Cały sezon scenarzyści prowadzili nas do tego momentu. Badania na temat ludzkiej seksualności po wielu trudach i problemach doczekały się pierwszej prezentacji przed poważnym zgromadzeniem lekarzy. Roczna praca Billa i Virginii nie tylko oburzyła i zszokowała towarzystwo, ale doprowadziła do znacznie większych negatywnych konsekwencji. Gdyby Bill Masters w tym miejscu się poddał, do dziś myślelibyśmy, że wieloorgazmiczność kobiet nie istnieje i że nie da się przeżyć orgazmu za pomocą stymulacji piersi. Całe szczęście naukowcy nie poddają się tak łatwo, co z pewnością będziemy mogli obserwować w drugim sezonie, który Showtime już zamówiło.
Ostatni odcinek pierwszej serii Masters of Sex perfekcyjnie spina wszystkie wątki, jednocześnie budując podwaliny pod fabułę następnego sezonu. Wiele może się wydarzyć i wiele zmienić, a wszystkie niedomówienia wzmagają ciekawość widza. Małżeństwo Scullych wreszcie dojrzało do tego, by szczerze ze sobą porozmawiać i zrozumieć, że niektórych problemów nie da się po prostu przeczekać. Margaret próbowała to robić przez 30 lat, których nikt jej nie może zwrócić. Wątek homoseksualizmu w Masters of Sex od początku prowadzony był bardzo odpowiedzialnie i prawdziwie. Scenarzyści ani na chwilę nie skorzystali z pokusy, by pójść na skróty i potraktować sprawę powierzchownie, nie próbując dotrzeć do głębi problemu. Dzięki temu dostaliśmy porządny obraz sytuacji osób homoseksualnych w latach 60. XX wieku.
[video-browser playlist="634416" suggest=""]
Całkiem nowy początek otwiera się dla Libby, która w końcu nie tylko poznała pracę swojego męża, ale otrzymała dar, jakiego pragnęła najbardziej. W kontekście końcówki odcinka jej losy mogą jeszcze potoczyć się w bardzo różny sposób. Bohaterowie stoją na rozdrożu, a tyczy się to także Ethana i Vrginii. Czy młody doktor będzie w stanie uszczęśliwić Gini, czy może wybierze ona zgodnie z tym, co jej podpowiada serce? Lizzy Caplan i Michael Sheen po raz kolejny zagrali odcinek emocjami, udowadniając, że od początku do końca sezonu oddali się swoim postaciom bezgranicznie i z pasją. Między sobą wytworzyli fantastyczną chemię, która widza momentami przyprawiała o prawdziwe ciarki czy gęsią skórkę.
Finał pokazał raz jeszcze, że w Masters of Sex faktycznie chodzi o badania i ich historię. To one stanowiły główny plan tak epizodu, jak i całego serialu. Wszystkie wątki osobiste miały z nimi większy bądź mniejszy związek i na ich powstawanie wpływały. Do końca udało się utrzymać klimat, do końca serial wyglądał przepięknie wizualnie, do końca zadbano o szczegóły i interesujące tło społeczno-obyczajowe.
Przed drugim sezonem Masters of Sex jestem wyjątkowo spokojna. Twórcy udowodnili już, że do serialu i jego tematyki podchodzą bardzo odpowiedzialnie i mądrze. Wykreowali wyjątkowe postaci, stworzyli intrygującą fabułę i udało im się uzyskać niepowtarzalny klimat. Nie mam wątpliwości, że druga seria utrzyma poziom i niejednokrotnie nas zaskoczy. Póki co żegnamy się z Billem i Virginią odcinkiem, który nie tylko domyka historię, ale także rozpoczyna kolejny jej rozdział.