Oryginał należy do wczesnych prac brytyjskiego mistrza pióra (1990 rok), w których wykazał się on dużą kreatywnością, pomysłowością i doskonałym operowaniem komiksowym medium. Złożony z czterech części tytuł, w zgrabny sposób nawiązywał do powstającego ówcześnie cyklu Sandman, który przyniósł Gaimanowi duży splendor oraz uznanie czytelników i krytyków. W Księdze Magii Brytyjczyk pełnymi garściami czerpie z bogatej spuścizny uniwersum DC Comics. Na łamach miniserii pojawiają się mniej lub bardziej znani bohaterowie komiksów sygnowanych marką Batman, choćby: John Constatine, Phantom Stranger czy Doctor Occult. Wspomniane postaci są przewodnikami Timothy’ego po obcych wymiarach i nieznanych światach, a cała historia jest połączeniem czystej grozy, magii, new weird oraz opowieści inicjacyjnej.     Recenzowany komiks rozpoczyna się od telegraficznego streszczenia pierwotnej historii Gaimana. Tim to butny, skory do zwad i wpadania w tarapaty, niepokorny nastolatek. Jego matka zaginęła w tajemniczych okolicznościach, a ojciec cały czas spędza przed ekranem telewizora w stanie permanentnej apatii i bezsilności. Żeby tego było mało młodzieniec jest celem drwin i poniżeń ze strony szkolnego cwaniaka, Tylera. Protagonista serii, według zapewnień jego wcześniejszych przewodników, ma zostać największym magiem na świecie. Pomoc w osiągnięciu tego celu przychodzi z nieoczekiwanej strony, pomocnej nauczycielki, pani Rose. W codziennych problemach i walce z przeciwnościami losu wspiera go natomiast koleżanka z klasy (Ellie) oraz  wierna sówka. Timothy będzie musiał przebyć długą i niebezpieczną podróż, aby odkryć swe moce i przeznaczenie, a nade wszystko odnaleźć skrywającą mroczny sekret rodzicielkę.
Źródło: Świat Komiksu
Niezadowalająco wypada kreacja młodego Huntera, a zwłaszcza jego motywacja, działania oraz niemrawa osobowość. Właściwie nie wiemy, dlaczego Tim ma zostać najpotężniejszym czarnoksiężnikiem i co wyróżnia go spośród innych osób władających magią. Niezbyt dobrze wypada także jego relacja z panią Rosą, przyjaźń z Ellie czy lakoniczne rozmowy z ojcem, a także szkolny los młodzieńca. Na szczęście znacznie lepiej prezentuje się mroczny klimat całej historii oraz rozdział, w którym nastolatek udaje się do samego Śnienia. W Krainie Snów spotyka on znajome nam postaci (vide: Kain i Abel, Ewa, kruk Matthew czy sam Morfeusz w zupełnie nowej formie), dowiadując się ciekawych faktów o swym przeznaczeniu. Momentami komiks wchodzi w rewiry charakterystyczne dla kina grozy, krwawych horrorów czy mrocznej magii, co na pewno przysłużyło się recenzowanej pozycji. W tym miejscu należy przywołać mrożącą krew w żyłach scenę czytania z wnętrzności zamordowanej agentki sił ciemności.
Pierwszy tom serii (Dobór składu) należy uznać za średniej jakości komiks grozy. Starszych czytelników znających pierwotną serię Gaimana, opowieść Kat Howard niczym nie zaskoczy i zainteresuje. Niniejszy tom nie wyróżnia się wśród komiksów o zbliżonej tematyce, choć należy pochwalić mocno kreskówkowe rysunki Toma Fowlera, a zwłaszcza klimatyczne okładki Josha Middletona i Kai Carpenter. Z niepokojem będę oczekiwał kolejnych części nowej Księgi magii.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj