Średniowiecze od zawsze było wdzięcznym okresem dla pisarzy, scenarzystów i filmowców. Trudno zliczyć dzieła literackie i filmowe, w których ta epoka była miejscem akcji historii przepełnionych intrygami, brutalną polityką, epickimi bitwami czy melodramatycznymi wydarzeniami. Również fantastyka upodobała sobie średniowiecze, implikując okresowi historycznemu nadnaturalne cechy. Król Rozpustników jest wolny od nierzeczywistych elementów. Mamy tu do czynienia z artystyczną interpretacją prawdziwych wydarzeń, których część uczestników istniała naprawdę. Akcja rozpoczyna się w 1194 roku we Francji. Głównym bohaterem jest niejaki Smutny Pan, pełniący na królewskim dworze funkcję tytułowego Króla Rozpustników. Jego losy stanowią punkt wyjścia całej opowieści, ale mnogość postaci i wątków wynosi fabułę wysoko ponad osobistą historię, nadając jej znamiona prawdziwej epopei. Król Rozpustników to funkcja na dworze królewskim we Francji, której dysponent zajmuje się brudną robotą dla samego władcy – ma szeroko otwarte oczy i uszy, działa poza prawem i dopuszcza się rozlewu krwi w imię swojego Pana. Jest kimś w rodzaju szefa służb specjalnych – dysponuje zastępem szpiegów i zakapiorów, którzy na każde jego skinienie są gotowi na wszystko. Król Rozpustników para się również polityką. Dba o interesy władcy wśród przedstawicieli niższych klanów, ale też musi sam zajmować odpowiednią pozycję, żeby zyskać posłuch u walczących o wpływy przedstawicieli dworu. W omawianym komiksie stanowisko to piastuje Tristan zwany Smutnym Panem – człowiek z nizin społecznych, który zyskał zaufanie króla Filipa II Augusta. Fabuła zawiązuje się w momencie, gdy córka Smutnego Pana zostaje skrzywdzona przez pewnego dyplomatę. Główny bohater w dość niefrasobliwy sposób dokonuje zemsty, która nadaje bieg wydarzeniom mającym wpływ na całą Europę.
Lost in time
Porównanie Króla Rozpustników do Pieśni lodu i ognia George’a R.R. Martina jest jak najbardziej zasadne. Pomijając kluczową różnicę, czyli konwencję fantasy, oba dzieła łączy zarówno sposób opowiadania historii, jak i jej treść. Znamienny jest brak jasnego podziału na dobro i zło. Barwne i charakterystyczne postacie grają o najwyższe stawki, manewrując pomiędzy poszczególnymi ideami. Spory rozstrzygane są w ciemnych zaułkach, na polach bitew czy podczas jawnych, lecz brutalnych konfrontacji. Dopiero co zawiązane sojusze zostają zerwane w mgnieniu oka, jeśli tylko jedna ze stron dostrzeże lepszą perspektywę. Do działania popycha ludzi żądza władzy i bogactwa. Tylko kilkoro z uczestników toczących się wydarzeń kieruje się zasadami moralnymi, co czasami kosztuje ich naprawdę wiele. Tom pierwszy Króla Rozpustników to prawie 460-stronicowa kolubryna przedstawiająca właśnie taką fabułę. Wszystko doprawione jest znaczącą dozą akcji i przygody, dzięki czemu lektura ani przez moment się nie dłuży. Wręcz przeciwnie – będziecie zaskoczeni, jak szybko udało się wam przeczytać takie tomiszcze.
Lost in time
Króla Rozpustników czyta się tak dobrze również dzięki świetnym ilustracjom. Większość wydarzeń toczy się w ciemnych uliczkach i pochłoniętych przez półmrok komnatach. W pewnym momencie schodzimy nawet do podziemi, gdzie kolorystyka jest jeszcze bardziej ponura. Rysownik Ronan Toulhoat doskonale radzi sobie w takiej tonacji. Wystarczy płomień z kominka, poświata księżyca czy ogień świecy, żeby ilustracje zyskały odpowiednie barwy. Wspaniale prezentuje się również średniowieczny Paryż. Dosłownie czujemy zapach żyjącego miasta – brudnego, niebezpiecznego, ale też na swój sposób pięknego.
Architektura, ubiór, ale też system społeczny czy ludzkie zachowanie – wszystko to oddaje klimat ówczesnej Francji, choć Król Rozpustników nie jest oczywiście źródłem, z którego powinniśmy uczyć się o średniowieczu. Wartość historyczna stanowi jednak ważną podbudowę fikcyjnej fabuły.  Król Filip August i Ryszard Lwie Serce odgrywają istotne role w opowieści. Co ciekawe, posada Króla Rozpustników naprawdę funkcjonowała na dworze króla Francji. Autor Vincent Bruges na historycznej płaszczyźnie prezentuje awanturniczą opowieść, w której żadna postać nie jest bezpieczna, a niespodzianki czekają prawie na każdej stronie. Trzeba przyznać, że scenarzysta wykonał swoją pracę znakomicie. Fabuła jest po prostu pasjonująca. Nie ma dłużyzn ani przegadanych momentów. Artysta wiedział, kiedy zszokować czytelników, a kiedy lepiej zostawić ich z krwistym cliffhangerem. Większość postaci jest właściwie umocowana w fabule i służy jej rozwojowi. Król Rozpustników to po prostu świetna literatura rozrywkowa o podłożu historycznym. Zachwyceni lekturą będą nie tylko fani Gry o tron, ale też wszyscy miłośnicy dobrych opowieści.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj