Pojawienie się Matta Damona to strzał w dziesiątkę. Aktor wciela się w samego siebie, ale ukazanego w krzywym zwierciadle. Świetnie pokazuje dystans do własnej osoby, prezentując egocentrycznego i boleśnie hollywoodzkiego Matta Damona. Nieźle wyśmiano jego rywalizację z George'em Clooney'em oraz akcje charytatywne, które Damon w rzeczywistości prowadzi. Znakomity występ okraszony sporą dawką humoru.
Pobocznym wątkiem, ale równie ciekawym, jest relacja Jeannie i Roscoe. Dotychczas syn Marty'ego odgrywał bardzo poboczną rolę, będąc jedynie tłem dla związku jego rodziców i emocjonalnego stanu naszego bohatera. Specjalnego znaczenia nawet nie miała jego płciowa swoboda. Teraz wyraźnie zaznaczono zmianę w podejściu do tego bohatera. To jak patrzy na Jeannie daje nam do zrozumienia, że Roscoe dojrzewa. Zauroczenie koleżanką ojca jest bardzo sugestywne. W kolejnych odcinkach może to zaowocować zabawnymi sytuacjami, bo jak wiemy, Marty czuje mięte do Jeannie, ze wzajemnością.
[image-browser playlist="594494" suggest=""]
©2013 Showtime
Wymuszone wydają się lesbijskie eksperymenty Moniki. Jej stosunek z drugą kobietą, emocjonalna niepewność i dylemat są ledwie zarysowane i nie prezentują sobą tego, czego moglibyśmy oczekiwać. Na razie wygląda to sztucznie i niepotrzebnie.
House of Lies trzyma naprawdę dobry poziom. Matt Damon, jako pierwsza tak wielka gościnna gwiazda w serialu spisuje się wyśmienicie, gwarantując nam salwy śmiechu.
Ocena: 7/10