Krypton to serial zaskakująco marnujący potencjał budowanej historii. Im dalej, tym gorzej.
Nie podobało mi się wprowadzenie słynnego generała Zoda do serialu
Krypton i rozwój tej historii jedynie mnie w tym utwierdza. Ta postać wydaje się kompletnie zbyteczna, a cel jej wykorzystania w fabule pozostawia wiele do życzenia. Najwyraźniej chodziło tylko o to, by doprowadzić do odkrycia Doomsdaya oraz skłócenia ze sobą Sega z Adamem. Problem w tym, że cały ten konflikt jest naciągany, podobnie jak sztuczna reakcja Sega. Pretensje są wskazane, ale posądzanie o zdradę i brak zrozumienia? Przesada, nawet w kontekście stawki, o jaką toczy się gra wydaje się to pozbawione sensu i wymuszone. A przez to Adam Strange staje się postacią jeszcze bardziej mdłą i straszliwie irytującą. Jego wątek w obu odcinkach wlecze się bez końca, bo cały spór jest słabo uargumentowany. Taka banalna klisza bez głębszego dopracowania. Zwłaszcza, że pada dość wyraźnie sugestia, że Adam miałby sprowadzić tutaj Supermana. A to już będzie gruba przesada.
Cały przewrót misternie planowany od początku sezonu wydaje się zbyt szybko oczywisty. Działania są takie jakieś bez pomyślunku, proste i wręcz mało dopracowane. Takie, które od razu mówią, że coś tu śmierdzi. Tak jakby twórcom brakowało koncepcji, by doprowadzić historię z punktu A do oczekiwanego punktu B. Gdy jednak dochodzimy do sedna, serial nabiera kolorytu. Głos Rao opanowany przez Brainiaca okazuje się postacią ciekawą, szalenie charyzmatyczną i przyćmiewającą wszystkich w tym serialu. Duża w tym zasługa
Blake Ritson, który wydaje się stworzony do takich ról. W końcu nawet widzimy, że jego sposób gry jest bardzo podobny do tego, co oglądaliśmy w
Da Vinci's Demons. To jednak sprawia, że wszystkie sceny z Głosem Rao aka agentem Brainiaca mają jakiś klimat i stają się ciekawą częścią tego seriali. Pomimo faktu, że pod względem scenariuszowym to okrutna sztampa - mieszanka religijnego fanatyka z komiksowym złoczyńcą. Dialogi tej postaci mogą wywołać ból głowy, ale przynajmniej dzięki temu całość nabiera wiatru w żagle, a ten serial tego potrzebował.
Sprawnie wyglądają sceny po opanowaniu władzy przez Rao. Uwolnienie przyjaciółki Sega oraz zachowanie jej dwulicowego ojca to motywu oczekiwane, ale przedstawione w sposób satysfakcjonujący. Dzięki temu wydarzenia stają się bardziej interesujące i mają jakieś znaczenie. Wiemy, że stawka jest większa, niż pierwotnie bohaterowie myśleli, a beznadziejność sytuacji jest podkreślona dość wyraźnie. Jednocześnie jednak ostatnia scena ze zrezygnowaniem z planu pokazania prawdziwego oblicza Głosu Rao jest naciągana i wymuszona. Kolejny zabieg twórców, który sprawia wrażenie dość sztucznego przedłużania tej historii.
Krypton staje się serialem, który graniczy tuż poniżej przeciętnej. Niby ogląda się go dobrze, ale zaczyna boleć marnowanie potencjału tego naprawdę dobrego pomysłu. A w wielu momentach widać, że tych twórcom nie brakuje, ale są one przykrywane przez kiepską jakość scenariusza i nie najlepszą realizację. W dobie seriali, które zachwycają poziomem, nawet lekka i przyjemna rozrywka musi być jakaś. A ta produkcja coraz bardziej rozczarowuje. Czy to właśnie Doomsday i Superman mają na końcu sezonu uratować ten serial? Zaczyna być to pytanie dość zatrważające, że bez Supermana i rzeczy ściśle z nim związanych, twórcy nie są w stanie pociągnąć tej historii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h