Twórcy korzystają z popularnego i boleśnie oklepanego schematu z serii "pokażmy jakieś kluczowe wydarzenie, by chwilę później cofnąć czas i zaprezentować nam, jak do tego wszystkie doszło". Na samym początku wiemy już zatem, że Rosie jakoś dowiedziała się o tajemnicy Marisol, a ta rewanżuje się jej informacjami o romansie ze Spencem. Idealny budulec na odcinek pełny emocji i humoru.
Nie wiedzieć czemu przez wiele odcinków nie było w ogóle interakcji pokojówek. Dlatego, gdy nagle ona powraca, trudno jest przyjąć następujące wydarzenia z bezwzględna akceptacją. Musimy jedynie założyć, że w istocie minęło sporo czasu i kobiety się zaprzyjaźniły. Tyle że twórcy nie powinni oczekiwać od widza w takim serialu i w związku z takim wątkiem domyślania się rzeczy, które powinny być starannie budowane. Pomoc Marisol wzbudza sympatię wobec wszystkich kobiet i nic dziwnego, że bohaterkę rusza sumienie.
[video-browser playlist="635583" suggest=""]
W końcu dowiadujemy się czegoś więcej o Marisol, a są to informacje zaskakujące. Liczą się jednak okoliczności, które w prosty sposób ruszają lawinę zdarzeń. Kluczem jest tutaj jej relacja z Rosie, która odkrywa tę prawdę. Można zrozumieć jej argumenty, gdyż czuje się oszukana. Prawdopodobnie Zoila i Carmen podobnie by zareagowały. Rozmowa Marisol z Rosie wypada znakomicie; jest w niej uczucie i sporo humoru. Po tych wydarzeniach, gdy Rosie zaczyna rozumieć zachowanie Marisol, mogę uwierzyć, że obie kobiety się zaprzyjaźniły. Tymi prostymi zabiegami udaje się stworzyć coś, czego nie widzieliśmy wcześniej, gdy dawały Marisol pieniądze. Teraz, gdy Rosie będzie pomagać jej w śledztwie, akcja powinna nabrać rozpędu i większego wigoru.
Carmen ponownie wyrasta na egocentryczną i zadufaną w sobie jędzę, gdy mówi, że nie może być z szoferem. Twórcy serialu z uporem co odcinek dają nam kolejne powody do tego, by znienawidzić tę postać, bo o sympatii do niej raczej nie może być mowy. Mam jedynie nadzieję, że zachowanie jej ukochanego jakoś ją zmieni, bo trudno ogląda się sceny z tak antypatyczną bohaterką. Przeciwieństwem tego wątku są perypetie Valentiny, która zostaje zmuszona do poważnej i odważnej decyzji w związku z Remim. Jest śmiesznie, są emocje i przyzwoita parodia telenoweli.
Devious Maids bawi i wprowadza w pozytywny nastrój. Gdy bohaterki dowiedzą się o tajemnicy Marisol i zaczną jej pomagać, możemy być pewni, że serial jeszcze na tym zyska.