Powieści, których akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej jest bardzo dużo. Ktoś powie, że na ten temat napisano już wszystko. A ja powiem jedno – jeśli tak myślicie, to znaczy, że jeszcze nie czytaliście Latawców Romaina Gary’ego.
„Ostatnia, dotychczas niepublikowana w Polsce powieść kultowego pisarza” - czytamy na okładce Latawców. Tak, Romain Gary uchodzi we Francji za twórcę kultowego, jego książki były ówczesnymi hitami wydawniczymi. Co najciekawsze, autor Obietnicy poranka ma wiele wspólnego z… Polską. Tak, Romain Gary urodził się w Wilnie w 1914 roku, i przez pierwsze czternaście lat życia mieszkał w naszym kraju, po czym wyemigrował razem z matką do Francji. Wspominam o tym wszystkim, ponieważ polskie wątki są istotne właśnie w Latawcach.
Bohaterem tej książki jest Ludo, niezwykły chłopak z Normandii, który posiada niezwykłą umiejętność – zapamiętuje (dosłownie) wszystko, i nigdy tego nie zapomina. Wychowuje go równie niezwykły, co ekscentryczny, wuj Ambroży, z zawodu listonosz, a z zamiłowania konstruktor latawców. Obaj wiodą spokojne, wręcz sielskie życie, zakłócane czasem przez turystów i ludzi chętnych na kupno latawców. Życie Ludo zmienia się wraz z poznaniem Lilii Branickiej, polskiej arystokratki. Chłopak zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia i trwa w tym uczuciu przez wiele lat znajomości z dziewczyną. Na początku Lila traktuje Ludo jak zabawkę, często wyśmiewa się z tej miłości, jednak po pewnym czasie zaczyna ona odwzajemniać to uczucie. Wszystkie plany i marzenia tych dwojga niweczy wybuch II wojny światowej, która rozdziela zakochanych. Ludo postanawia działać, aby uratować wszystko, na czym mu zależy. Pomaga mu w tym jego niesamowita pamięć…
Latawce to pierwsza powieść Romaina Gary’ego, którą przeczytałam. Muszę przyznać, że książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Nie chodzi mi tylko o wstawki dotyczące Polski oraz pochodzących z niej rodziny Branickich (niektórzy jej członkowie są sportretowani, powiem szczerze, bardzo karykaturalnie). Podobało mi się to, że w Latawcach panowała niezwykła atmosfera. Czy czytałam rozdziały o początkach znajomości Lilii i Ludo, czy o działalności głównego bohatera podczas II wojny światowej, to miałam nieodparte wrażenie, że cały czas panował bardzo ciepły nastrój. Dodało to uroku książce – w Latawcach narrator (Ludo) patrzy na wszystkich wokół z wyrozumiałością, nie oskarża, nie obwinia nikogo o skutki decyzji, jakie niektórzy ludzie musieli podejmować, aby przeżyć trudny, wojenny czas. Co najważniejsze, ten sposób zaprezentowania historii nie jest ani trochę kiczowaty – czytelnik nadal odczuwa grozę II wojny światowej, ale jest w stanie zrozumieć postępowania bohaterów. A co z tytułowymi latawcami? Według mnie są one symbolem wolności oraz sposobem na chwilowe oderwanie się od szarej rzeczywistości. Wiele osób uważało wuja Ludo, Ambrożego, za nieszkodliwego dziwaka, ale być może to on najlepiej wiedział, jak żyć?
Mam cichą nadzieję, że Latawce sprawią, że coraz większa grupa polskich czytelników zacznie czytać książki Romaina Gary’ego. We Francji to kultowy pisarz, a w Polsce, gdzie spędził dzieciństwo oraz lata nastoletnie? Na pewno zdobędzie w naszym kraju oddaną grupę odbiorców.