Oficjalny opis fabuły serialu Jean-Claude Van Johnson mógł wydawać się trochę zagmatwany, a serial prezentuje się trochę inaczej, niż można było sądzić. Jean-Claude Van Damme gra Jeana-Claude'a Van Damme'a, który poza tym, że jest gwiazdą kina akcji, pracuje jako supertajny agent o pseudonimie Jean-Claude Van Johnson. Mamy zatem do czynienia z podobną sytuacją do tej z serialu Episodes, w którym Matt LeBlanc grał wykręconą fikcyjną wersję samego siebie. Na tym jednak podobieństwa się kończą, bo Jean-Claude Van Johnson to coś zupełnie nowego, czego w serialach jeszcze nie było w takiej formie. Pilotowy odcinek to jedno wielkie pozytywne zaskoczenie. Scenarzysta filmu The Expendables stworzył coś, co w sposób inteligentny, absurdalny i często szalenie zabawny jest satyrą na branżę hollywoodzką, kino akcji, samego Van Damme'a oraz kult celebrytów. Udaje się wpleść wiele pomysłowych żartów, które nawiązują do kariery Van Damme'a (porównanie Time Cop do Looper to perełka) oraz wyśmiać absurdy podejścia Hollywood do kina akcji. W odcinku możemy poznać wiele tak kuriozalnych pomysłów na różne filmy, że trudno się nie zaśmiać, szczególnie że na plan jednego z nich rusza główny bohater, co pozwala twórcom pokazać parodie filmów akcji z Van Damme'em. Zrobili to ze świetnym pomysłem, zabawnym wykonaniem, a jednocześnie zaprezentowali tym samym gigantyczny potencjał, który ten serial może wykorzystywać w kolejnych odcinkach. No url ‌Jean-Claude Van Johnson to nie tylko komedia - mamy tutaj elementy dramatu, które przypominają świetny film JCVD z 2008 roku. Sam Jean-Claude Van Damme ma w tym odcinku nawet momenty, w których może zagrać coś więcej. Co prawda nie ma tutaj tak ekspresyjnych emocjonalnych scen jak we wspomnianym filmie, ale pojawiają się sugestie, że na coś takiego w tym serialu też będzie miejsce. Fani Van Damme'a mogą też być spokojni - są sceny akcji zrealizowane na dobrym poziomie, w których nie brak też humoru nawiązującego do gatunkowego schematu. Najwyraźniej Amazon może pozwolić sobie na coś więcej, bo nie brak też nagości. Największym zaskoczeniem tego odcinka jest sam Jean-Claude Van Damme. Tworzy on naprawdę dobrą kreację, która świetnie łączy komediowe momenty z solidnymi scenami dramatycznymi z potencjałem. Aktor świetnie czuje się w scenach, w których wyśmiewa samego siebie, kino akcji tworzone na rynek DVD (w którym przecież ciągle gra) oraz wszystkie absurdy branży filmowej. Nie spodziewałem się aż takiego dystansu po tym aktorze, który dzięki temu prezentuje coś, czego w świecie seriali nie widzieliśmy w takiej formie. Po tym odcinku zdecydowanie chce się zobaczyć tego więcej, bo ta tematyka zapewnia wielkie pole do popisu w kwestii rozbawiania i wyśmiewania, szczególnie że zrobiono to subtelnie, ze smakiem i powagą, a nie głupkowato i bez pomysłu. Pilot tak naprawdę ma jeden dość znaczący minus: główna postać kobieca jest strasznie sztampowa i nie została wykorzystana w tym odcinku. Jej znaczenie dla fabuły jest kluczowe, ale nie wszystko gra tak jak powinno. Przez to bohaterka nie stoi na równi z Van Damme'em, a wydaje się jedynie niepotrzebnym tłem, którego potencjał jest niewykorzystywany. Mała skaza do poprawy. Jean-Claude Van Johnson to coś, czego świat seriali potrzebuje. Absurdalne, ale ze smakiem. Zabawne, ale niegłupie. Z dystansem i pomysłem. Przednia zabawa nie tylko dla wielbicieli Van Damme'a i kina akcji. Oby Amazon zamówił ten serial na sezon.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj