Uwielbiam poznawać ludzkie zachowania i nawyki. Niekoniecznie muszą być one związane z rutyną codziennego życia, rzecz jasna – jeśli tyczą się one dziedziny bliskiej memu sercu, tym bardziej zwiększa się moje zainteresowanie tematem. Mój przyjaciel, od kiedy tylko pamiętam, po przegranym sezonie jego drużyny (a ten zazwyczaj kończył się w marcu, pozdrawia fan Arsenalu), zwykł rozgrywać karierę menadżera w Fifie, podbudowując w ten sposób swoje fanowskie ego. Moja znajoma natomiast od zawsze, kiedy wypije więcej niż dwa piwa – musi zagrać w Guitar Hero. Poprzez tę mieszankę, jak to mówi, uwalnia drzemiącą głęboko w niej energię. Ja za to wraz z grą Nightmares From Deep 2 uświadomiłem sobie, że gry HOPA wcale nie są dla mnie relaksującą rozrywką i urozmaiceniem od innych gier, tylko bardzo przyjemną odmianą masochizmu… Nightmares From the Deep 2: The Siren’s Call to kolejna produkcja polskiego studia Artifex Mundi, opowiadająca dalsze losy Sary Black, bohaterki pierwszej części. Kustoszka muzeum tym razem musi uratować syrenę Caliope i zmierzyć się z burmistrzem pewnego przeklętego miasta. Fabuła nie jest zbyt ambitna, ale i tak twórcom udało się w niej zawrzeć kilka dobrych i klimatycznych momentów. Artifex Mundi zresztą w moim odczuciu  nie jest firmą, której największą renomą są dobre gry hidden object puzzle adventure, a tworzenie niezwykle zróżnicowanych i klimatycznych światów. Choć o wiele bardziej wczułem się w świat jednej z poprzednich produkcji studia, Clockwork Tales: Of Glass and Ink, również i Pieśń Syreny oferuje bardzo szczegółowe i ładne zaprojektowane miejscówki w technice 2D. Szkoda, że czar pryska wraz z pojawieniem się postaci 3D… Mamy rok 2017 i takie modele postaci, jakie przyjdzie nam zobaczyć w grze pachną trochę latami 2006-2007. Razi to w oczy, a całość wygląda tak, jakby obok obrazu Matejki czy Picassa ktoś powiesił plakat z Lady Gagą. To jednak nie jest najważniejsze, bo najważniejsze są zagadki i łamigłówki, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć w grze. Można podzielić je na trzy kategorie – znajdywanie przedmiotów z listy ukrytych między innymi przedmiotami, różnego rodzaju puzzle oraz typowa dla klasycznych przygodówek interakcja ze światem gry – użyj rzeczy A na rzeczy B, by dostać rzecz C. Najważniejsze przy tym jest to, że nie jest to coś, czemu można zarzucić brak sensu i logiki jak w przypadku klasycznych przygodówkowych łamigłówek. Schematyczność dobija jednak ten tytuł i gdy po raz 10 musiałem szukać kolejnych elementów układanki porozrzucanych po całej mapie, zanim mogłem ją rozwiązać, trochę się zirytowałem. A miałem czym się już i tak irytować. Powiem od razu, nie polecam nowym w temacie HOPA zaczynania przygody w Nightmares From the Deep 2: The Siren’s Call na poziomie eksperckim, jeśli jedyne czego oczekujecie od tego tytułu, to relaksująca rozgrywka. Gra staje się nieco trudniejsza, bo podpowiedzi regenerują się rzadziej, a znaczniki na mapie, mówiące o tym, gdzie mamy dostępną akcję – znikają. Często zdarza się tak, że już naprawdę nie wiesz co masz zrobić, a co gorsza ekwipunek jest pusty i trzeba ponownie odwiedzać każdą lokację i wszystko wszędzie dokładnie obmacać. Jedynym plusem gry na poziomie eksperckim jest przeniesienie złości świata realnego na tę grę. Nie polecam też brać się za ten tytuł ludziom, którzy są niecierpliwi, bo może to im tylko zaszkodzić ich zdrowiu. Za niską cenę dostajemy niedługi, ale satysfakcjonujący tytuł. W bonusie dostajemy minidodatek, grywalny etap traktujący o Księdze Davy’ego Jonesa. Artifex Mundi ponownie dostarcza dobry tytuł i umacnia pozycję na rynku, stając się powoli głównym (o ile już to się nie stało) graczem na rynku gier HOPA. Dla fanów łamigłówek pozycja obowiązkowa!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj