Przy okazji poprzedniego odcinka dowiedzieliśmy się, że wojna tak naprawdę się rozpoczęła. Poszczególne bitwy toczą się niemal każdego dnia, a przepychanka pomiędzy Lockhart/Gardner i Florrick/Agos trwa w najlepsze. Nie inaczej jest i w tym odcinku, który przenosi akcję w kolejny tydzień zmagań.
Tym razem rozchodzi się o sprawę Jeffreya Granta, złapanego najpierw za zbyt szybką jazdę (50km/h), a potem za rzekomy wpływ alkoholu na prowadzenie pojazdu (oczywiście jedna wielka bzdura). Jak się jednak szybko okazuje, jest to jedynie zasłona dymna, by oskarżyć studenta o morderstwo koleżanki ze szkoły. Pod jej paznokciami znaleziono bowiem skórę, której DNA pasuje do kogoś z rodziny Grantów. Przy okazji jest to klient średniego szczebla Alicii, a takich nie warto tracić, więc Will przejmuje sprawę i stara się pomóc chłopakowi. Rozpoczyna się prywatne śledztwo Kalindy, które przynosi wiele niespodzianek - wujek chłopaka był kiedyś kobietą, a dodatkowo okazuje się, że ma przyrodniego brata, o którym nigdy nie słyszał. Jak pokazuje emocjonujące zakończenie, sprawa trafi do sądu, bo wyniki DNA jednoznacznie wskazują, że Grant jest jednak winny. Tylko, jak sam twierdzi, nie jest to prawdą. Kłamie? Nie możemy być pewni, natomiast wątek pewnie jeszcze powróci i może być niezwykle ciekawy.
Ważniejsze są jednak wewnętrzne przepychanki pomiędzy Willem, Diane, Alicią i Carym. Powraca stara sprawa Gopników i ich adopcji. Lockhart/Gardner zostają pozwani, a Alicia ma zeznawać. Tutaj pokazuje wszystkie swoje umiejętności negocjacyjne oraz to, czego nauczyła ją praca u Willa - interesowność. Dzięki temu odzyskuje swoje 150 tysięcy dolarów wkładu. Wciąż jednak nie wiadomo, kto zawinił w całej sprawie. David Lee? Alicia? A może Anthony, który należał do młodszych specjalistów czwartego roku? Rozgrywka będzie emocjonująca, a przepychanka bardzo ważna, bo wpłynie na dalsze losy kancelarii Florrick/Agos. Dodać można tylko, że ktoś dopuści się zdrady, co zapewne będzie za sobą nieść spore konsekwencje w kolejnych odcinkach.
[video-browser playlist="633868" suggest=""]
Do tego dochodzą dwa kolejne wątki, mniej ważne, a jednak budujące realia świata Żony idealnej. Mowa o rozmowie Willa z bratem Alicii oraz kwestii szpiegowania. Na początku wydawało się, że zainstalowanie podsłuchu i podglądu w komputerze Alicii dotyczy spraw firmy, ale Zach szybko orientuje się, że chodzi o siostrę. W szkole dochodzi do małej bójki, za co Grace dziękuje bratu. Dobry smaczek dla fanów, szczególnie że dzieciaki nie miały ostatnio zbyt wiele do powiedzenia, bo cały ciężar akcji skupiał się na kancelarii prawniczej Florrick.
Cieszy też powrót jednej z najciekawszych, a zarazem najbardziej irytujących postaci. Clarke Hayden, czyli niedawny wrzód na tyłku Lockhart/Gardner, a zarazem świetny fachowiec w kwestiach ratowania z opresji finansowych, zainteresował się nową firmą Alicii i Cary'ego na tyle, że zaoferował swoją pomoc. Może być bardzo interesująco z takim wsparciem.
Siódmy odcinek Żony idealnej nie rozwiązuje żadnego wątku. Ba, stawia kolejne pytania i daje nowe możliwości. Nie martwiłbym się tym jednak - twórcy dobrze wiedzą, co robią, tworząc kolejny emocjonujący epizod. Scenariusz stoi na wysokim poziomie, a rozgrywka pomiędzy obiema firmami jest niezwykle ciekawa. Żona idealna to obecnie jeden z najlepiej rozpisanych i zagranych seriali w telewizji, a każdy kolejny odcinek tylko to potwierdza, prezentując stały, wysoki poziom.