W ostatnim odcinku serialu Klangor twórcy stworzyli bardzo mroczny klimat. W poprzednich recenzjach pisałem o tym, jak dobrze nim operują. Jednak w wypadku tego epizodu zatracili się w tym mroku bardzo mocno, z korzyścią dla całej produkcji. Gdybym nie wiedział, kto odpowiada za ten odcinek, pomyślałbym, że został nakręcony przez Wojciecha Smarzowskiego, ponieważ zawierał wiele elementów stylu tego reżysera. Czuć było brud i beznadzieję, co potęgowały jeszcze zdjęcia - stonowane, czasem wchodzące w wyblakłą szarość. To wszystko zbudowało niepowtarzalną aurę przypominającą najlepsze skandynawskie produkcje, co doskonale współgrało z opowiadaną przez twórców historią. Scenarzyści w finałowym odcinku nie bawili się w łagodne sceny. Tam, gdzie miało być brutalnie, było bardzo brutalnie. Jednak nie było to takie wymuszone działanie, które miało szokować tylko dla samego szokowania. Po prostu wymagał tego scenariusz. Zaowocowało to podbiciem dramaturgicznego i emocjonalnego ładunku opowieści. Wszystkie sekwencje bójek czy próby samobójczej Krzyśka miały jakieś uzasadnienie w fabule. Bardzo dobrze zrealizowana była przede wszystkim scena z brutalnie zakończoną rozmową Rafała i Krzyśka, która dała interesujący punkt zwrotny w historii. Była w tym moc. Trzeba przyznać, że twórcy bardzo dobrze spisali się w tym odcinku pod względem narracji. Cały czas było zachowane odpowiednie tempo, nic nie popsuło się w trakcie. Sprawnie przeprowadzono nas przez zakończenie tej opowieści.
fot. youtube.com/Canal+online
+3 więcej
W końcu ten finałowy odcinek ukazał idealny balans między historią kryminalną a dramatem rodzinnym. Wcześniej wspomniałem o skandynawskich produkcjach kryminalnych. I rzeczywiście, coś w tym jest, bo twórcy zaczerpnęli w tym odcinku najlepsze wzorce z takich projektów i przeszczepili je na nasz grunt. Przede wszystkim te dwie linie fabularne świetnie się ze sobą przeplatają i wzajemnie uzupełniają. Dlatego ostatni epizod potrafi szokować, ale i również wzruszyć, szczególnie w ostatniej scenie, gdy Gabi odwiedza Rafała, siedzącego w areszcie za zabicie Krzyśka. Odpowiednio dawkowane napięcie w wątku kryminalnym dobrze idzie w parze z takim emocjonalnym ładunkiem, który napędzał aspekt rodzinny. Muszę pochwalić Arkadiusza Jakubika. On i Piotr Witkowski pokazali w tym odcinku najlepsze kreacje. Jeśli chodzi o pierwszego z panów - dobrze ukazał on w nowym epizodzie dwa oblicza swojej postaci, mroczne, nieznające skrupułów, gdy szukał odpowiedzialnych za zniknięcie Gabi, i to troskliwe, ojcowskie, gdy pokazywał, jak dba o rodzinę.  Witkowski natomiast znakomicie oddał psychiczny upadek swojego bohatera.  Naprawdę bardzo ciekawa rola w dorobku aktora. Dobre słowa należą się również Wojciechowi Mecwaldowskiemu. Aktor, który był do tej pory kojarzony z komediowych kreacji, świetnie odnalazł się jako bezczelny antagonista, co potwierdził w finałowym odcinku. To trio najbardziej wyróżniłbym po ostatnim epizodzie. Finał Klangora oferuje bardzo dobre zwieńczenie zaproponowanej przez twórców historii, zarówno w tym kryminalnym, jak i dramatycznym aspekcie. Polecam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj