W tym filmie faceci są tak naprawdę dodatkiem. W głównych rolach występują cztery panie oraz Nowy Jork - i świetnie się to sprawdza. Z czterech aktorek trzy mają spore doświadczenia komediowe (Rebel Wilson, Leslie Mann, Alison Brie), a czwarta, Dakota Johnson... powiedzmy, że rehabilituje się za Fifty Shades of Grey. To właśnie one są tytułowymi singielkami – z wyboru, z przypadku albo z braku propozycji. Scenarzyści zadbali o to, byśmy zobaczyli tu wszystkie możliwe wersje – singielki w różnym wieku, z różnym podejściem do idei singielstwa, z różnymi życiorysami i dochodzące do różnych puent w życiu. Ale pokazali to naprawdę sprawnie i sympatycznie oraz okrasili dobrą, świeżą muzyką i atrakcyjnymi widokami Nowego Jorku o różnych porach roku. I już. To przecież całkowicie wystarczy na fajny wieczór w kinie. ‌How to Be Single to film bardzo sprawnie wymyślony. Skoro rzecz dotyczy singielstwa – usuńmy z niego wszelkie opowieści o związkach. W końcu kiedy para (a przecież głównie pójdą na niego pary) idzie do kina, to ma jakąś tam wiedzę o tym, jak wyglądają związki – pokażmy więc im coś innego. To fabuła, która omija czas, gdy bohaterki próbują żyć z kimś. Opowieść zaczyna się na serio w momencie, gdy Alice robi sobie przerwę w związku i chce być przez jakiś czas sama, a potem przeskakuje te kilka miesięcy, gdy spotyka się z innym facetem. Podobnie inne bohaterki – gdy w ich życiu pojawia się ktoś bardziej na serio, czas wycofać tę postać z naszej opowieści. No url Jak widać – faceci to dodatek. Nie o nich jest ta fabuła, więc pojawiają się i znikają w miarę potrzeb. Najwięcej jeszcze jest Toma (Anders Holm), sympatycznego właściciela baru, który wydaje się singlem idealnym, ale oczywiście ideałów na świecie nie ma – nawet w Nowym Jorku. Cała reszta to epizody albo epizodziki. ‌How to Be Single to nie jest film, który Was czymś zaskoczy, ale pewnie przynajmniej kilka razy rozbawi, a to już coś. Zwłaszcza postać grana przez Rebel Wilson, która wreszcie ma tu naprawdę spore pole do popisu. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, sądzę, że jeśli kiedyś ktoś chciałby stworzyć aktorską wersję Godzilli, to nie ma lepszej kandydatki do tej roli! I żeby była jasność – to z mojej strony duży komplement.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj