W polskim horrorze literackim od kilku już lat dzieje się coraz więcej i powstają coraz bardziej interesujące powieści. Niech więc nie zmyli was obco brzmiący pseudonim artystyczny autorki, gdyż Kostuszka jest całkowicie związana z naszym krajem. Dotyka codzienności, od której sami odwracamy się plecami, myśląc, że nas nie dotyczy. A ten horror właśnie jest bardziej realny, niż sądzimy. Sam opis fabuły może nam sugerować pewne nawiązania do motywów już znanych z innych horrorów, choćby filmowych jak El Orfanato, jednak atutem książki jest zupełnie odmienne podejście do tematu dziecka w literaturze grozy. Opowieść o małej dziewczynce, Konstancji, którą rodzice zdrobniale nazywają tytułową Kostuszką, składa się na dobrą sprawę z dwóch odmiennych narracyjnie części. Pierwsza z nich może mocno zmylić czytelnika, z jaką literaturą ma do czynienia. Jest to bowiem idylliczny, Disneyowski wręcz obraz życia kochającej się polskiej rodziny na emigracji w Anglii. W obrazie tym można bez trudu wyczuć pewne przerysowanie. Wszystko jest aż nazbyt idealne. Jednak w obliczu drugiej części książki, maniera ta jest wyraźnie użyta świadomie, a rozmowy matki z córką brzmią nadzwyczaj autentycznie. Dla miłośnika mocniejszych wrażeń lektura Kostuszki zaczyna się od momentu zabójstwa Anny, matki Konstancji. Przypadkowo pozostawiona przez nią w kawiarni torebka dostaje się w ręce włamywacza. On właśnie, podczas próby kradzieży, zostaje nakryty przez właścicielkę domu, co kończy się tragedią. Anna zostaje zamordowana, jej mąż aresztowany i podejrzany o dokonanie zbrodni, z kolei młoda Konstancja trafia pod dach swojej babci w Polsce, w Częstochowie. Od tego momentu nastrój książki zmienia się diametralnie i mamy do czynienia z karykaturalnym obrazem patologicznej, pełnej ukrytych frustracji i braku jakiejkolwiek empatii rodziny, w której każdy jest sobie obcym.
Źródło: Videograf
Ta druga część Kostuszki zawiera horror w kilku postaciach. Wymiarem bardzo rzeczywistym jest tutaj nierzadko spotykana w naszym otoczeniu, wspomniana patologia. Fizyczne i przede wszystkim psychiczne znęcanie się nad słabszymi, czyli dziećmi. Brak jakiegokolwiek wychowawczego podejścia został zastąpiony skostniałymi przekonaniami, w dużej mierze wziętymi ze stereotypowych, bezrozumnie powtarzanych zachowań związanych z religijnym fanatyzmem. Carla Mori w mocny sposób piętnuje tutaj to, co trafnie oddaje stare powiedzenie „klęczy pod figurą, a diabła ma za skórą”. Nad tym rzeczywistym wymiarem horroru unosi się wymiar grozy nadnaturalnej. Autorka sięgnęła w tej powieści po dość popularne ostatnio wątki wierzeń dawnych Słowian, jednak wykorzystała je bardzo oryginalnie. Odniosła się do istoty pradawnych bóstw czy demonów, nie nazywając ich stricte po imieniu. Imiona nie są ważne, istotna stała się idea wiążąca pogaństwo ze światem sił natury, którą celnie wykorzystano w Kostuszce. Sam ten nadnaturalny element towarzyszy nam w zasadzie od chwili morderstwa Anny. Już wtedy zaczyna nas niepokoić zachowanie Konstancji, a kolejne rozdziały przynoszą coraz mroczniejsze wydarzenia i budują tajemniczy nastrój, który chowa się pod karykaturalną wizją świata. Nie brakuje również w Kostuszce typowych momentów i obrazów charakterystycznych dla horroru klasy B, czyli morderstw dokonywanych przez siły nadnaturalne. Są one tutaj wplecione i umotywowane bardzo dobrze: stanowią mrugnięcie okiem w stronę fanów takich autorów jak James Herbert czy Graham Masterton. Nie sposób też pominąć pewnego podobieństwa na płaszczyźnie przenikania się świata fantastycznego z realnym do powieści Stephena Kinga Historia Lisey, gdzie obie rzeczywistości subtelnie ze sobą współistnieją i budowane są na planie emocjonalnym. Pod płaszczem historii małej dziewczynki tak naprawdę odnajdujemy historię jej matki, opisaną w dzienniku, jaki Konstancja zachowała po śmierci Anny, a którego lektura pozwala jej znosić upokorzenia ze strony babki. To niezmiernie ważny element opowieści. Nie mogę jednak pominąć też kilku niedociągnięć i elementów słabo umotywowanych. Jednym z nich jest finałowa ingerencja sił nadprzyrodzonych, które przez większość książki raczej nie wyrażają chęci naprawiania świata, ale jednak decydują się w pewnym momencie wkroczyć do akcji. Można tutaj interpretować ten stan rzeczy przelaniem się czary goryczy lub też wyjątkowością dziecka, jakim jest Kostuszka (zresztą przezwisko odnoszące się do słowiańskich wierzeń), więc nie traktuję tego w kategorii błędu, ale raczej czegoś, co nie do końca wydaje mi się wytłumaczone. Zadziwiający jest też element śledztwa i oskarżenia ojca Konstancji. Jednak w ogólnym obrazie te kwestie nie przysłaniają tego, że Kostuszka jest naprawdę dobrą powieścią grozy, mocno zaangażowaną w naszą rzeczywistość i oryginalną pod względem formy. Nie jest z pewnością zwykłą lekturą o demonach, ale zawiera problematykę, która mocniej oddziałuje na wrażliwego odbiorcę niż niejedna krwawa historia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj