Pamiętamy dziwaczną sytuację z końca 5. odcinka, kiedy porwano Natalię. Mogliśmy domyślić się, że stoi za tym Anton i jego zbiry. Relacja Carmen z gangsterami rozgrywa się schematem, o jakim wspomniał Luther w jednym z pierwszych epizodów. Gdy zapłacisz, oni będą chcieli więcej - Natalia jest zabezpieczeniem, aby Carmen przeprowadziła kolejne transporty.

[image-browser playlist="601970" suggest=""]fot. Wojtek Wojciechowski

Nie do końca spodobało mi się zachowanie Natalii po porwaniu. Młoda nastolatka w środku nocy zostaje zapakowana przez zbirów i wywieziona do nieznanego miejsca, a mimo to zachowuje stoicki spokój. Nie widać u niej żadnych emocji i trudno uwierzyć, by młoda dziewczyna, nie wiedząc co się dzieje, zareagowała w taki sposób.

Ciekawie zrealizowano akcję w porcie, gdzie nasz niestrudzony agent CBŚ szykował się do nalotu. Można byłoby przyczepić się do paru szczegółów, ale w większości rozegrano to jak najbardziej prawidłowo. Nadal nie przekonuje mnie zachowanie policjanta względem Carmen - wszyscy wiemy, że nie ma dowodów, a pomimo tego nie daje jej spokoju, praktycznie siedząc pod jej domem. Śmiem wątpić, czy w oparciu o poszlaki, które ma, ktokolwiek usankcjonował takie działanie. Bardziej pasuje to pod napastowanie, molestowanie niż pracę policji.

[image-browser playlist="601971" suggest=""]fot. Wojtek Wojciechowski

W obu odcinkach niesamowicie komicznie wypadały sceny z ojcem Carmen. Nagle po takim czasie zdał sobie sprawę, że musi wziąć sprawy w swoje ręce? Poważnie mamy uwierzyć, że ten rzekomo doświadczony gangster dopiero teraz zaczął działać, pozwalając na narażenie życia wnuków? Dodam do tego, że scena rozmowy z Antonem brzmiała karykaturalnie sztucznie.

Dopiero znacznie lepiej było w siódmym odcinku, kiedy wszystko zaczęło nabierać odpowiednich kształtów. Było przede wszystkim ciekawiej. Próby oszukania policjanta, fabularne niespodzianki i dość niespodziewany koniec odcinka. Wszystko wskazuje na to, że Anton był tylko pionkiem w rękach jakichś Azjatów. Ostatecznie okazał się bandytą z klasą. Jak sam mówił, zaufanie jest najważniejsze i gdy Carmen dotrzymała słowa, odszedł. 7. odcinek był nasycony napięciem oraz fabularnym dopracowaniem. Nie było scen, które mogłyby razić sztucznością (nawet wybuch auta był przyzwoity).

[image-browser playlist="601972" suggest=""]fot. Wojtek Wojciechowski

Aktorsko nadal jest różnie. Agata Kulesza bryluje w każdej scenie, zwłaszcza w tych dramatycznych i naszpikowanych emocjami. Zaskoczeniem tego serialu jest Aleksander Domogarov, którego znamy z roli Bohuna w "Ogniem i Mieczem". Jako Anton jest niezwykle charyzmatyczny i każda scena z nim posiada niezwykłą atmosferę. Pozostała część obsady nie zachwyca niczym szczególnym.

Klimatyczny koniec odcinka zmusił do myślenia. Jeśli twórcy rozegrają to tą kartą, którą zasugerowali, finał zapowiada się ciekawie. Pytanie brzmi, kto chciał zabić Carmen? Krew z krwi technicznie jest fantastycznym i zarazem mrocznym serialem, lecz gdyby w parze szło fabularne dopracowanie, byłaby to produkcja wybitna.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj