Krew z krwi od pierwszych minut przyciąga nietypową, jak na polskie seriale, realizacją. Przede wszystkim akcja nie jest osadzona ani w Warszawie, czy popularnym ostatnio Krakowie, tylko w Trójmieście. Jest to nutka świeżości, która na wstępie zachęca nas do obejrzenia. To samo tyczy się bardzo dobrych zdjęć i wizji reżysera - kadry są na wysokim poziomie, wszystko okraszone jest przytłumionymi barwami. Wizualnie jest to mroczna, ponura i pozbawiona kolorowych wstawek opowieść. Potwierdzają się słowa twórców, którzy obiecywali inspirację skandynawskim kinem, które tym właśnie się wyróżnia.

[image-browser playlist="603397" suggest=""]fot. Robert Palka/Fotos-Art

Przy tworzeniu serialu na formacie, w Polsce często popełniano ten sam błąd - nieumiejętnie przenoszono daną produkcję, zapominając o trzymaniu się polskich realiów, co zawsze kończyło się negatywną reakcją u widzów. W przypadku serialu stacji Canal+ tego błędu nie popełniono - wszystko zachowane jest w najdrobniejszych szczegółach, dzięki czemu wszelka możliwa sztuczność nie miała racji bytu w pilotażowym odcinku.

Osadzenie silnej, aczkolwiek zwykłej kobiety w roli głównej bohaterki jest czymś zupełnie nowym w polskiej telewizji. Ostatnią próbą, trochę w innym typie, był serial "Instynkt", w którym Danuta Stenka grała panią detektyw. Serialowa Carmen nie jest natomiast ani twardą policjantką, ani bezlitosnym gangsterem - jest zwykłą kobietą, która chce wychować dzieci, szykuje się do ślubu siostry i jej jedynym zmartwieniem są ewentualne kłopoty z mężem-przemytnikiem. Jej imię na polskie realia jest bardzo nietypowe - jednak gdy poznajemy jej specyficznych rodziców, nabiera ono wiarygodności i wcale nie sprawia negatywnego wrażenia.

[image-browser playlist="603398" suggest=""]fot. Wojtek Wojciechowski/Fotos-Art

Fabularnie pilot serialu jest wstępem, w którym poznajemy większość bohaterów. Tak jak sądziłem, opis produkcji mógł wprowadzić w błąd. Carmen bynajmniej nie zostaje od razu częścią świata gangsterów - co prawda jest żoną przemytnika i córką mafiosa, ale sama trzyma się od tego jak najdalej. Dzięki wydarzeniom z premiery zostaje ona siłą popchnięta w ten świat, z którego, jak przypuszczam, nie będzie mogła już się wydostać. Wszystko wskazuje na to, że głównym wątkiem będzie właśnie jej powolne przekonywanie się do rodzinnego interesu i siłą rzeczy przejmowanie go po ojcu. Początek jest bardzo spokojny, rozwija się powoli, ale koniec końców intryguje. Oby tylko scenarzyści mieli pomysł na wiarygodne i rzetelne rozbudowanie tej historii.

W pierwszym odcinku nie obyło się jednak bez wad fabularnych. Głównym błędem był wątek Borysa, który bez najmniejszych problemów ukradł ojcu pistolet. Ten schemat był wałkowany już tak wiele razy - odebrać to można było tylko w jeden sposób - sztuczna i bardzo słaba próba dodania dramatyzmu. Warto wspomnieć, że aktor grający Borysa nie spisał się najlepiej. Czy naprawdę mam uwierzyć, że inteligentny przestępca, bo takie wrażenie przez cały odcinek sprawia jego ojciec, mógł zostawić pistolet w miejscu, w którym bez problemu jego dziecko mogło go zdobyć?

[image-browser playlist="603399" suggest=""]fot. Robert Palka/Fotos-Art

Aktorsko Krew z krwi prezentuje się przyzwoicie. Jako tako na razie nikt specjalnie nie raził, ale też nie wszyscy brylowali. Łukasz Simlat był, póki co, zbyt jednowymiarowy - chociaż z tą częścią roli poradziłby sobie wyśmienicie, można było po tak utalentowanym aktorze oczekiwać czegoś więcej. Naprawdę fantastyczne wrażenie robi tylko Agata Kulesza w roli Carmen - tworzy postać znakomitą, pełną emocjonalnej ekspresji, człowieczeństwa i wiarygodności. Reszta bohaterów na jej tle na razie wypada przeciętnie.

Krew z krwi prezentuje się, jak na razie, intrygująco. Ciekawa, oryginalna, jak na polskie realia, tematyka i bardzo dobra realizacja. Oby tylko nie zmarnowano potencjału.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj