Zmiana formy piątkowego spotkania w przedostatnim epizodzie z Tomaszem wpływa pozytywnie na odbiór. Twórcy oferują nam coś innego, świeżego i w miarę nietypowego. Kiedy Dagmara przychodzi do Andrzeja, możemy spodziewać się najgorszego. Jej opowieść pokazano prawidłowo - emocjonalnie, subtelnie i z odpowiednią dawką informacji. Zauważmy, że Dagmara słownie nie potwierdza, że doszło do seksualnego wykorzystania, gdyż jedynie reakcją sugeruje Andrzejowi odpowiedź, której oczekuje. I to w moich oczach okazuje się błędem bohatera.

Kiedy Wolski udaje się do Tomasza, już podjął decyzję, kto ma tu rację i kto jest tutaj winny. Niby twierdzi, że chciał poznać wersję Tomasza, ale jego zachowanie mówi nam zupełnie coś innego. Jest opryskliwy, agresywny i nieuprzejmy. W jego oczach Tomasz dopuścił się niezwykłej zbrodni i jest dla niego obiektem, na którym może wyładować wszelkie negatywne emocje. Nawet chwili nie poświęca na wysłuchanie kolegi po fachu i zrozumienie jego argumentów. 

Nie podoba mi się zachowanie Andrzeja, bo jest strasznie irracjonalne i niekonsekwentne. Nie rozumiem scenarzystów - dlaczego robią z Wolskiego tak nierozgarniętego człowieka? Właśnie przez to, co sam przeżył w pierwszym sezonie, powinien jeszcze bardziej zrozumieć Tomasza i przekonać się do jego racji. To, że tak po prostu wierzy Dagmarze, jest dla mnie nieporozumieniem, a nawet absurdem. 

Dobre w tym wszystkim są dialogi, które w odróżnieniu od wielu polskich seriali są przemyślane i bardzo naturalne. Nie ma tu wulgaryzmów wciśniętych na siłę - wszystko się zazębia i naturalnie płynie w wymianie zdań, przez co wypada nadzwyczajnie pozytywne. Szkoda, że dobre wrażenia z niezłego odcinka zostają popsute przez nieprzekonujące zachowanie Wolskiego.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj