iZombie zbliża się do końca i wszystko idzie zgodnie z oczekiwanym torem wydarzeń. Nie oznacza to, że jest źle.
iZombie znów daje Liv w wesołej formie, bo tym razem zjada mózg młodej kobiety z lat 90., która była w śpiączce przez wiele lat przed śmiercią. To kompletnie inny światopogląd, przemyślenia i wszystko to, co buduje postać. Są w tym pewne naciągnięcia, jak zawsze, bo trudno uwierzyć, że postać po wchłonięciu mózgu w jakimś stopniu zapomina, że żyje w 2019 roku, ale to wszystko jest czymś, na co można przymknąć oko. W końcu te jej przemiany mają w dużej mierze cel humorystyczny, a ten często się sprawdza w tym odcinku - zwłaszcza w rozmowach z Clive'em. Nowa Liv ma w sobie wiele uroku w powrocie do przeszłości i to duży plus tej historii.
Samo śledztwo ponownie tak naprawdę nie ma znaczenia. Szybko wiadomo, kto, co i dlaczego, więc stało się formalnością, która pozwoli przy okazji na kilka szaleństw Liv. Ważniejsza dla twórców jest relacja bohaterki z jej ojcem, która rozwija się dziwnie dobrze. Widzimy, że pomimo oczywistych niecnych motywów tej postaci, jego reakcje w kontakcie z Liv wydają się szczere i prawdziwe. A to koniec końców doprowadzi do ciekawego dylematu w nadchodzącym konflikcie. W tym wszystkim zbyteczny jest powrót matki i brata Liv, którzy maja jedynie na celu rozwiązanie rodzinnego konfliktu zbudowanego dawno temu w serialu. Taka formalność pozostawiająca raczej z obojętnością.
Oczywiście cliffhanger odcinka z odkryciem prawdy o ojcu Liv jest piękną obietnicą emocji w końcówce sezonu. My od dawna wiemy, że odpowiada on za epidemie zombie, więc, gdy Ravi i Peyton to odkrywają, może to oznaczać ekscytujący rozwój historii. Mam tylko nadzieję, że nie dostaniemy oczywistego konfliktu, bo na tym etapie można się domyślić, że Liv w to nie uwierzy. Jednocześnie jednak jego osoba może być punktem wyjścia do zakończenia serialu i odkrycia lekarstwa. Wszystko wskazuje na ten kierunek rozwoju opowieści.
Trochę przewidywalne są decyzje osób z ruchu antyzombie. Przygotowanie ataku porwanych żywych trupów podczas festynu stało się oczywiste już wcześniej, więc nie jest to ani zaskakujące, ani też szczególnie interesujące. Wprowadza przewidywalność, która na tym etapie serialu jest oczywista, ale przydałoby się jednak prowadzić to w sposób bardziej atrakcyjny.
iZombie trzyma poziom, dając ciekawą, emocjonującą i zabawną historię. Jestem zaintrygowany tym, jak chcą to zakończyć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h