"iZombie" z każdym odcinkiem staje się coraz lepszym, zabawniejszym i bardziej pomysłowym serialem. Takie stwierdzenie nie jest już na wyrost po kilku solidnie rozwijających się epizodach - 12 odcinków udowodniło nam to w sposób niezmiernie przekonujący i nie ma tutaj jak temu zaprzeczyć. "Dead Rat Live Rat Brown Rat White Rat" stawia kropkę nad i, pokazując pazur i zwiększając poziom rozrywki. Po raz pierwszy w jednym odcinku Liv zjada dwa mózgi ofiar, dzięki czemu mamy dwie pod wieloma względami różne bohaterki. Są one niesamowicie pomysłowo zagrane i nadzwyczajnie zabawne. Liv cheerleaderka, pełna pozytywnej energii i dziewczęcości, stanowi po raz kolejny pokaz braku powtarzania się scenarzystów. Zawsze dostajemy coś innego, świeżego i działającego dość skutecznie. Jakby tego było mało, twórcy oferują nam Liv w wersji typowego wielbiciela trawki. Takim sposobem mamy dwie ciekawe, zabawne i pod każdym względem inne od siebie postacie, które wprowadzają w fabułę odcinka wiele urozmaicenia. [video-browser playlist="709094" suggest=""] Twórca "iZombie" już nieraz pokazywał, że potrafi świetnie bawić się popkulturą. Tym razem dowodem tego jest wątek dostarczający satysfakcji z nawiązką, oto bowiem bierze na warsztat schemat z serii slasherów dla nastolatków "I Know What You Did Last Summer" i perfekcyjnie wplata go do fabuły serialu. Wbrew pozorom nie jest to po prostu zwyczajna sprawa odcinka - ma ona duży wpływ na rozwój bohaterki i tej produkcji. Pomysłowo, zabawnie i ciekawie poprowadzone, ale z jednym małym zgrzytem. Otóż w jednej z ról nastolatków występuje Bex Taylor-Klaus, która wygląda i zachowuje się jak postać Sin, którą gra w "Arrow". To była doskonała okazja do małego crossovera - szkoda, że twórcy jej nie wykorzystali. W końcu oba seriale oparte są na komiksach DC, więc można byłoby je delikatnie powiązać, bo czemu nie? Najnowszy odcinek wprowadza też dwa kluczowe dla fabuły wątki, które mogą fajnie napędzić akcję w finale sezonu. Po pierwsze - Major daje się w końcu schwytać Blaine'owi, który pewnie nie omieszka go wykorzystać do nikczemnych celów. Niby wątek Majora rozwija się poprawnie, wszystko szybko staje się przewidywalne, ale jego rola "damy w opałach" nie jest zbyt interesująca. Zdecydowanie wątek na minus. Po drugie - sceny w domu Liv, czyli walka z zombie-psychopatą, która nieoczekiwanie zmienia oblicze serialu. Efektownie i zarazem brutalnie pokazano, do czego zdolna jest nasza bohaterka, gdy wpadnie w "tryb zombie". Co ważne, wszystko rozgrywa się na oczach jej najlepszej przyjaciółki, której dotychczasowa rola była - powiedzmy sobie to szczerze - nijaka. Bohaterka miała żadnego wpływu na fabułę i była obecna tylko po to, by Liv miała czasem z kim pogadać. To wydarzenie może w końcu to zmienić i poprowadzić rozwój historii w ciekawym kierunku. Czytaj również: Caity Lotz i Ciara Renee o swoich rolach w „Legends of Tomorrow” "iZombie" w przedostatnim odcinku oferuje fantastyczną rozrywkę. Jest zabawnie, emocjonująco i ciekawie - aż szkoda, że zaraz koniec sezonu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj