Mirek Obarski, redaktor antologii, we wstępie pisze : "Wśród ponad stu opowiadań opublikowanych na przestrzeni 10 tomów odnowionych »Kroków w nieznane« próżno szukać utworów naszpikowanych nauką. Dlatego, że – jak zaznaczałem we wstępie do poprzedniego tomu – nauka i technologia uciekły autorom fantastyki. Samo nadążanie za falą nowych odkryć jest już niezmiernie trudne, co zauważał nawet Stanisław Lem, a co dopiero mówić o jej wyprzedzaniu?”. Trudno się nie zgodzić z tą tezą. Patrząc na fantastykę światową i polską ostatnich lat, można zauważyć stałe odejście od twardego, naukowego nurtu, który kiedyś był znakiem firmowym sci-fi. Czasem można odnieść wrażenie, że autorzy chcą koniecznie wyjść z gatunkowego getta i podążają w kierunku mainstreamu, co niestety nie zawsze wychodzi ich twórczości na dobre, a raczej - co nie zawsze znajduje zrozumienie u fanów fantastyki. Faktem jest, że czasy „twardej fantastyki” są raczej przeszłością, a nieliczne rodzynki ukazujące się na rynku są wyjątkiem, nie regułą. Gatunek żyje, rozwija się nieustannie, czasem ulega modom, ale jest żywy i ciągle budzi ogromne zainteresowanie czytelników. Jubileuszowe "Kroki w nieznane" prezentują tak różnorodne odpowiadania i tak różnych autorów, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. I jak każda antologia, mają jedną podstawową wadę: nie wszystko może się podobać. To po prostu niemożliwe. Każdy czytelnik ma swoją indywidualną wrażliwość i nie z każdym z prezentowanych autorów będzie mu po drodze. Obiektywnie patrząc, w książce nie ma opowiadań słabszych, każde z nich jest swego rodzaju perełką, każde robi wrażenie. Nie sposób omówić wszystkich, ale warto wspomnieć o kilku, które u mnie osobiście wywołały szczery zachwyt. Wielu czytelników po raz pierwszy zetknie się z fantastyką chińską i to od razu na najwyższym poziomie. Opowiadanie "Wędrująca Ziemia" Liu Cixin intryguje i porusza rozmachem wizji autora, perspektywą i nastrojem, w którym nadzieja przeplata się z rozpaczą, a wszystko jest przesiąknięte obcym Europejczykom duchem konfucjanizmu. Drugim opowiadaniem godnym najwyższego uznania jest "Głębia siwego oceanu" Jonathana Sherwooda - znakomita opowieść w dawnym stylu, nieco lemowska, nawiązująca do dwudziestowiecznych fantazji o podboju głębokiego kosmosu i mocno eksponująca rolę pierwiastka ludzkiego. Bardzo dobry jest neosteampunkowy "Szmaciarz" brytyjskiej autorki Piryi Sharma i ukazująca problem wilkołactwa z całkiem innej perspektywy "Zdobycz ojca" Christophera Greena. Minihorror "Dziewięć śmierci doktora Valentine’a" autorstwa Johna Llewellyna Proberta przenosi nas w świat starych, klasycznych filmów grozy i jest uroczo surrealistyczny. Genialne wreszcie jest opowiadanie "Zatwardziali kryminaliści" Jonathana Lethema – naprawdę wywołuje dreszcze. Czytaj również: „Wojna Lordów i Sów” z New DC jeszcze w styczniu W beczce miodu znajdzie się i łyżka dziegciu. Fantastyka radziecka, a potem rosyjska zawsze miała u nas dobrą markę, ale dwa opowiadania rosyjskie ( "Nasza krew" i "Krzyż Św. Jerzego") nie tylko nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia, ale wręcz mnie zirytowały. Oceniając najnowszy tom "Kroków w nieznane", trzeba przyznać, że antologia idealnie spełnia swoje zadanie. Dostarcza czytelnikowi sporo dobrej rozrywki, pokazuje najnowsze trendy w literaturze fantastycznej i sprzyja refleksji nad kondycją tego gatunku. Oby tak dalej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj