W 1973 roku Lois Duncan napisała opowiadanie o nastolatkach, którzy pewnego lata, wracając z nocnej imprezy, śmiertelnie potrącili pieszego. Przerażeni tym, co zrobili, postanowili ukryć ciało, po czym nawiązali pakt, że nikomu o tym nie powiedzą. Rok później ktoś zaczyna zabijać osoby związane z tym wydarzeniem. W 1997 roku scenarzysta Kevin Williamson, odpowiedzialny za ogromny sukces Krzyku, wziął opowiadanie Duncan i przerobił je na slasher, gatunek niezmiernie popularny w drugiej połowie lat 90. Tym samym tropem podąża Sara Goodman, przygotowując  reboot tej historii w formie serialu dla platformy Amazon. Postanowiła jednak dopasować bohaterów do współczesności i dać głównej bohaterce siostrę bliźniaczkę. Tym razem akcja rozgrywa się na malowniczych Hawajach, choć nie za bardzo rozumiem, czemu twórcy postanowili się tam przenieść, skoro kompletnie nie korzystają z możliwości, jakie daje im ta egzotyczna wyspa. Większość scen dzieje się w ciemnych pomieszczeniach, które mogą być wszędzie. Główną gwiazdą serialu jest Madison Iseman (znana z horroru Annabelle wraca do domu), której tym razem przyszło grać podwójną rolę bliźniaczek Lennon i Alison. Dziewczyny wciąż przepracowują traumę związaną z samobójstwem ich matki. Każda robi to na swój sposób, podświadomie obwiniając siebie nawzajem za to, co się wydarzyło. Siostry pod względem charakteru kompletnie się od siebie różnią. Alison jest spokojną, cichą i niezwykle nieśmiałą dziewczyną, natomiast Lennon jest zarozumiała i popularna w szkole. Punkt wyjścia jest dobrze znany wszystkim fanom filmowego Koszmaru minionego lata. Rok szkolny dobiega końca, absolwenci postanawiają więc uczcić zamknięcie tego etapu życia imprezą. Na niej dowiadujemy się, że Lennon przespała się z Dylanem (Ezekiel Goodman), chłopakiem, w którym na zabój jest zakochana jej siostra. Dziewczyna robi to oczywiście na złość Alison. To wydarzenie powoduje, że grupa przyjaciół postanawia opuścić imprezę. Pomimo spożycia alkoholu (a nawet zażycia narkotyków przez niektórych), wsiadają do auta i ruszają w drogę. Podczas jazdy krętymi drogami w kompletnej ciemności potrącają pieszego. Przyjaciele postanawiają pozbyć się ciała i nigdy nikomu nie mówić o tym, co się stało. Jak wiadomo, to nie będzie takie proste, bo prawda i tak prędzej czy później wyjdzie na jaw. Jestem przekonany, że na papierze tekst Goodman prezentował się nie najgorzej, dlatego dostała zielone światło na realizację serialu. Pokazanie grupy zapatrzonych w siebie dzieciaków, które nie są w stanie ponieść konsekwencji swoich czynów –  głównie przez obawę, że utracą pozycję w swojej grupie czy nawet followersów w social mediach – nie jest naciągane. Ludzie na całym świecie są uzależnieni od kont społecznościowych i sztucznego wizerunku, jaki tam kreują. Ta zmiana w scenariuszu jest uzasadniona i ciekawa. Niestety, po drodze coś poszło nie tak. 
foto. materiały prasowe
Po pierwsze kompletnie nietrafiony jest casting postaci. Aktorzy, których widzimy na ekranie, nie wzbudzają u nas żadnych emocji. Nie obchodzi nas, która postać zginie i w jaki sposób. Są nam obojętni, a to spory zarzut w stosunku do produkcji, która opiera się przecież na sympatii widzów do bohaterów, którym grozi śmierć. Powinniśmy im kibicować, by przeżyli, a przynajmniej jakiejś części. Niestety, w serialowym Koszmarze minionego lata nie ma ani jednej osoby, której losy byłyby nam bliskie. Do tego dużo czasu zajmuje widzowi zorientowanie się, którą z sióstr ogląda w danej scenie. Zarówno Alison, jak i Lennon zachowują się, mówią i poruszają w ten sam sposób. Zatracono też charakterystyczny dla slasherów humor – uleciał gdzieś podczas realizacji. A gdy podejdziemy do tej historii tak na serio, to traci ona całą swoją magię. Widać, że największą uwagę twórcy poświęcili temu, by zabójstwa były jak najbardziej widowiskowe, i to im się w pewnym stopniu udało. Mamy kilka scen, które robią wrażenie, ale to za mało, by spędzić z tą produkcją cały sezon. Zwłaszcza że w pilocie, oprócz śmiertelnego potrącenia pieszego, nie za dużo się dzieje. Scenarzyści zbyt wiele czasu poświęcili na wprowadzenie wszystkich bohaterów. I choć na końcu odcinka jest pewien twist sugerujący nam, że nie wszystkie karty zostały przed nami odkryte, to wciąż czujemy ogromny niedosyt.   Serialowy Koszmar minionego lata to kompletne zmarnowanie potencjału. Twórcy nie bawią się gatunkiem, nie mają pomysłu, jak wykorzystać popularność kultowego już oryginału. Szkoda, bo Amazon przyzwyczaił nas do pewnej jakości swoich produkcji, a ta jest poniżej ich poziomu.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj