Katarzyna Wielka to serial stacji HBO – produkcja kostiumowa i biograficzna, mająca przybliżyć nam znaną postać tytułowej carycy Katarzyny, która objęła tron w Rosji w wyniku przeprowadzonego przez siebie zamachu stanu i która odważnie rządziła krajem przez wiele kolejnych lat. W tytułowej roli występuje Helen Mirren, dla której jest to kolejna już kreacja „z wyższych sfer” – przypomnijmy, że aktorka w swojej karierze grała takie postaci jak Królowa Elżbieta I czy Królowa Elżbieta II. I choć na ekranie Mirren daje z siebie wszystko, całej produkcji czegoś brakuje. Efekt końcowy niestety jest nieco nużący, nawet mimo tego, że całość składa się zaledwie z czterech odcinków. Serial mocno trzyma się wyznaczników kina kostiumowego – mamy tu zatem piękne i pełne przepychu stroje, wnętrza, szyk, elegancję, klasę... Twórcy położyli na to duży nacisk, chcąc oddać realia epoki możliwie jak najbardziej wiarygodnie. Wszystko przedstawione jest zatem poprawnie, jednak trudno mówić tu o jakimkolwiek nowatorstwie – serial nie różni się od innych produkcji kostiumowych i tak naprawdę nie ma w sobie pazura, który jakkolwiek wyróżniałby go spośród pozostałych przedstawicieli gatunku. W kwestii biograficznej nie jest lepiej – na przełomie wspomnianych już czterech odcinków obserwujemy, jak Katarzyna zmienia się i dojrzewa do kolejnych życiowych decyzji, jednak tak naprawdę całość poświęcona jest przede wszystkim jej relacji z Grigorijem Potiomkinem (w tej roli charyzmatyczny Jason Clarke). W pierwszym odcinku między tą dwójką zawiązuje się namiętne uczucie (wówczas jeszcze zauroczenie), a w każdym kolejnym my jako widzowie mamy okazję obserwować jego dalsze losy i konsekwencje. Niestety, choć jest to serial historyczny, nie znajdziemy tu bitew czy politycznych knowań – retrospekcje Potiomkina z frontu czy rozważania syna Katarzyny na temat tego, jak dobrać się do tronu, to trochę za mało. Od czasu do czasu któryś z bohaterów rzuci w tle informacje, które w pewien sposób nakreślają nam dane wydarzenie historyczne (jak choćby widmo wojny z Turcją), jednak żadna z nich nie wydaje się na tyle ważna, by głębiej ją rozwijać – po prostu zostają wspomniane, byśmy mniej więcej orientowali się, na jakim etapie aktualnie jesteśmy. W szerszej perspektywie nikogo - włącznie z główną bohaterką - zdają się jednak nie obchodzić. Największą wadą serialu jest jego monotonia. Wydawać by się mogło, że każdy z czterech odcinków opowie o jakimś kluczowym wydarzeniu w życiu carycy – niestety tak nie jest, a gdyby nie fakt, że Mirren z każdym epizodem gra coraz starszą bohaterkę, trudno byłoby je tak naprawdę od siebie odróżnić. Serialowi nie sprzyja także to, że cała historia jest pocięta na oddalone od siebie w czasie segmenty – między jednym odcinkiem a drugim mija wiele lat i nie mamy pojęcia jak przez ten czas wyglądało życie bohaterki. Da się odczuć dziwne wrażenie bycia wrzuconym w tę historię gdzieś w jej środku – przez to wszystko całość traci na spójności, a widzom trudno jest wyłapać linearny bieg wydarzeń. Efekt? Zwyczajne znudzenie proponowanym obrazem. Żeby tego było mało, w serialu wszędzie przewija się wątek romansu, ponadto twórcy aż za często odwołują się do seksu – zupełnie tak, jakby biografia Katarzyny Wielkiej nie miała do zaoferowania nic innego, niż jej perypetie sercowe. Serialowi ewidentnie brakuje pomysłu, głębszej myśli, ambicji – zamiast cesarzowej, która była silnym graczem na scenie międzynarodowej, otrzymujemy tu snującą się korytarzami pałaców kobietę, która pod każdym pretekstem mierzy pożądliwym wzrokiem Potiomkina lub innych przystojnych mężczyzn. Chyba nie tego oczekiwałam. Oczywiście w tym wszystkim znajdą się także plusy. Serial ma dość łagodną formę i tak naprawdę jest opowieścią przyswajalną dla wszystkich widzów. Ci, którzy są na bakier z historią, mogą wyrobić sobie pewne zdanie o cesarzowej i poznać jej ludzkie oblicze. Dowiadujemy się, jakie sprawowała rządy na dworze i jaką byłą osobą dla swoich najbliższych. Mirren kreuje kobietę zimną, zupełnie niezależną, trudną - aktorka umiejętnie wychwyciła pasję i żądzę Katarzyny Wielkiej, pokazując jednocześnie jej problemy w podstawowych relacjach międzyludzkich. Uczucie, jakie łączy ją i Potiomkina możemy nazywać gorącą miłością - jednak w tym samym czasie, w którym widzimy, jak ci dwoje patrzą sobie w oczy, obserwujemy też to, że cesarzowa jest zupełnie niezdolna do obdarzenia uczuciem swojego rodzonego syna. Wszystko to składa się na zestaw ciekawostek i trafnych spostrzeżeń na temat tego, kim tak naprawdę była Katarzyna Wielka i z pewnością po seansie wychodzimy bogatsi o nowe informacje na jej temat. Szkoda tylko, że tak naprawdę nie ma to żadnego przełożenia na wiedzę historyczną i może co najwyżej ułatwić nam wyobrażanie sobie bohaterki w jej życiu codziennym. A ta wiedza z kolei nie wydaje się szczególnie znacząca czy potrzebna. Katarzyna Wielka to serial znakomicie zagrany i bardzo dobrze zrealizowany – jednak nawet zapierające dech w piersiach kostiumy czy kadry nie są w stanie zrewanżować jego monotonii. Być może celem twórców było pokazanie możliwie najbardziej „ludzkiej” twarzy wielkiej carycy, jednak w tym przypadku obrali chyba aż zbyt skrajny kierunek. Obserwowanie Katarzyny poza tronem, w prywatnych chwilach, może i byłoby interesujące, gdyby umiejętnie nam to dawkowano – miniserial HBO bazuje jednak głównie na tym aspekcie życia władczyni, zupełnie nie korzystając z jej dokonań w świecie polityki. To raczej historia na raz, taka, do której nieszczególnie chce się wracać. Ode mnie 6/10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj