Smoki, wikingowie, piraci, mnóstwo przygód – to wszystko oferują dwa pierwsze tomy serii Jak wytresować smoka autorstwa Cressidy Cowell.
Widzowie, szczególnie młodsi, na pewno dobrze kojarzą filmową serię
How to Train Your Dragon. Ale nie wszyscy zapewne wiedzą, że powstała ona na bazie (już) kilkunastotomowej serii książeczek dla dzieci autorstwa Cressidy Cowell. Niedawno nakładem wydawnictwa Znak Emotikon ukazała się nowa edycja dwóch pierwszych części, a w planach są kolejne. I jest to dobra wiadomość, bo lektura tych opowieści potrafi rozbawić i przykuć uwagę.
W pierwszej części, zatytułowanej po prostu
How to Train Your Dragon, poznajemy Halibuta Straszliwą Czkawkę Trzeciego… czyli młodego, niezbyt wyrośniętego i przebojowego wikinga, który musi przejść test na Bohatera, gdyż inaczej czeka go wygnanie z plemienia. Wraz z przyjaciółmi (i mniej lubianymi kolegami) udają się do smoczych jaskiń, by złapać, a później wytresować małe smoczęta. Nic łatwiejszego, prawda? Tyle, że jedyna znana metoda tresury polega na krzyczeniu, a cóż, Czkawka nie ma donośnego głosu. W dodatku trafił mu się bardzo mały, ale jednocześnie niezwykle krnąbrny smoczek. Zanim bohaterowie znajdą wspólny język, a nawet zapobiegną wielkiej tragedii, czekają ich liczne perypetie, a spółkę spowodowane przez nich samych, jak i niesprzyjające okoliczności.
Drugi tom,
How to Be a Pirate, kontynuuje przygody Czkawki i jego smoka Oseska. Tym razem młodzi wikingowie w ramach szkolenia ruszają na morze… co staje się początkiem przygody, w której oczywiście nie zabraknie skarbów, zdrady, pojedynków na miecze i tych wszystkich elementów, za które kochamy opowieści o piratach. A do tego będą smoki, dużo smoków.
Książki dla dzieci i młodzieży zwykle zawierają pewną dozę dydaktyzmu. Nie inaczej jest w przypadku powieści Cowell, choć nie mamy do czynienia z niczym natarczywym. To po prostu sympatyczne historie, które pokazują, że przyjaźń, dobre uczynki i szlachetność popłacają, nawet jeśli początkowo wcale się na to nie zapowiada.
Warto wspomnieć też nie tylko o treści, a dodatkowych elementach znajdujących się w książkach Cowell, a także o sposobie wydania. To oczywiście nie są obszerne historie, więc ich lektura leci szybko, szczególnie że książki mają dość dużą czcionkę, urozmaicaną od czasu do czasu różnymi zabiegami typograficznymi mającymi na celu podkreślić akurat opisywane wydarzenia. To nie jedyne zresztą rozwiązanie mające za zadanie urozmaicić lekturę. W obu tomach naprawdę sporo jest ilustracji przedstawiających bohaterów i ich przygody, a także innych grafik, np. przedstawiających wiadomości czy treść książek, które trafiają w ręce postaci.
Połączenie treści i rysunków zapewnia czytelnikowi sporą dawkę humoru, a także emocji – choć te rzecz jasna będą największe u młodych czytelników. Sympatyczna lektura, pełna zwrotów akcji, sympatycznych bohaterów (i ich mniej sympatycznych „kolegów”), która powinna zapewnić solidną dawkę rozrywki naszym latoroślom.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h