Jak zostać gwiazdą wpisany jest w określony gatunek, który najwięcej ma z tak zwanego feel good movie. To film poprawiający nastrój. Nie uraczymy tutaj fabularnych zaskoczeń, nieprawdopodobnych kreacji aktorskich i wyjątkowych twistów. Nie jest to jednak zarzut, bo twórcy świadomie tworzą rozrywkę w określonym celu i w odpowiedniej konwencji, chcąc bawić widzów i jednocześnie troszkę dać im do myślenia. To dowód na to, że z odpowiednią dawką kreatywności można zrobić zaskakująco udany film bazujący na schematach.  Zwiastun zapowiadał fatalną produkcję, ale uwierzcie mi,  ta historia potrafi wciągnąć. Z trailera wiemy, że w centrum historii jest program Music Race i konflikt Ostrej z jurorem, który jest jej ojcem. Wokalista porzucił jej matkę, gdy ta była w ciąży, więc jest tutaj wiele animozji, które stają się motorem napędowym fabuły. To jest pierwsze zaskoczenie Jak zostać gwiazdą, bo reżyserce udaje się zbudować dużo emocji w wątku pomiędzy tymi bohaterami. W ich "starciu" w programie pojawia się napięcie, jakaś niepewność, bo Ostra jest postacią, która może zrobić wszystko i wręcz czekamy, jak na antenie wykrzyczy, kim jest jej ojciec. To staje się sercem filmu, który jest w stanie w pełni zaangażować emocjonalnie w opowieść i sprawić, że zależy nam na bohaterce. Kapitalnie to działa podczas pierwszej piosenki Ostrej w programie, gdy ten wydźwięk emocjonalny osiąga najwyższe noty i nie puszcza do końca. Głos Katarzyny Sawczuk potrafi wywołać ciarki!
fot. Anna Gostkowska/ATM Grupa
+6 więcej
Program muzyczny staje się pretekstem do opowiadania historii o życiu dziewczyny. Nawet gdy Ostra przechodzi etapy programu, śpiewając kolejne piosenki, one nie są po prostu wymówką do pokazania wokalnego talentu bohaterki. Każdy utwór jest wybrany świadomie, a ich teksty ściśle są związane z emocjami Ostrej wobec Olo. To sprawia, że wykony są bardziej nacechowane emocjami, bo dziewczyna nie ma na celu wyłącznie zaprezentowania siebie i wygrania programu. Chce po prostu odegrać się na  ojcu. Widzimy więc, że każdy, nawet taki najmniejszy detal, ma znaczenie i jest ważny dla historii. Oczywiście, obok tego pokazują mroczne kulisy programów muzycznych. Producent walczący jedynie o słupki oglądalności (w roli nikczemnika Tomasz Karolak),  popularność uderzająca do głowy i fałszywi ludzie, którzy lubią obracać się wśród sław. Jasne, ten wątek nie odkrywa Ameryki, bo prezentuje rzeczy nam znane, o których słyszymy lub czytamy. Nawet postać Ewy Dykty, granej przez Julię Kamińską, staje się sprawną satyrą na hashtagowe celebrytki, które zrobią wszystko dla lajków i popularności. Te elementy składowe historii nadają produkcji charakter. Twórcy, operując prostymi, obeznanymi środkami, osiągają cel: zmuszają troszkę do myślenia i wpływają na emocjonalny fundament filmu. Schematycznie? Na pewno, bo znając tropy fabularne, szybko je dostrzeżecie, ale - jak już wspomniałem - świadome operowanie takimi narzędziami daje solidny efekt. Sprawne tempo, pozytywny klimat, niemało kreatywnego humoru i wzbudzające sympatię dylematy sprawiają, że Jak zostać gwiazdą to pozytywne zaskoczenie. Katarzyna Sawczuk, która sama święciła triumfy w Voice of Poland, potrafi w odpowiednim momencie nacechować bohaterkę emocjami, a gdy śpiewa, staje się najważniejszą zaletą tego filmu. Szkoda, że obok tego nie mamy ciekawych postaci innych uczestników talent show, bo to zdecydowanie dodałoby kolorytu, a tak jest całkowite skupienie na Ostrej i jej drodze. Wszystkie klocki są na swoim miejscu, ale pomimo tego moja ocena to 6/10. Byłoby mocne 7/10, gdyby nie mdła końcówka, która pokazuje, że zrobiono o jeden krok za daleko. Jednocześnie z czystym sercem mogę powiedzieć, że to taki film idealny na jesień: przyjemny, wesoły i poprawiający nastrój. Może nie prezentuje nic spektakularnie odkrywczego, ale wywołuje emocje, które pozostają na długo. Pozytywne zaskoczenie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj