Zaalarmowana przez mieszkańców policja dokonuje makabrycznego odkrycia w jednym z mieszkań znajdujących się w eleganckim apartamentowcu w centrum Warszawy. Wszystko wskazuje na to, że Piotr Lange, syn znanego biznesmena, zabił tam ze szczególnym okrucieństwem dwoje ludzi, a następnie spędził 10 dni zamknięty z ich zwłokami. Obrony oskarżonego podejmuje się Joanna Chyłka, prawniczka pracująca dla jednej z najbardziej ekskluzywnych kancelarii w Polsce – Żelazny & McVay. Pomaga jej przy tym świeżo przyjęty do pracy aplikant Kordian Oryński. Życia prawnikom nie ułatwia ich klient, który co prawda nie przyznaje się do winy, ale też nie zaprzecza, że popełnił morderstwo. „Kasacja” to dowód na to, że Remigiusz Mróz obejrzał w swoim życiu sporo odcinków „Suits” i bardzo mu się one spodobały. Oczywiste analogie i nawiązania do tego serialu wręcz wylewają się z książki bokami. Podobnie jak w przypadku „Suits” siłą „Kasacji” są jej główni bohaterowie. Ciężar fabuły w dużej mierze spoczywa na nich i ich osobowościach. Joanna Chyłka to kobieca, spolszczona wersja Harveya Spectera – ma ten sam cięty język, bezkompromisowość i specyficzny sposób bycia, który sprawia, że pomimo nieznośnego charakteru ostatecznie kupuje sobie przychylność czytelników. Kordianowi Oryńskiemu natomiast sporo do Mike’a Rossa brakuje. Skończył prawo, ale tak poza tym jest żółtodziobem i „świeżakiem”, niewyróżniającym się niczym na tle innych kolegów po fachu. Łut szczęścia sprawił, że przyjęto go na aplikację do jednej z najbardziej prestiżowych kancelarii w kraju, a prawdziwy pech spowodował, że wspólnie ze swoją patronką Joanną Chyłką znalazł się w samym środku przerażającej kryminalnej zagadki. Rozbieżności między tą dwójką są oczywiste i widoczne już na pierwszy rzut oka - i nie chodzi tu tylko o różnice w pozycji zawodowej. Joanna Chyłka lubi szybkie samochody, czerwone mięso i heavy metal; zarówno w życiu, jak i na sali sądowej jest bezkompromisowa i bezpośrednia. Kordian Oryński do pracy jeździ tramwajem, zamiast wołowiny woli rybę, a słucha hip hopu. Wydawać by się zatem mogło, że takiej parze trudno będzie się dogadać. Mimo to Chyłka i Kordian (którego patronka już pierwszego dnia przemianowuje, nie wiedzieć czemu, na Zordona) odnajdują wspólny język i tworzą całkiem ciekawy duet, którego poczynania śledzi się z rosnącym zainteresowaniem. Postać prawniczki początkowo może wydawać się przerysowana i denerwująca. Przy pierwszym spotkaniu z Kordianem Chyłka sprawia wrażenie karykatury stereotypowego, zadufanego w sobie prawnika z wielkiej korporacji. Szybko jednak przyzwyczajamy się do jej specyficznej osobowości - zaczynamy ją lubić i kibicować jej oraz Zordonowi. Chyłka jest bystrym prawnikiem i piękną kobietą, która jednocześnie potrafi kląć jak szewc i nokautować przeciwników na sali sądowej.
źródło: materiały wydawcy
  Dużym atutem „Kasacja” jest język, jakim książka została napisana. Remigiusz Mróz, kiedy tylko może, oszczędza czytelnikom prawniczego żargonu. Zawiłe meandry prawa karnego stara się wyłuszczać jak najbardziej przystępnie i zrozumiale. Nie stroni za to od zapożyczeń z języka angielskiego, pomysłowych neologizmów i odniesień do popkultury, co dodaje książce lekkości. Dodatkowo „Kasacja” naszpikowana jest zabawnymi porównaniami, sarkazmem i ironią, które sprawiają, że czytelnik nieraz uśmiechnie się do siebie podczas lektury. Chyłka i Zordon w swoich rozmowach co i rusz przekomarzają się i rzucają lepszymi lub gorszymi dowcipami, dzięki czemu fabuła ani na chwilę nie staje się nudna czy nieciekawa. Nawet sceny rozpraw sądowych wypadają tutaj całkiem znośnie, zwłaszcza dla kogoś, kto z prawem karnym wspólnego ma niewiele. Zaznaczyć bowiem trzeba, że Remigiusz Mróz jako doktorant prawa robi wszystko, by w jak najbardziej przystępny, ale jednocześnie zgodny z prawdą sposób przedstawić czytelnikowi zawiłości przytaczane w „Kasacji”. „Kasacja” to książka do osób, które lubią niesłychane wręcz nagromadzenie zwrotów akcji i szybkie tempo wypadków. Niespodziewanych obrotów wydarzeń wystarczyłoby nie na jedną, nie na dwie, ale nawet trzy tego typu książki i jeszcze trochę by zostało. Kiedy już wydaje nam się, że wszystko wiemy, sytuacja się klaruje i jesteśmy na dobrym tropie, do fabuły dorzucony zostaje nowy czynnik, który całkowicie zmienia dotychczasowe wydarzenia i nadaje im nowy wymiar, a historia zaczyna się prawie od początku. Wykorzystując taki sposób pisania, łatwo popaść w tanie efekciarstwo i przewidywalność, na szczęście Remigiuszowi Mrozowi udaje się tego uniknąć. „Kasacja” przykuwa uwagę czytelnika już na samym początku i konsekwentnie trzyma się tego aż do ostatniej strony. Przyznać trzeba, że niektóre działania i decyzje dwójki głównych bohaterów wydają się irracjonalne i zwyczajnie bez sensu, nie jest to jednak w tym wypadku nic złego. Czyni to tę historię bardziej wiarygodną – Joannie Chyłce i jej aplikantowi zdarza się najpierw robić, a potem myśleć i obrywać za to po uszach (oraz innych częściach ciała też). Poza tym intryga opisana w „Kasacji” wydaje się przemyślana, spójna i dopracowana w drobnych szczegółach. Po przeczytaniu książki mamy ochotę przysiąść do niej jeszcze raz, tylko po to, by sprawdzić, czy wszystkie szczegóły faktycznie się zgadzają, a wszystkie wydarzenia zazębiają. Czytaj również: Ukazały się „Cierpienia Dextera”Kasacja” czyta się błyskawicznie. Może nie z wypiekami na twarzy, ale na pewno z niemałym zainteresowaniem. Jest w tej fabule coś, co wciąga. Remigiusz Mróz w posłowiu daje nadzieję, że nie jest to ostatnia książka opowiadająca o przygodach Chyłki i Zordona. I bardzo dobrze, bo jest to świetnie napisana opowieść - łączy w sobie cechy thrillera i kryminału, przenosi czytelnika w świat manipulacji, intryg oraz prawniczych zawiłości i aż prosi się o kontynuację.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj