Cage wciela się w postać Joego, który zarabia na życie, zajmując się wycinką drzew. Joe jest powszechnie szanowany i lubiany, mimo że miał w przeszłości zatargi z prawem. Kiedy na jego drodze staje młody Gary, Joe czuje, że powinien mu pomóc w zmaganiu się w przeciwnościami losu. Zaprzyjaźnia się z chłopakiem, początkowo nie podejrzewając, że ta przyjaźń wystawi na próbę jego własny charakter i przypomni mu o błędach przeszłości. "Joe" to film przewidywalny i bardzo mocno osadzony w gatunku. Od początku wiadomo, co się zdarzy i jak potoczą się losy Joego oraz jego młodego przyjaciela. To historia, jakich wiele - nie oferuje niczego nowego. Nie zmienia to jednak faktu, że jest porządnie napisania i zrealizowana, a duszny, gęsty, turpistyczny klimat wciąga do filmowego świata. Zamiast się zastanawiać się nad tym, co będzie dalej, można się po prostu dać pochłonąć obrazowi teksańskiego życia, które dla większości z nas jest tak samo obce jak kultura afrykańskich państewek. [video-browser playlist="667791" suggest=""] Nicolas Cage wykreował postać twardziela, który z życiem, prawem i samym sobą walczy pięściami. To dobrze skonstruowany bohater, przemyślany i przyzwoicie zagrany. Na surowej twarzy aktora dostrzegamy szczere emocje, a w jego postawie widać ciężar życia, którym zdaje się być przytłoczony Joe. Młody Tye Sheridan u boku doświadczonego Cage'a wypada przyzwoicie. Jego aktorstwo także jest surowe i oszczędne, ale dzięki temu pasuje do stylistyki całości. Największą zaletą filmu jest na pewno klimat i obraz Teksasu, który oglądamy gdzieś w tle. Obraz Południa Ameryki, które jest brutalne, brudne i zapijaczone. Wszystko trąci pesymizmem, kolory są ciemne, ludzie brzydcy, wokół panuje bieda, a w rodzinach rządzą patologie. Tu prawo nie jest czymś, na co należy liczyć; nie ma też żadnych widoków na pozytywną zmianę. Taki przygnębiający obraz świata sprawia, że oglądanie "Joe" może być trudne i męczące. Wydaje się jednak, że reżyser dobrze wie, o czym mówi. Wydanie DVD  przygotowane przez Monolith Films niestety nie ma się czym pochwalić, bowiem nie zawiera żadnego dodatku, który rozszerzyłby postrzeganie tego świata. Trochę szkoda, bo akurat świat przedstawiony to najlepsza część "Joe".  Oczywiście film możemy oglądać z polskimi napisami. Zobacz również: Nicolas Cage – najlepsze role Wybierając seans obrazu Davida Greena, trzeba pamiętać, że to zdecydowanie nie jest film na romantyczny wieczór z ukochaną ani jeden z takich, które włączamy, by się zrelaksować. "Joe" wymaga skupienia, a choć nie jest to dzieło wielkie, to jest tego skupienia wart.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj