da się dostrzec emocjonalne wycieńczenie, ale pozbawione przesadnej ekspresywności. To zostało zagrane najlepiej, jak tylko można było.

Świetny odcinek, który potwierdza klasę Bez tajemnic i znakomitą grę Stanisławy Celińskiej. Praktycznie na tym mogłaby ta terapia się zakończyć.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj